Dwa brązowe medale wywalczyli reprezentanci Polski podczas pierwszego dnia mistrzostw świata na dystansach w łyżwiarstwie szybkim, które rozpoczęły się w w norweskim Hamar. Jeden z krążków zdobyła drużyna sprinterek, w której występują dwie lubinianki: Andżelika Wójcik i Kaja Ziomek-Nogal.

Najpierw miłą niespodziankę sprawił Władimir Semirunnii, który pokonał wielu utytułowanych rywali i stanął na podium na dystansie 5000 metrów. Semirunnii od grudnia 2024 roku może startować na imprezach międzynarodowych dla Polski i wywalczył swój pierwszy medal mistrzostw świata. 22-letni Rosjanin, który po inwazji Rosji na Ukrainę opuścił kraj i podjął treningi w Polsce, wywalczył brązowy medal.
Zaraz po dekoracji „Władka” (tak nazywany jest przez kolegów z reprezentacji – przyp. red.) medal wywalczyła polska drużyna sprinterek. Biało-czerwone, jadące w składzie Andżelika Wójcik, Kaja Ziomek-Nogal i Karolina Bosiek zajęły trzecie miejsce, przegrywając tylko z bardzo mocno obsadzonymi drużynami Holandii i Kanady.
– Wiadomo, że my miałyśmy przed tymi mistrzostwami chrapkę na złoto, no bo przecież pokazałyśmy to w Tomaszowie, że możemy o to walczyć. Ale faktycznie Holandia wystawiła bardzo mocny skład. Kanadyjki też, no nie mam nic do zarzucenia. Cieszę się, że ten brąz, bo już było gorąco na moim zejściu po prostu na drugim wirażu. Gdybym upadła przed strefą zmiany, no to totalnie nie byłoby mowy o medalu dzisiaj – mówiła zawodniczka MKS Cuprum Lubin Andżelika Wójcik.
– Pierwsze takie miałam wrażenie, że nie do końca satysfakcjonujący jest ten brązowy medal, ale po analizie jednak jest bardzo satysfakcjonujący, bo to jest medal mistrzostw świata. Sprint jest nieprzewidywalny. Tak naprawdę jedno małe potknięcie, tak jak w tym wypadku Andżeliki na drugim wirażu, mogło zabrać nam srebro. Myślę, że to złotego dzisiaj sporo nam brakowało i raczej było nieosiągalne, ale srebrny myślę, że jak najbardziej. Ale to jest jednak łyżwiarstwo szybkie, to jest sprint i wszystko się może wydarzyć – dodała jej koleżanka Ziomek-Nogal.
Łyżwiarskie mistrzostwa świata na dystansach, które kończą świetny sezon w wykonaniu polskich panczenistów, potrwają w norweskim Hamar do niedzieli.