Okazuje się, że Lubin to miasto milionerów. I nie chodzi tu o słynnych na cały kraj autorów wniosków racjonalizatorskich, ale o szczęśliwców, którzy regularnie trafiają tu szóstkę w totka lub – jak ostatnio – wygrywają premiowane zakłady w Multi Multi.
W mieście już krążą legendy na temat wygranej i wybrańca losu. Trwają spekulacje, do kogo mogło uśmiechnąć się szczęście i tworzone są rozmaite wersje dotyczące spożytkowania fortuny.
A skoro o dużych pieniądzach już mowa, fortunę zamierza wydać lubiński powiat na odkupienie niemniej słynnej od milionerów tzw. dziury w Rynku. Opozycji podoba się każdy pomysł na ożywienie centrum miasta, ale inicjatywę starostwa bierze na karb nadchodzącej kampanii wyborczej.
Z kolei na karb ograniczenia związkowych wydatków bierze słowa Józefa Czyczerskiego szef najbogatszej firmy w regionie, Herbert Wirth. Ostatnio prezes Polskiej Miedzi tak się zdenerwował na ostre słowa związkowca, że zagroził mu wytoczeniem procesu. Poszło o zagraniczne i bardzo kosztowne inwestycje spółki, a te – po afrykańskich doświadczeniach – wywołują alergię wśród związkowców.