W każdym elemencie gry, WKS Śląsk Wrocław był lepszy od Zagłębia Lubin. Debiut Pavla Hapala jako szkoleniowca miedziowego zespołu nie był wymarzony. Takiej sromotnej porażki w derbach nie spodziewał się chyba najbardziej sceptyczny kibic. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jedną z bramek Zagłębie oddało rywalom ot tak. W polu karnym piłkę do siatki odbił Costa Nhamoinesu. Chcący wybronić strzał Bojan, zamiast wybić futbolówkę z bramki praktycznie wpadł z nią między słupki.
Początek meczu jak to w każdym ligowym spotkaniu zaczyna się tak samo. Szybkie rozpoznanie przeciwnika i gra po swojemu. Śląsk zaczął z „grubej rury” i już po chwili miał rzut wolny. Wykonawca stałego fragmentu gry był Sebastian Mila. Piłka trafiła pod nogi Cristiáno Díaza, który w drugiej minucie pojedynku dał prowadzenie przyjezdnym. Szok i niedowierzanie. Tak można skomentować reakcję miedziowych kibiców.
Jednak po chwili ta sytuacja nikogo nie dziwiła. Miedziowi grali w zupełnej rozsypce. Sernas marnował każdą nadarzającą się sytuację, choć po meczu z Korona Kielce mówił, że nigdy nie był w słabej formie. Costa ponownie przypomniał sobie jak grał w poprzednim sezonie, czyli dłuuugie podania do nikogo. Rachwał ciekawie wyglądał z piłką, ale kiwał się chyba sam ze sobą.
W 20. minucie spotkania, Śląsk w pewnym sensie postawił kropkę nad i. Druga bramka autorstwa Piotra Ćwielonga zupełnie pogrążyła miedziowych. Do przerwy taki właśnie wynik się utrzymał. W drugiej połowie w 64. minucie meczu, ponownie Ćwielong strzelił trzecią bramkę dla przyjezdnych. Gorący doping miedziowych kibiców zupełnie nie przemawiał do zespołu Hapala. Gospodarze grali coraz słabiej i bez konkretnego pomysłu na zdobycie bramki.
Chwilowa euforia nastała w 77. minucie spotkania. Po strzale Janusza Gancarczyka w światło bramki, piłka w locie trafiła zawodnika Śląska, Krzysztofa Wołczka. Rykoszet szczęśliwie dał Zagłębiu honorowe trafienie. Było 1:3.
W 84. minucie pojedynku, Johan Voskamp dobija miedziowych czwartą bramką. Jednak największą tragedię Zagłębie przeżyło w 90. minucie spotkania. Wtedy to w zamieszaniu pod polem karnym gospodarzy, piłkę felernie uderza Costa. Futbolówka leciała wprost do siatki Zagłębia. Próbując ratować sytuację, Bojan Isailović rzucił się w jej kierunku. Niestety wpadł razem z piłką do bramki. 1:5 i największa tragedia na Dialog Arenie w tym sezonie.
– Co tu komentować? Drużyna liderująca wygrała ze spadkowiczem. W pierwszej połowie, strzeliliśmy dwie bramki. Dobre ustawienie gry. Gratuluję zawodnikom, którzy byli na boisku. Żałuję tylko jednego, że obok mnie nie siedzi teraz Jan Urban, którego bardzo cenię zarówno jako piłkarza jak i trenera – skomentował spotkanie Orest Lenczyk, szkoleniowiec Śląska Wrocław. Natomiast Pavel Hapal tak podsumował całe zdarzenie. – Cóż mam powiedzieć? Pierwsza bramka to brak koncentracji, potem druga z dystansu, choć graliśmy do przodu. Na koniec chciałbym podziękować kibicom za dobre zachowanie i przeprosić za wynik.