Rodzina Wojnarowskich z Lubina potęgą jest i basta! Dorobiła się świetnie prosperującej firmy, przedstawicieli w polityce lokalnej i krajowej, a ostatnio wpływów w mediach. W lokalnej telewizji TVL jej członkowie występują nawet kilka razy dziennie.
Swą pozycję familia buduje od lat, krok po kroku pokonując przeciwności i objawiając coraz to nowe talenty. Nikt w Lubinie smykałki do interesów Wojnarowskim nie odmawia, ale nikt też nie ma wątpliwości, że ich fortuna przy fortunie Platformy Obywatelskiej wyrosła.
Głową rodziny jest Marek Wojnarowski – właściciel Agencji Obrotu Wierzytelnościami "Progres", skupującej wierzytelności służby zdrowia. Jego firma radzi sobie świetnie i zatrudnia naprawdę wartościowych ludzi, m.in. Barbarę Schmidt, wiceprzewodniczącą rady powiatu lubińskiego. Ale powodzenie w interesach nie przewróciło panu Markowi w głowie, przeciwnie – pobudziło w nim altruistę. Skoro mu się udało, pomoże tzw. zwykłym ludziom, a to najprościej robić przez politykę. I dlatego został radnym w powiecie.
Jeden radny to byłoby jednak dla Wojnarowskich zbyt mało, bo jak już pomagać zwykłym ludziom, to na całego. I dlatego w Radzie Miejskiej Lubina zasiadł syn pana Marka, Kamil, a reprezentantem familii w krajowej polityce został Norbert, pasierb pana Marka, który został posłem. Z kolei jego żona, Barbara, bez konkursu została szefową departamentu administracji w KGHM Ecoren, spółce zależnej od Polskiej Miedzi.
Gdy ma się już swoją firmę i miejsce w polityce, do pomagania zwykłym ludziom potrzebne jest jeszcze coś, dzięki czemu można do nich dotrzeć, czyli nośne medium. By mieć własne, okazja nadarzyła się we wrześniu. Lokalny przedsiębiorca Marian Urbaniak postanowił wtedy sprzedać spółkę Media WM, która nadaje program telewizji TVL. Ofertę złożył mu Marek Wojnarowski, do sfinalizowania transakcji jednak nie doszło, bo Urbaniak sprzedał telewizję przedsiębiorcy budowlanemu – Januszowi Pawłowskiemu z Legnicy. Jakie było jednak zdziwienie, gdy Pawłowski prezesem telewizji TVL mianował Matyldę Głowacz.
Pani Matylda w przeszłości była dyrektorką w Progresie, agencji Marka Wojnarowskiego, prowadziła kampanię wyborczą jego pasierba Norberta, a gdy już zasiadł on na Wiejskiej – została dyrektorką jego biura poselskiego. Zresztą sama też jest działaczką PO, i to od samego początku. – To moja pierwsza i jedyna partia, bo nie zmieniam poglądów. Ale kiedy wchodzę do studia, zostawiam je przed drzwiami – podkreśla.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej Wrocław
red