Lubinianie pożegnali ostatni pociąg pasażerski, który zatrzymywał się na miejscowym dworcu. Zawiedzeni są pasażerowie oraz miłośnicy pociągów, którzy wywiesili pamiątkową klepsydrę. Nie było jednak tłumów. Przyszło zaledwie kilka osób, a pociąg na dodatek spóźnił się o 10 minut.
Ci, którzy dotąd regularnie korzystali z komunikacji kolejowej, wczoraj ostatni raz mieli okazję przejechać się do Głogowa. Są zaskoczeni, ale też zasmuceni.
– Zawsze jeździłam tym pociągiem do szkoły – mówi Karolina, która wysiadając z pociągu dowiedziała się, że jest to już ostatni raz. – Było trochę długo, ale tanio i zawsze miałam transport, teraz będę musiała wymyślić coś innego – dodaje uczennica z Gorzelina.
Miała być reaktywacja Lubina Górniczego, a skończyło się niepowodzeniem. – Nie jeżdżę pociągami, ale szkoda, że już go nie będzie. Miały być nowoczesne szynobusy, miało być lepiej i szybciej, a po cichu kończy się odwołaniem – mówi pan Sławek, który z dziećmi przyszedł zobaczyć ostatni przejazd pociągu.
Szybciej jednak nie było, bo podróż z Lubina Górniczego do Legnicy zajmowała prawie godzinę. – Miedzy innymi przez to nie jeździłem pociągiem. Raz tylko chciałem sprawić frajdę dzieciom, które uwielbiają stukot szyn i dla nich nie liczy się czas – dodaje pan Sławek.
Oprócz długiej podróży, wadą były także spóźnienia. Tylko w tym roku pociągi w Polsce spóźniły się już łącznie ponad pięć lat.
Więcej: /aktualnosci,11164,lubin_znow_na_bocznym_torze.html