Lanie wody i nielegalny lans

32


Do inspektora nadzoru budowlanego lubiński magistrat skierował skargę w sprawie billboardu, który zawisł w centrum miasta. – Według miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, w rynku obowiązuje zakaz wywieszania reklam i ogłoszeń niezwiązanych z prowadzoną tam działalnością gospodarczą. A wiszący billboard nie jest reklamą żadnego ze sklepów – tłumaczy Juliusz Sobecki, naczelnik wydziału architektury urzędu miejskiego.

Rama billboardowa pojawiła się na jednym z budynków w rynku kilka tygodni temu. Nie było w niej żadnego plakatu, dlatego lubiński magistrat skierował sprawę do inspektora nadzoru budowlanego, aby ten zbadał, kto jest jego właścicielem. Sytuacja wyjaśniła się kilka dni temu. Wewnątrz ramy zawisł plakat autorstwa radnych ze stowarzyszenia Teraz Lubin.

W nietypowy sposób chcieli zaakcentować swoją postawę wobec prezydenta, tymczasem może się okazać, że zostaną wyciągnięte wobec nich konsekwencje prawne. Miejscowe prawo zakazuje bowiem wywieszania w rynku jakichkolwiek reklam czy ogłoszeń.

– Panie prezydencie, kiedy zacznie pan dopłacać mieszkańcom do wody ?– pyta z billboardu radny Oleg Herejczak.

Obok apelu do prezydenta to właśnie postać radnego Herejczaka obrazuje to zapytanie. Pytany dlaczego zdecydował się na taką właśnie formę komunikacji i czy jest to jego własna inicjatywa, odpowiada: – Występuję, po prostu, jako radny i członek stowarzyszenia, bo to jest nasza wspólna inicjatywa. Jest to nasza forma nawiązania dialogu z prezydentem – tłumaczy radny.

Zdaniem członków stowarzyszenia Teraz Lubin wielki transparent to jedyna możliwość wpłynięcia na prezydenta, który mimo podjętej uchwały, nie chce realizować dopłat do wody.

– Jeżeli nie mamy bezpośredniej możliwości rozmowy z prezydentem na sesjach, to jako stowarzyszenie chcemy w ten sposób poinformować mieszkańców o możliwości korzystania z dopłat do wody. Dopłaty słusznie im się należą, pieniądze na nie są zabezpieczone w budżecie. Nieprawdą jest, że dopłaty związane są z 50 mln zł kredytem, na który radni nie wyrazili zgody. Pieniądze na ten cel zostały zarezerwowane z przesunięcia innych zadań – tłumaczy radny Herejczak.

Z takimi zarzutami nie zgadza się magistrat. Prezydencki rzecznik podkreśla, że skoro radni nie uchwalili kredytu, to budżet się nie bilansuje, przez co nie ma możliwości realizowania dopłat do wody. Ponadto dopłaty to w sumie rozproszona kwota 8 mln złotych, która w całości mogłaby być spożytkowana na ważne dla miasta przedsięwzięcia.

– Jest więcej wydatków, które udałoby się zrealizować za tę kwotę. Za te pieniądze można np. opłacić dwumiesięczną pracę wszystkich nauczycieli, remont całej ulicy Kościuszki, zbudować cztery place zabaw czy zapewnić oświetlenie ulic w mieście przez cały rok – wylicza Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta Roberta Raczyńskiego. – Jeżeli radny Herejczak uważa natomiast, że lepiej dopłacać po 3 zł do metra sześciennego wody to niech startuje na prezydenta Lubina – dodaje.


POWIĄZANE ARTYKUŁY