Miało być miło, skończyło się gorącą dyskusją

25

GMINA LUBIN. Z dużymi emocjami sołtysi gminy Lubin zakończyli dziś swoją kadencję. Miało być miłe spotkanie z wójt Ireną Rogowską podsumowujące ich czteroletnią pracę. Skończyło się jednak na gorącej dyskusji na temat tego, na co czas mają sołtysi, czy powinni pojawiać się na sesjach rady i gdzie chcieliby siedzieć.

 

Na początku było bardzo miło. Wójt podziękowała każdemu z 31 sołtysów z osobna i wręczyła im drobne podarki, w tym portfel na pamiątkę. Potem jednak sołtysów zrugał przewodniczący rady Jerzy Szumlański za, jak powiedział, „absencję na sesjach”. To rozpoczęło wielką dyskusję na temat tego, o której godzinie powinny się odbywać sesje i czy sołtysi muszą w nich uczestniczyć. Sołtysi przy okazji postanowili też wyrazić swoje niezadowolenie ze zmian, jakich dokonano w sali, gdzie odbywają się spotkania rady gminy. Wójtowa, wraz z nową kadencją, przeniosła się bowiem na koniec stołu i siedzi teraz tyłem do niektórych sołtysów. Część z nich musiała się też przenieść do drugiego stołu, oddalonego od tego, przy którym znajdują się radni.

– Wiem, że moje plecy to nie jest jakiś bardzo ciekawy widok, ale mieliśmy głosy, że gdy siedziałam w poprzednim miejscu, nie słyszeli mnie radni z końca stołu. Postanowiliśmy więc zmienić miejsce. Teraz słyszą mnie wszyscy – tłumaczy wójt Irena Rogowska. – Miejmy nadzieję, że wkrótce przeniesiemy się do nowego budynku, centrum administracyjnego, gdzie będą się odbywać również sesje, już w większej sali – dodaje.

To nie zakończyło jednak dyskusji. Trwałaby ona jeszcze dłużej, gdyby wójt nie musiała wyjść na umówione wcześniej spotkanie.

– Bycie sołtysem to funkcja społeczna i niestety trzeba się liczyć z tym, że to dodatkowa praca w służbie mieszkańcom gminy i że trzeba być gotowym, że w każdej chwili ktoś może przyjść i prosić sołtysa o pomoc – mówi wójt Rogowska.

Wśród sołtysów, którzy właśnie zakończyli swoją czteroletnią pracę, więcej było panów, bo aż 19. Rządzących wsiami pań było 12. Większość z nich ponownie stanie do wyborów na sołtysów. Tak zamierza zrobić między innymi Ewa Bujak z Krzeczyna Wielkiego, która rządziła wsią w poprzedniej kadencji pierwszy raz.

– Bycie sołtysem to nie jest łatwy kawałek chleba – mówi Ewa Bujak. – Są rzeczy, o które proszą mieszkańcy, a które nie zależą ode mnie. Ale myślę, że udało mi się też kilka rzeczy zrobić przez te cztery lata: zainicjowałam powstanie Koła Gospodyń Wiejskich i zlikwidowałam podziały między mieszkańcami, między innymi dzięki spotkaniom, koncertom i festynom…

Nowych sołtysów wsi leżących w gminie Lubin poznamy już w lutym. Zostaną oni wybrani przez mieszkańców podczas zebrań wiejskich.


POWIĄZANE ARTYKUŁY