Szef Prokuratury Okręgowej w Legnicy, Piotr Wójtowicz radykalnie zmienia politykę informacyjną. Właśnie zdecydował o przebudowie strony internetowej kierowanego przez siebie urzędu, tak aby lepiej służyła mieszkańcom regionu. Ponadto zorganizował długo oczekiwaną konferencję prasową, podczas której poinformował o sprawach interesujących opinię publiczną.
– Zachęcam do zaglądania na naszą stronę – mówi prokurator Piotr Wójtowicz. – Zamieszczamy na niej informacje, które mogą być przydatne ofiarom przestępstw – dodaje. Rzecznik prasowy prokuratury, Liliana Łukasiewicz przekonuje, że lektura witryny prokuratura.legnica.pl pomoże zrozumieć zawiłości prawne zwłaszcza tym osobom, którym nieoczekiwanie przyszło zmagać z problemami tej natury.
Prokuratorzy przygotowali informacje na temat śledztw prowadzonych przez jednostki w Legnicy, Lubinie, Głogowie, Jaworze i Złotoryi, ale to lubińskie sprawy zdominowały spotkanie. Na konferencji pojawiło się aż dwóch prokuratorów zaangażowanych wyłącznie w sprawy ze stolicy Zagłębia Miedziowego.
– Lubin nas dominuje – żartował prokurator okręgowy Piotr Wójtowicz, który doskonale zna problemy Lubina, ponieważ zanim awansował na szefa okręgu, przez wiele lat współkierował lubińską prokuraturą.
Faktycznie, lubińskie tematy zdominowały prokuratorską konferencję. Jej bohaterem okazał się prezes Lubińskiej Spółki Inwestycyjnej, Artur Dubiński. Raz występował, jako uniewinniony od zarzutów w sprawie Galerii Lubin, po to, by w innych okolicznościach występować już jako Artur D.
– Nie żartujmy sobie, jestem Arturem Dubińskim i nie zamierzam się przed nikim ukrywać. Podchodzę do sprawy z otwartą przyłbicą i nie zgadzam się na anonimowość. Nie jestem człowiekiem z opaską na oczach. Za wszystkie decyzje ponoszę pełną odpowiedzialność – mówi ze spokojem prezes LSI.
Artura Dubińskiego oskarżono o to, że jako szef LSI odpowiadał za budowę salonu mercedesa. Zdaniem prokuratury, kierowana przez niego spółka straci sporo pieniędzy na odsetkach, ponieważ nieterminowo wywiązała się z umowy, przekazując budynek 150 dni później.
– Biegli ocenili, że warunki umowy były wyjątkowo korzystne dla inwestora, a nie dla LSI – mówi prokurator Marek Zajączkowski. – Ponadto spółka nie miała odpowiednich warunków do tego, by podjąć się tak poważnego zadania i musiała korzystać z usług podwykonawców. Zdaniem ekspertów także termin zakończenia budowy był nierealny – dodaje prokurator.
Z kolei Artur Dubiński mówi, że na potrzeby innego procesu powstała opinia, która wskazuje, że termin wykonania inwestycji był jak najbardziej realny. Ponadto LSI ma podpisane umowy z podwykonawcami, które są jeszcze bardziej restrykcyjne od tych, które obowiązują spółkę względem właściciela salonu samochodowego. Prezes tłumaczy, że będzie się domagał odsetek od podwykonawców.
– Prokurator nie poczekał na uprawomocnienie wyroku wrocławskiego sądu, który badał tę sprawę. Według innych biegłych nasze postępowanie było racjonalne – mówi Artur Dubiński, który podkreśla, że nie czuje się winny.
– To było trudne zadanie, bo inwestor dokonywał częstych zmian i długo zatwierdzał projekty wykonawcze – tłumaczy opóźnienia Artur Dubiński, któremu grozi do pięciu lat więzienia i kara grzywny.
Kolejne sprawy z Lubina będziemy opisywać w najbliższych dniach. Niebawem przedstawimy naszym Czytelnikom m.in. finał sprawy bimbrownika z ulicy Topolowej, który cudem nie stracił życia w trakcie uszlachetniania alkoholu.