W piątek kolejny mecz ligowy Zagłębia Lubin. Ostatnie cztery spotkania nie ułożyły się po naszej myśli. Co może wskazywać na to, że w meczu z Dolcanem przyjdzie przełamanie?
Mateusz Bartczak: – No właśnie to, że cztery ostatnie spotkania nam się nie ułożyły, więc czas na przełamanie.
W meczu z Flota też miało przyjść przełamanie po trzech kolejnych remisach, tymczasem ten mecz przegraliście…
– Każdy mecz układa się inaczej. Musimy przeanalizować osobno wszystkie spotkania, w których nam nie wyszło. Były to ciężkie mecze. W Zabierzowie nie był, tylko jakaś tam kopanina, a w Łęcznej trafiliśmy na dobrego rywala, poza tym Łęczna nigdy nam nie leżała. I przyszedł taki wypadek przy pracy w meczu z Flotą. Teraz jednak mieliśmy dużo czasu, żeby przygotować się do tego meczu. Mam nadzieję, że ten czas wykorzystaliśmy odpowiednio.
Po meczu Piotr Dziuba, autor zwycięskiej bramki, mówił, że trochę ich zlekceważyliście.
– Nie zlekceważyliśmy rywala, bo analizując ten mecz, mieliśmy kilka, jak nie kilkanaście sytuacji do zdobycia bramki. Czasami tak się układa, że piłka nie chce wpaść. W innych meczach, bramki padały z trudniejszych sytuacji, tym razem nie chciało nic wejść. Flota miała okazje, wykorzystała je i wygrała. Może piłkarze ze Świnoujścia byli bardziej skoncentrowani, nie wiem… My gramy o awans do ekstraklasy i to jest najważniejsze.
Zagłębie strzelało najwięcej bramek w lidze a ostatnio zdobywacie mało goli. Coś się zacięło w tym dobrze funkcjonującym organizmie?
– Nie zacięło. To jest tylko piłka, to są tylko ludzie, to tylko gra. Różnie wszystko się układa, my nie będziemy w każdym meczu strzelać po pięć bramek, jak to było na początku rundy. Boiska są już troszeczkę inne, gra się trochę inaczej, tak to właśnie wygląda.
Nie da się ukryć, że w każdym meczu występujecie w roli faworyta. To wam przeszkadza, czy dodatkowo motywuje?
– Nie wiem.
A nie czujecie większej odpowiedzialności?
– W każdym meczu gramy o zwycięstwo. To nie ma znaczenia, czy gramy z Dolcanem, czy z Flotą Świnoujście. Gramy o to, żeby awansować do ekstraklasy. Logiczne jest to, że w każdym meczu trzeba zwyciężać, żeby taki cel osiągnąć.
A z czego wynika fakt, że przydarzają się Wam momenty dekoncentracji, np. mecz z Koroną Kielce – macie kilka sytuacji, jesteście lepszym zespołem, nagle stajecie w miejscu, Korona strzela Wam dwie bramki i musicie gonić wynik?
– To nie tak, że stajemy w miejscu. Konsekwentnie dążyliśmy do tego, żeby bramki w końcówce strzelić. Przypadkowe piłki spowodowały to, że straciliśmy gole, zamiast je strzelać. Musieliśmy dążyć do wyrównania, udało się nam i to jest fajne, taka jest właśnie piłka.
Jaka to jest runda jesienna dla Ciebie?
– Troszeczkę bałem się tego grania na zapleczu ekstraklasy, bo jest to trochę inna piłka, gra się bardziej fizycznie. Dostałem dwie czerwone kartki w tej rundzie, co dotychczas mi się wcześniej nie przydarzyło. Siedem żółtych kartek, jest więc ciężko.
A z czego to wynika, że dostałeś te czerwone kartki?
– Sędziowie są bardzo niekonsekwentni w tym, co robią. W pierwszej lidze gra się ostro, a sędziowie oceniają sytuacje bardzo różnie. Czasami dają za ten sam wślizg żółtą kartkę, czasami czerwoną, a czasami upomnienie. W takim meczu trzeba grać trzydrogowo, nie wiadomo co Cię spotka. A sędziowie chyba nie mają ustalonych zasad co do kartkowania i oceniania.
Ostatnio dostajemy sporo tych czerwonych kartek.
– Tak dostajemy sporo kartek, sędziowie dają się ponieść emocjom. Tak być nie powinno, bo przy każdym wślizgu, kiedy gramy na wyjeździe, gdzie trybuny wstają i krzyczą, sędzia wyciąga kartkę.
Macie jeszcze dwa mecze przed sobą, celem jest zdobycie sześciu punktów. Co może wskazywać na to, że wam się uda?
– To my jesteśmy liderem, jesteśmy dobrą drużyną. Mieliśmy moment zadyszki, ale czekamy na przełamanie.
Ile punktów Twoim zdaniem wystarczy do tego, aby awansować?
– Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Dla mnie najważniejszy jest każdy kolejny mecz, jeśli nie będziemy tracić, to na pewno znajdziemy się w ekstraklasie.
Czego musicie się wystrzegać w rundzie wiosennej, żeby tracić głupio punktów?
– Właśnie takich głupich meczów, jak z Flotą Świnoujście.
ZYG