Przez tydzień chodziły po Lubinie i nakłaniały przechodniów, żeby przyłączyli się do ich projektu i zatańczyli w rytm piosenki „Happy” Pharella Williamsa. Jak mówią trzy sympatyczne lubinianki: Magdalena Lisiecka, Małgorzata Wróbel i Katarzyna Żabińska, chciały udowodnić, że nasze miasto to też wyjątkowe miejsce i można się w nim dobrze bawić. Swój filmik wrzuciły na You Tube. Po kilku dniach miał już ponad 6,5 tysiąca odsłon.
Lubinianie tańczą między innymi w autobusie, na ulicy, pod galerią czy pod Kielichem. – Chciałyśmy pokazać charakterystyczne dla miasta miejsca. Wybrałyśmy kilka, żeby było różnorodnie – mówią uczennice trzeciej klasy Gimnazjum Salezjańskiego Magdalena, Małgorzata i Katarzyna. – Żałujemy trochę, że nie dotarłyśmy na stadion Zagłębia. Chciałyśmy też nagrywać pod dinozaurami – dodają z uśmiechem.
Do lubińskiej wersji hitu „Happy” dziewczyny zaangażowały swoich kolegów i koleżanki oraz rodzinę, ale również nieznajomych spotkanych na ulicy.
Filmik powstawał przez tydzień. Magda, Małgosia i Kasia po lekcjach chodziły po mieście i nakłaniały przechodniów do udziału w swoim projekcie. Zazwyczaj ludzie nie chcieli wystąpić przed kamerą, ale kilka z napotkanych osób się zgodziło. – Chętniej zgadzali się młodzi ludzie – mówi Magda Lisiecka, która zatańczyła między innymi w miejskim autobusie. – W filmie wystąpili też nasi znajomi i rodziny, na przykład moja mama, która zatańczyła pod szpitalem.
Dziewczyny wspomagały każdego, którego nagrywały – puszczały muzykę i tańczyły poza kamerą, żeby występującym było raźniej.
Skąd pomysł, żeby nakręcić lubińską wersję „Happy”? Trzy przyjaciółki wpadły na niego po wykonaniu projektu szkolnego – filmiku o swoim gimnazjum.
– Wkręciłyśmy się w kreatywne spędzanie czasu. Poza tym bardzo lubię „Happy” Pharella Williamsa – mówi uśmiechając się Magda.
Od chwili premiery teledysku „Happy” Pharella Williamsa, w listopadzie ubiegłego roku, w internecie pojawiło się mnóstwo nowych wersji. Kręcą je mieszkańcy różnych miast z całego świata. Swoje „Happy” mają między innymi Londyn, Paryż, Hong Kong i Moskwa. W Polsce podobno jednym z pierwszych był Kraków. Teraz również Lubin ma swoje „Happy”.