To była spontaniczna decyzja, ale okazało się, że słuszna. Występem 22-letniej lubinianki Liliany Iżyk zachwycili się jurorzy i publiczność w TVN-owskim „Mam talent”. Dostała owację na stojąco. – Wiem, że śpiew to jest to, co chcę robić. I to już się nie zmieni – przyznaje Liliana, która dla śpiewu postanowiła zmienić całe swoje życie.
Liliana awansowała do kolejnego etapu programu. Dostała „tak” od wszystkich trzech jurorów. Lubinianka zaśpiewała „Rusałkę” Dvoraka. Niełatwo było uwierzyć, że w tak drobnym ciele kryje się tak potężny głos.
– To była spontaniczna decyzja. Oglądałam z rodziną reklamy zachęcające do przyjścia na casting i mówiłam, że też powinnam pójść. Dzień przed castingiem mama spytała, czy jadę. Odparłam, że nie, ale rano zadzwonił do mnie narzeczony, mówiąc, że właśnie parzy kawę. A Daniel bardzo nie lubi wstawać rano. Spytał, czy jedziemy podbić „Mam talent”. I tak przeszłam precastingi i trafiłam przed jury składające się z Agnieszki Chylińskiej, Małgorzaty Foremniak i Agustina Egurroli – wspomina 22-latka. – Po tym jak odcinek został wyemitowany w telewizji, spotkałam się z wieloma wyrazami sympatii. Obcy ludzie na ulicy zaczepiali mnie, gratulowali i ściskali. Dostałam też mnóstwo wiadomości na Facebooku. To bardzo miłe i dziękuję za wszystkie – dodaje z uśmiechem.
To jednak nie był pierwszy występ Liliany w talent show. W 2013 roku pojawiła się w „Must be the music” w Polsacie. Dotarła aż do półfinału. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej zaczęła się uczyć śpiewu operowego. Też zupełnie przez przypadek.
– Znajomi poprosili mnie, żebym zaśpiewała „Ave Maria” na ich ślubie. Choć mówiłam, że nie zajmuję się śpiewem operowym, to tak mnie przekonywali, że zdecydowałam się zaśpiewać. Mama słysząc jak ćwiczę, zapytała czy nie chciałabym się kształcić w tym kierunku. I tak w internecie znalazłam studio Magdaleny Bigoś-Lisiak – przypomina 22-latka.
Liliana studiuje psychologię, bo jak mówi, trzeba mieć plan awaryjny. Ale dwa lata temu, już po występie w talent show, zrozumiała, że powinna robić coś zupełnie innego. – Uzmysłowiłam sobie, że duża scena mnie pociąga. A ludzie, których spotkałam na swojej drodze i moja nauczycielka śpiewu pomogli mi zrozumieć, że to co robiłam do tej pory, to nie do końca jest to, co powinnam – mówi Liliana.
Lubinianka zdała na Akademię Muzyczną we Wrocławiu, jednak nie rozpoczęła tam nauki. Pojawił się pomysł studiów poza granicami naszego kraju.
– Nagrywam swój śpiew, a nagrania zamierzam wysłać do kilku szkół: do Chicago i do Rzymu. O Julliard (nowojorska renomowana wyższa uczelnia muzyczna i artystyczna – przyp. red.) nawet nie śmiem marzyć. Na razie musiałam cofnąć się do czasów liceum i zrobić międzynarodową maturę – mówi.
Jeśli Liliana dostanie się na którąś z zagranicznych uczelni, zamierza wziąć urlop dziekański, zawiesić na chwilę psychologię i zająć się śpiewem klasycznym.
Na razie ćwiczy w zaciszu domowym w Lubinie, choć niektórzy sąsiedzi nie spoglądają na nią łaskawym okiem. – Ćwiczę codziennie po półtorej godziny. Szukam miejsca, gdzie mogłabym to robić to końca tego roku szkolnego. Miałam takie w Osieku, ale jest nieogrzewane i nie będę mogła już ćwiczyć, gdy spadnie temperatura – mówi.
Jeśli ktoś chciałby pomóc młodej artystce, może się z nią skontaktować przez fanpage na Facebooku: www.facebook.com/LilianaIzykFANPAGE?fref=nf
A nam pozostaje trzymać kciuki za Lilianę i czekać na kolejny odcinek „Mam talent” z jej udziałem.