Obolała i nie do końca jeszcze dowierzająca, czego dokonała, Natalia Czerwonka jest już w Polsce. W weekend lubińska łyżwiarka wygrała najstarszy maraton w Finlandii, po raz pierwszy w życiu ścigając się na naturalnym lodzie.
Sobotnia impreza odbyła się na jeziorze Kallavesi w okolicach Kuopio. Jest ono domem fińskiego maratonu lodowego, najstarszej łyżwiarskiej imprezy na naturalnym lodzie w tym kraju. To niezwykłe wydarzenie, w którym udział wzięli prawdziwi śmiałkowie, chcący zmierzyć się z poważnym dystansem, bo w trakcie zmagań odbyły się wyścigi na 25, 50 i 100 kilometrów. Natalia Czerwonka i jej koleżanka, również olimpijka, Luiza Złotkowska zdecydowały, że przebiegną najbardziej zbliżony dystans do maratonu, czyli trochę ponad 50 kilometrów – dokładnie 52,5 km.
Przez dwie godziny nasze gwiazdy zmagały się z wiatrem, naturalnie nierównym lodem oraz bólem po… upadkach. Ale spisały się znakomicie – nie tylko przejechały cały dystans, ale były w ścisłej czołówce, choć pierwszy raz w życiu startowały w takich warunkach i na tak długiej trasie.
Do rywalizacji przystąpiło ponad 600 zawodników z całego świata. Olimpijka z Soczi pokonała 52,5 km w czasie 1:56.23, o ponad pół godziny poprawiając dotychczasowy rekord tego maratonu. Lubinianka wyprzedziła reprezentantkę gospodarzy Evę Lahti i Luizę Złotkowską, która ukończyła zawody z wynikiem 2:10.49.
– Chyba taką mamy naturę i charakter, że nie potrafimy w ciepełku i komforcie żyć i cały czas szukamy wrażeń i tego, żeby się z tej strefy komfortu wydostać – opowiada Czerwonka.
– Mogę powiedzieć tyle, że cieszę się, że mam taką przyjaciółkę, z którą mogłam to zrobić. To było niesamowite i szalone, bo trzeba było być bardzo skupionym na lodzie. Nie można było ani na chwilę oderwać uwagi od tego, co mam przed sobą. Więc cały wyścig patrzyłam się w lód, nawet czasami nie wiedziałam gdzie jestem i w którym momencie. Trochę wiedziałam po wietrze, czy jadę pod wiatr, czy jadę z wiatrem, w jakim momencie pętli jestem. Dwa razy leżałam, raz właśnie kiedy krzyczałam do naszego serwismana, że poproszę żelkę i wtedy spektakularnie wywinęłam orła, niesamowitego. Potem jeszcze raz leżałam na chyba piątym okrążeniu i na szczęście to było tyle. Fizycznie myślę, że dałam radę. Jednak najbardziej wymagające były warunki atmosferyczne i warunki lodowe, do których kompletnie nie jesteśmy przyzwyczajone – dodaje lubinianka.
Źródło: Magdalena Kucharska
Impreza w Kuopio była niejako powrotem do korzeni łyżwiarstwa, które zaczęło się właśnie na naturalnych ślizgawkach. Zawody są bowiem jednocześnie manifestem ekologicznym i mają przypomnieć światu, jak cenne są nasze zasoby naturalne i jak wiele tracimy w wyniku zmian klimatycznych.
Fot. Przemysław Szyszka