Lacić: Mówiłem, że będziemy grać w Ekstraklasie!

14

Laci___ma__e.jpgTo był dość dziwny wywiad. Zaczęliśmy rozmawiać z Mate Laciciem, zawodnikiem pierwszoligowego Zagłębia, kończyliśmy z obrońcą drużyny Ekstraklasy. Defensor podzielił się z nami refleksjami dotyczącymi okresu przygotowawczego oraz spostrzeżeniami przed startem rozgrywek.

Kto w niedzielnym meczu z Dolcanem Ząbki zagra na środku obrony?
– To nie jest pytanie do mnie, musisz trenera pytać. Lecz mam nadzieję, że zagram ja wspólnie ze „Stasiem” (Michałem Stasiakiem – przyp. red.)

A gdyby trener wyznaczył Tobie rolę lewego obrońcy, bowiem jesteś brany pod uwagę także na tą pozycję?
– To nie byłoby żadnego problemu. Grałem na tej pozycji już w zeszłym sezonie i moja gra wyglądała nieźle. Ja zawsze powtarzam, że jak trener powie mi „Mate, idziesz na bramę!”, to ubieram rękawice i staje w bramce. A gdy widzi mnie na lewej obronie, to wychodzę na boisko i zajmuje miejsce na lewej stronie bloku defensywnego.

Wiosnę 2007 roku zaczynałeś jako właśnie lewy obrońca i faktycznie wyglądało to nieźle. Jednak, mimo wszystko, lepiej czujesz się jako środkowy obrońca…
– Bo to jest moja nominalna pozycja. Tyle tylko, że też mogę zagrać na boku obrony i w tej roli często występowałem w poprzednim sezonie. Zobaczymy. To trener decyduje o tym, jaki skład wybiegnie w meczu o ligowe punkty.

Jesteś w Lubinie od kilku miesięcy. Jak możesz podsumować ten okres?
– Jestem bardzo zadowolony. Chociaż…Trochę nas teraz ta degradacja do I ligi podłamała. Wielu zawodników chce odejść, grać na wyższym poziomie niż zaplecze ekstraklasy. Taka jest piłka. Pamiętajmy jednak, że wszyscy mamy tutaj kontrakty, poza tym dobrze pracowaliśmy najpierw podczas zgrupowania w Wiśle, a następnie w Grodzisku Wielkopolskim i w moim odczuciu jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu. W jakiej lidze? Nie wiem, z tego co się orientuje dzisiaj ma się okazać, czy zagramy w ekstraklasie. Doszły mnie przed chwilą słuchy, że mogą nas przywrócić. Na razie jednak jesteśmy w 1 lidze. Myślę, że jesteśmy najmocniejszym zespołem w tej klasie rozgrywkowej. Jeśli w każdym spotkaniu damy z siebie wszystko, jeśli każdy zawodnik zagra z maksymalnym zaangażowaniem i pokaże pełnię swoich umiejętności, to wówczas jestem pewien, że po siedmiu, ośmiu kolejkach ligowych wypracujemy pewną przewagę nad resztą ligowej stawki. Musimy wygrać pierwszy mecz z Dolanem, później pierwszy mecz w Polkowicach gramy z Gorzowem i nie wyobrażam sobie innego rozstrzygnięcia niż nasze zwycięstwo. Oglądaliśmy ich mecz z Polonią Warszawa i jestem pewien, że jesteśmy dużo lepszym zespołem od nich. Jednak powtórzę – w każdym meczu każdy zawodnik musi dać dwieście procent z siebie. Tylko wówczas będziemy mogli liczyć na sukces. Bo skład na ekstraklasę na pewno mamy.

Problemem Zagłębia nie będą umiejętności, bowiem one są bardzo wysokie. Na tle pierwszoligowców zdecydowanie górujecie pod tym względem, ale rodzi się pytanie, czy mentalnie wytrzymacie presję związaną z byciem faworytem w każdym pojedynku?
– W zeszłym sezonie zajęliśmy piąte miejsce w lidze, graliśmy ponadto w półfinale rozgrywek o Puchar Polski. Tak jak powiedziałeś, wszystko sprowadza się do kwestii motywacji. Mamy jednak w szatni paru doświadczonych zawodników, jest „Johny” Jackiewicz, „Stasiu”, „Golina”, ja też jestem zawodnikiem, który lubi motywować zespół. Wiem, że damy z siebie wszystko i nie będzie problemu z awansem.

Zimą, gdy podpisywałeś kontrakt na półtora roku wiedziałeś, że Zagłębie może zostać karnie zdegradowane. Czy z perspektywy czasu nie żałujesz swojej decyzji?
– Nie żałuję. Ja niczego nie żałuję w swojej karierze. Kiedy podpisywałem kontrakt ówczesny prezes Robert Pietryszyn, a także Dyrektor Jakub Jarosz powiedzieli mi, że klub może zostać zdegradowany. Dla mnie to nie była jednak przeszkoda. Pomyślałem, że jeśli nas zdegradują, to trudno, pomogę wówczas zespołowi w awansie. I tak faktycznie będzie. Musimy teraz nastawić się na walkę, nie ma miejsca na „bla bla bla”, jak to mówię, czyli głupie gadanie, lamentowanie.

