Na co dzień sama pomaga innym, pracując w jednym z lubińskich szpitali. Zawsze wesoła, uśmiechnięta, lubiana przez pacjentów i współpracowników, uwielbiająca swoją pracę i oddająca się jej w pełni. Dorota Jarosz, bo o niej mowa, teraz sama potrzebuje pomocy. U 38-latki zdiagnozowano bowiem ostrą białaczkę limfoblastyczną. By przeżyć, musi przejść kosztowną terapię za granicą. Niestety, ani lubinianka, ani jej rodzina nie są w stanie zebrać aż 1,5 mln zł. Tyle wynosi bowiem szacunkowy koszt leczenia. Stąd apel do ludzi o dobrych sercach o wsparcie.
W połowie 2020 r. pani Dorota zaczęła się źle czuć. – Najpierw zawroty głowy, opadanie z sił, uporczywy kaszel i senność nie do opanowania. Dosłownie lała się przez ręce. Myślała, ze to przeziębienie lub COVID, na którego zarażenie, pracując w szpitalu mogła być bardziej narażona. Diagnoza okazała się dużo poważniejsza i była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem: ostra białaczka limfoblastyczna – wspomina Magdalena Jarosz, siostra lubinianki, która założyła dla niej zbiórkę na portalu siepomaga.pl.
Przez ostatnie miesiące stan zdrowia 38-latki znacząco się pogorszył. Nieustające wymioty, wypadające włosy, rzęsy, sińce pod oczami to rzeczywistość, z którą pani Dorota musiała mierzyć się każdego dnia w czasie leczenia. Jej domem stała się szpitalna sala, a jedynym towarzystwem personel oddziału. Był to bardzo ciężki czas, w którym stan psychiczny Doroty uległ znacznemu pogorszeniu.
Niestety, mimo wysiłków lekarzy, wielomiesięczna chemioterapia, radioterapia, a później i przeszczep okazały się nieskuteczne. Komórki nowotworowe nadal są obecne w szpiku. – Droga dostępnego leczenia w Polsce została już wyczerpana.
Jedynym ratunkiem jest terapia CAR-T, nierefundowana, możliwa do podjęcia za granicą. Jej szacunkowy koszt to 1,5 mln zł. – To finansowy mur nie do przeskoczenia. Dla naszej rodziny jest to kwota przerażająca i nieosiągalna – mówi siostra 38-latki.
Leczenie należy podjąć jak najszybciej. Stan pani Doroty szybko się pogarsza. Kobieta słabnie z dnia na dzień. Jak mówią jej najbliżsi, gaśnie w oczach. Im szybciej uda się zebrać pieniądze na leczenie, tym większą ma szansę na powrót do zdrowia. – Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co jeśli nie uda nam się zebrać tej kwoty. Organizm Doroty pozostanie wtedy sam na polu walki z nowotworem – obawia się pani Magdalena.
Przez okrutną chorobę lubinianka nie może zrealizować swojego największego marzenia – bycia mamą. Nowotwór przekreślił te plany. – Nie chciałabym, żeby przekreślił je bezpowrotnie. Dlatego w imieniu Doroty, jej bliskich i swoim błagam o pomoc. Każda, najmniejsza nawet wplata to większa szansa na jej uratowanie – błaga o wsparcie dla swojej siostry pani Magdalena.
Pomóc można, wpłacając pieniądze za pośrednictwem portalu siepomaga.pl. Tam też znajdziemy pełny opis opis zbiórki. Oprócz tego, na Facebooku założony został specjalny profil, gdzie prowadzone są licytacje na rzecz Doroty Jarosz. Osoby, które chcą wesprzeć leczenie pani Doroty, mogą też wysłać tradycyjny przelew (dane do przelewu na plakacie poniżej).