Let’s say, czyli pogadajmy w językach obcych

2892

Angielski, niemiecki, hiszpański, francuski, a nawet szwedzki – pomoc w opanowaniu tych języków wzięła sobie za cel ośmioosobowa grupa licealistów z lubinianką na czele. Projektem „Let’s say” przygotowanym w ramach ogólnopolskiej olimpiady Zwolnieni z Teorii udowadniają, że nauka języków obcych wcale nie musi być ani nudna ani trudna.

– Ludzie mają bardzo niski poziom językowy. Zauważyć to można nawet w mediach, jak osoby publiczne często nie potrafią złożyć prostej wypowiedzi w języku obcym – uważa pomysłodawczyni projektu Aleksandra Naglik, uczennica drugiej klasy z I Liceum Ogólnokształcącego w Lubinie.

Spostrzeżenia młodej lubinianki podzielają też jej koledzy i koleżanki z innych miast Polski, którzy postanowili pokazać, jak skutecznie można się uczyć języków. Ich wspólny projekt „Let’s say” ruszył w w październiku minionego roku i potrwa do czerwca, choć licealiści nie wykluczają, że będą działać dłużej. Uważają, że tradycyjny model nauki języków jest mało skuteczny. Śledzić ich można na Facebooku oraz Instagramie.

– W szkołach największy nacisk kładzie się na gramatykę. My od niej odeszliśmy, ponieważ uważamy, że nie ma sensu uczyć się gramatyki, kiedy nie zna się słownictwa. Dlatego też na naszych portalach społecznościowych, po pierwsze dajemy bardzo dużo słownictwa z różnych kategorii, a po drugie na Facebooku mamy sporo postów kulturowych, w których polecamy np. ciekawe seriale czy muzykę, aby odbiorcy mogli się osłuchać z tym językiem ze strony native speakera – tłumaczą uczniowie.

Liderką projektu jest Aleksandra Naglik z Lubina, a resztę grupy stanowią uczniowie z innych liceów w Polsce: Kacper Alexander, Emilia Dańczak, Hanna Chłodnicka (wszyscy z Poznania), Dominika Kapla z Warszawy, Aleksandra Pałka z Zawiercia, Błażej Molik z Pszczewa oraz Milena Kot z Gdańska.

– Pomysł był mój. W tamtym roku robiłam jeden projekt z kolegami z klasy i nie wyszło. Uznałam, że lepszym rozwiązaniem będzie znaleźć osoby z całego kraju, które się bardziej zaangażują. Nie znaliśmy się na początku. Napisałam ogłoszenie w mediach społecznościowych, kto byłby chętny i tak to się zaczęło – mówi lubinianka.


POWIĄZANE ARTYKUŁY