Jak dotąd żadna partia w Lubinie nie ma jeszcze kandydata, który jesienią mógłby stanąć do walki o fotel prezydenta miasta. Liderzy ugrupowań politycznych zapowiadają, że nazwiska pretendentów powinny być znane dopiero na przełomie kwietnia i maja.
Poseł Norbert Wojnarowski z Platformy Obywatelskiej zastanawia się czy nie przeprowadzić prawyborów, mających wyłonić kandydata tej partii na prezydenta Lubina. Jednak nie wiadomo czy pomysł sprawdzi się w praktyce. Na pewno kandydować nie będzie sam Norbert Wojnarowski.
Swojego kandydata nie wybrały jeszcze także inne partie. Dotychczasowy kandydat PSL, Stanisław Tokarczuk, zapewnia, że tym razem nie weźmie udziału w wyborach.
– Jeszcze za wcześnie, by mówić o naszym przedstawicielu – wyjaśnia Bronisław Rybka, członek powiatowego sztabu wyborczego PSL. – Zastanawiamy się czy w ogóle wystawić swojego kandydata i ewentualnie kogo. Myślę, że do maja nasza decyzja będzie znana – dodaje.
O swoim kandydacie na razie nie mówi też SLD. Przewodniczący tej partii, Ryszard Zbrzyzny, zapowiada, że pod koniec marca odbędzie się konwencja powiatowa SLD i być może wówczas zostanie podjęta ostateczna decyzja o reprezentancie partii w wyborach prezydenckich.
Podobnie sytuacja wygląda w lubińskich strukturach PiS. Pod koniec miesiąca partia zaplanowała zebranie wszystkich członków, a zaraz po świętach wielkanocnych – przedstawi swojego kandydata.
Pewne jest za to, że w jesiennych wyborach wystartuje Robert Raczyński. Dotychczasowy włodarz początkowo miał się wycofać z życia politycznego, zmienił jednak zdanie po wynikach referendum, kiedy to mieszkańcy wyraźnie obdarzyli go zaufaniem. Ponadto przyznał dziś, że musi dokończyć budowę obwodnicy.