Lubinianka pisze z Etiopii

119

Lubinianka Kalina Kabat już od kilku tygodni jest w Etiopii i choć przed wyjazdem zastrzegała, że kontakt ze światem będzie miała rzadko, to co jakiś czas ona i jej koleżanki wrzucają do internetu informacje na temat swojej misji, prowadząc coś na kształt bloga. Można z niego między innymi dowiedzieć się, jak wygląda życie w Afryce oraz obejrzeć ten kraj na zdjęciach.

Kalina Kabat
Kalina Kabat

O tym, że Kalina z pocztówkami od lubinian wyrusza do Etiopii pisaliśmy na początku lipca. Lubinianka wraz z dwiema koleżankami wyjechała do Afryki w ramach Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. To jej pierwsza tak duża wyprawa. Jej droga na miejsce przeznaczenia trwała około 12 godzin. A jak dowiadujemy się z bloga, podróż nie obyła się bez drobnych problemów i to już na starcie, w Berlinie. Dziewczyny musiały trochę uszczuplić swój bagaż podręczny, którego liczył aż dziewięć sztuk.

– Musiałyśmy stanąć na głowie i zredukować część naszego ekwipunku do minimum. Ostatecznie: pan z informacji stał się bogatszy o reklamówkę kabanosów, pani kierownik mogła obdarować dzieci słodyczami, pani ważąca nam bagaże skosztowała naszego Merci, a nas (nadal z „lekką” nadwagą) wpuszczono na pokład samolotu – piszą Kalina, Aga i Ania.

Po długiej podróży dziewczyny dotarły do Dadim, gdzie uczą dzieci angielskiego, prowadzą zajęcia artystyczne oraz ruchowe, a także modlą się z nimi.

Etiopia (9)

– Najważniejszą częścią dnia są zajęcia z dziećmi rozpoczynające się o 9, a kończące… no właśnie – nigdy nie wiadomo, o której godzinie. Zgodnie z planem warsztaty przewidziane były dla najstarszych uczniów. Okazało się, ku radości Kaliny, że grupa jest bardzo zróżnicowana. Na lekcje przychodzą zarówno maluchy, jak i ich starsi koledzy. Ilu ich jest? Trudno orzec. Kameralność naszej grupy jest jednak znamienna. Wynika to z faktu, że mieszkańcy regionu Borana to przede wszystkim hodowcy bydła. Dzieci muszą pracować na farmie równie ciężko jak dorośli – czytamy na blogu.

– Przede wszystkim uczymy języka angielskiego, który nie jest im zupełnie obcy. Znają podstawowe zwroty, są chętni do nauki, często zaskakują nas swoją błyskotliwością. Starałyśmy się urozmaicić lekcje, wykorzystując projektor przywieziony z Polski, przeszkodził nam jednak brak prądu. Nie zatrzymało to naszej kreatywności, więc każdego wieczoru przygotowujemy nowe zagadnienia, ćwiczenia i prace plastyczne. Po nauce przychodzi czas na zajęcia sportowe. Tak jak wszystkie dzieci na całym świecie, tak i nasze, uwielbiają grę w piłkę nożną i siatkówkę. Z przyjemnością biorą też udział w zabawach z chustą klanzy. Nieustannie biegają i skaczą na skakankach. Skąd czerpią na to siły? Z ciepłego posiłku, który przygotowywany jest specjalnie dla nich, ponieważ część z nich mieszka nawet w odległości kilku kilometrów, około godziny drogi stąd – piszą misjonarki.

Więcej o życiu Kaliny, Ani i Agi w Etiopii można znaleźć tutaj

Fot. Blog Salezjański Wolontariat Misyjny

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY