Na przełomie maja i czerwca wojewoda powinien wydać decyzję w sprawie odwołania, jakie złożyła spółka Galeria Rynek na postanowienie lubińskiego starostwa, które po raz kolejny nie wydało pozwolenia na budowę w centrum miasta.
Dokładnie rok temu Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał wyrok wycofujący z obiegu prawnego decyzje wojewody dolnośląskiego i starosty, jako wydane z naruszeniem prawa. W praktyce oznaczało to, że decyzji nie ma, a starosta teoretycznie powinien wydać pozwolenie na budowę. Teoretycznie, bo minął rok, a dziura w rynku nadal straszy.
– To trwa już ponad pięć lat – denerwuje się Artur Dubiński, wiceprezes Galerii Rynek. – Chcielibyśmy w końcu zagospodarować ten teren, dalej staramy się o pozwolenie na budowę i ciągle napotykamy na problemy ze strony starostwa – dodaje.
Po nieskutecznym odwołaniu od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, starostwo raz jeszcze musiało rozpatrzyć wniosek Galerii Rynek. Wydało decyzję negatywną, ale skuteczne odwołanie spółki zmusiło powiat do ponownej analizy tematu.
Inwestor otrzymał miesiąc na uzupełnienie dokumentów. Ponieważ termin był zbyt krótki, zwrócił się o zawieszenie postępowania na czas zgromadzenia dokumentów. Zgody jednak nie było, pojawiła się za to, czwarta z kolei, odmowa pozwolenia na budowę.
– To jest nie tylko sprzeczne z zasadami postępowania administracyjnego – komentuje Artur Dubiński. – Naszym zdaniem to jest już forma szykanowania inwestora. Napisaliśmy zatem skargę do wojewody i jesteśmy przekonani, że jego rozstrzygnięcie będzie dla nas korzystne. Zgromadziliśmy już niemal wszystkie dokumenty, kiedy więc wojewoda zapozna nas ze swoim stanowiskiem, jesteśmy gotowi złożyć komplet dokumentów – zapewnia.
Czy wtedy starostwo wyda w końcu tak wyczekiwane pozwolenie na zagospodarowanie rynku. Historia pokazuje, że w Lubinie nie ma nic pewnego.