Mamy więcej długów – choć mieszkańcy Lubina najmniej

53

Dolnoślązacy nie radzą sobie ze spłatą kredytów. Nasz region jest wśród najbardziej zadłużonych.

Długi Dolnoślązaków jeszcze nigdy nie były tak wysokie jak dzisiaj. Z raportu Krajowego Rejestru Dłużników wynika, że w Nowy Rok weszliśmy z zadłużeniem sięgającym aż 5,59 miliarda złotych.

Już sama wysokość zaległości wobec gmin, na przykład z tytułu zaległego czynszu czy podatku od nieruchomości, przyprawia o zawrót głowy. Wrocławianie winni są miastu ponad 245 mln zł, wałbrzyszanie – 103 mln zł, legniczanie – 35 mln zł, a jeleniogórzanie – 28,5 mln zł. Tylko niewiele mniej zaległości wobec samorządów mają mieszkańcy Świdnicy czy Lubina. Fatalnie wypada też 21-tysięczna podwrocławska gmina Jelcz-Laskowice. Jej mieszkańcy i działające tu firmy mają do spłaty 19,8 mln złotych.

Eksperci od finansów nie mają dla nas dobrych wiadomości. Ci, którzy dotąd cierpliwie czekali na spłatę długu, lada dzień mogą się o niego upomnieć. To skutek kryzysu gospodarczego.
Banki, które mniej zarabiają na kredytach, będą chciały odzyskać pieniądze od dłużników. Dwa największe banki w Polsce – PKO BP i Pekao SA – niedawno już sprzedały swoje wierzytelności warte ponad 2 miliardy złotych. Ich odzyskiwaniem zajmują się teraz prywatne firmy windykacyjne. To one zapukają wkrótce do mieszkań niesumiennych klientów.

Pocieszające jest jedynie to, że coraz częściej przynajmniej próbujemy porządkować swoje sprawy finansowe. Pierwsi zreflektowali się przedsiębiorcy i zaczęli regulować zaległości w stosunku do banków.
– Widać tu zdecydowaną poprawę – twierdzi Andrzej Kulik z Krajowego Rejestru Długów we Wrocławiu. – W porównaniu z naszym poprzednim raportem z sierpnia ubiegłego roku, widzimy, że zadłużenie Polaków w stosunku do banków zmniejszyło się o 1,3 mld złotych – dodaje.

To jednak głównie zasługa samych przedsiębiorców. Zadłużenie zwykłych Kowalskich wzrosło i to znacznie. Najwięcej w stosunku do fiskusa, któremu zalegamy z niezapłaconymi podatkami, cłami, grzywnami i mandatami nałożonymi w postępowaniu karno-skarbowym. Wszystkie te zaległości wyniosły w Polsce aż 20,14 mld złotych.
– Niepokojący jest wzrost zadłużenia z tytułu czynszów. Źle jest też z płatnościami za gaz, prąd i energię elektryczną – mówi Andrzej Kulik.
– Notoryczni dłużnicy, z pewnością nie będą mogli liczyć na nasze pobłażanie – ostrzega Rafał Pazura z Polskiego Górnictwa Nafty i Gazu w Warszawie. – Pracownicy gazowni mogą na przykład od nich zażądać dodatkowych zabezpieczeń przy podpisywaniu umów.

Ale indywidualni konsumenci, podobnie jak przedsiębiorcy, poszli po rozum do głowy i próbują jakoś wyjść z finansowej pułapki.
Największa w Polsce firma windykacyjna Kruk, która ma siedzibę we Wrocławiu, postanowiła dogadywać się z dłużnikami, proponując im, aby sami ustalali wysokość rat, które mogą spłacić.
Z windykatorami Kruka tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy chciało w ten sposób negocjować prawie 50 tys. osób. To ponad pięć razy więcej niż w tym samym okresie 2007 roku.

Więcej w "Polska – Gazeta Wrocławska"

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY