Lubińscy Wędrowcy rozpoczęli Projekt Gibraltar. Ruszyli z Lubina, spod swojej siedziby. – Mamy zamiar dużo zwiedzać – przyznał Piotr Socha prezes stowarzyszenia. Nikt nie patrzy na zegarek, bo nie jest to wyścig.
W trasie obecnie bierze udział czwórka śmiałków. Katarzyna i Andrzej Dubiccy, Piotr Socha oraz Jerzy Łysenko. – Przede wszystkim wyprawa na Gibraltar, to pomysł naszego prezesa. Ja akurat, będąc na emeryturze i z tego tytułu mając sporo czasu wolnego i siły, to chciałem pójść. Nie mówię, że dojdę do mety, najpierw musimy pojawić się w Pradze. Gdzie dojdę, tam dojdę, bo jeśli moje zdrowie psychiczne czy fizyczne będzie szwankowało, to po prostu wracam do domu – przyznał Andrzej Dubicki.
Wędrowcy pierwszy etap marszu obrali sobie szlakiem św. Jakuba do Zgorzelca. Spod swojej siedziby udali się w kierunku Starego Lubina. Później na Krzeczyn Wielki, w którym oczywiście zatrzymywali się przy ciekawszych miejscach typu, pomnik mieszkańców Krzeczyna poległych w I wojnie światowej i pałac. Następnie piechurzy obrali kurs na Gorzycę. Kolejne ciekawe miejsce z historią w tle. – Czternasta brygada Artylerii przeciwpancernej w marszu nad Nysę Łużycką ósmego kwietnia, tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku odpoczywała w Gorzycy – powiedział Piotr Socha.
Wędrowcy później musieli coraz częściej zdawać się na własną intuicję i pomoce naukowe. Oznakowania trasy były kiepskie. Piechurzy jak zawsze jednak poradzili sobie i wyszli na drogę ku Chocianowa. Szli lasami Borów Dolnośląskich, ponad 10 km. – Chyba drogę przebiegł nam łoś. Do końca nie mieliśmy pewności, ale potężny zwierz nie był nami zainteresowany. Trochę ciężko tak iść, nie widząc po dłuższym czasie swojego celu. – przyznał szef Wędrowca. Piechurzy nocowali w Duninowie. Obecnie nasi śmiałkowie mają za sobą 60 km marszu i są w Tomaszowie Bolesławieckim.
Więcej szczegółów dotyczących wyprawy mogą państwo odnaleźć pod linkiem: www.idziemydo.blogspot.com