KGHM. Po ośmiogodzinnej akcji ratowniczej na powierzchnię udało się wydobyć górnika przysypanego na kopalni Rudna Północna. Na szczęście mężczyzna znajdował się w maszynie górniczej, przez co nie odniósł większych obrażeń. Lekko poobijany trafił do głogowskiego szpitala. Drugiego z pracowników poszkodowanych w tym wypadku wydobyto niemal natychmiast po zdarzeniu. Po opatrzeniu ran w szpitalu, wrócił już do domu.
O wypadku powiadomił nas Czytelnik. – W nocy na szybie R-VII oddziału G22 w ZG Rudna doszło do wypadku. Z tego co wiem, akcja ratownicza trwa nadal – informuje jeden z górników.
Rzecznik Polskiej Miedzi, Dariusz Wyborski przyznaje, że pod ziemią przez kilka godzin uwięzionybył jeden z górników, 31-letni operator ładowarki, mieszkaniec Głogowa.
Do wypadku doszło o godzinie 2.20. Nastąpił samoistny zawał skał stropowych – relacjonuje rzecznik miedziowej spółki. – Skały osypały się na dwóch górników pracujących akurat w maszynach – dodaje.
Jeden z poszkodowanych, 29-letni głogowianin, pracował w maszynie odstawczej. Ratownikom udało się do niego dotrzeć zaraz po wypadku. – Trafił do głogowskiego szpitala z niewielkimi urazami łokcia. Udzialono mu także pomocy psychologicznej – relacjonuje Dariusz Wyuborski.
Pod skałami aż do godziny 10.30 uwięziony był operator ładowarki. -Mężczyzna nie odniósł poważnych obrażeń. Jeszcze w czasie akcji ratowniczej – kiedy udało się już nawiązać z nim kontakt – mówił, że jest bardzo spragniony, nie pił nic od drugiej w nocy. Konieczna była też pomoc psychologiczna – dodaje.
Rzecznik przypomina też, że górnicy mieli dużo szczęścia, że pracowali akurat w maszynach. – Człowiek w maszynie ma sznasę na przeżcie takiego wypadku, czasem nawet bez żadnych obrażeń – podsumowuje Dariusz Wyborski.