Do niedawna grałeś w każdym meczu przeciwko takim zawodnikom jak Paweł Brożek, czy Takesure Chinyama. Teraz pierwsze spotkanie ligowe gramy z Dolcanem Ząbki. Potrafisz wymienić napastników tej drużyny?
– Nie wiem. Chyba też mają jakiegoś Chinyamę? (śmiech)

Dla Was każdy mecz będzie wielką niewiadomą. Czy tworzycie na tyle mocny zespół, by tak jak mówiłeś, po sześciu, siedmiu kolejkach umocnić się na czele tabeli?
– Ja nie powiedziałem, że na pewno będziemy mieli tą przewagę nad resztą stawki. Od pierwszego meczu z Dolcanem Ząbki musimy podejść z maksymalnym zaangażowaniem i koncentracją. Jeśli tak faktycznie będzie, nasze umiejętności są na tyle wysokie, że taką kilkupunktową przewagę możemy wypracować. Motywacja? Ja na każdym treningu gram przeciwko swoim kolegom na maksimum możliwości. Tak też będzie na meczu i bez znaczenia jest, czy przyjdzie mi się zmierzyć z Brożkiem, Chinyamą, czy napastnikiem Dolcanu.

A jak ocenisz zawodników, którzy trafili tego lata do Zagłębia?
– Pozytywnie ich oceniam. Węska, czy Zagdański są jeszcze młodzi, dlatego muszą nad sobą pracować. Mają jednak spory potencjał i wierzę, że nasi trenerzy będą potrafili z nich go wydobyć. Najbardziej podoba mi się Wojtek Kędziora. Widać, że jest silny fizycznie, a przy tym szybki, umie strzelać na bramkę. Ilijan też zrobił na mnie dobre wrażenie. Już w ekstraklasie pokazał, że umie strzelać bramki. „Jasina” to także dobry zawodnik.

Właśnie Łukasz Jasiński będzie Twoim konkurentem do gry w wyjściowym składzie…
– Tak. Konkurencja zawsze jest dobra. Jeśli ona jest, to zawsze jesteś w stanie dawać z siebie jeszcze więcej, i w meczach, i na zajęciach.

Jak ocenisz przygotowania Zagłębia do sezonu? Czy Twoim zdaniem wykonywana praca szła w dobrym kierunku?
– Naturalnie. Jestem zadowolony z tego, jak trenowaliśmy i gdzie trenowaliśmy. Najpierw w Wiśle pracowaliśmy nad siłą, zaś w Grodzisku szlifowaliśmy taktykę, było dużo ćwiczeń z piłką. Jednak tak naprawdę pierwszy pojedynek ligowy pokaże, czy idziemy w dobrym kierunku.

A jak ocenisz sparingi, jakie rozegraliście w tym okresie przygotowawczym? Wygrana z Polonią Warszawa, niedawnym Groclinem, została uznana za najlepszy mecz kontrolny w waszym wykonaniu i dobry prognostyk przed ligą. Podzielasz ten pogląd?
– Faktycznie, zagraliśmy bardzo dobre spotkanie z Polonią, ale mnie podobał się także nasz występ w ostatnim meczu z Górnikiem Polkowice. Zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie, w pełni realizowaliśmy założenia poczynione przez szkoleniowca, czyli przez pierwsze piętnaście minut wyszliśmy wysoko całą drużyną, zastosowaliśmy pressing na połowie przeciwnika. W efekcie w pierwszych dwudziestu minutach strzeliliśmy trzy bramki. Ten mecz, moim zdaniem, był najlepszy w naszym wykonaniu, choć graliśmy dobrze z Polonią, czy Odrą Wodzisław. Przegraliśmy tylko z Podbeskidziem.

Wysoka porażka z „góralami” siedzi jeszcze w Waszych głowach?
– Nie, nie. Już dawno zapomnieliśmy o tym. To jest tylko sparing. I podobnie jest w przypadku wygranych meczów kontrolnych. Teraz liczy się tylko liga i w tych pojedynkach musimy wygrywać.

Byłeś zdziwiony, gdy z zespołem pożegnał się Rafał Ulatowski?
– Tak. Powiem, że wciąż troszkę jestem zdziwiony. Na początku przygotowań trener Ulatowski zapewniał, że praktycznie ten sam zespół będzie walczył o awans, on także, a na końcu wyszło tak, że szkoleniowiec odszedł. Rozumiem jednak Rafała Ulatowskiego, takie są koleje losu. Mnie osobiście było bardzo miło go poznać i z nim współpracować, bowiem uważam go za świetnego fachowca. Cieszę się, że będzie pracował w polskiej reprezentacji.

A jak ocenisz jego następcę?
– Ciężko mi się pokusić o ocenę. Ja go w ogóle nie znam. Choć widzę, że to dobry człowiek który właściwie pracuje. Zostali wszyscy współpracownicy, którzy wcześniej pomagali trenerowi Ulatowskiemu, wobec czego pracujemy tak samo, jak z trenerem Rafałem.

Co będzie siłą Zagłębia w nadchodzącym sezonie?
– Zespół. W poprzednim sezonie mieliśmy w obronie Sretena Sretenovicia, który był, mogę powiedzieć, najlepszym defensorem w całej lidze. W pomocy mieliśmy Maćka Iwańskiego, który był najlepszym pomocnikiem w polskiej lidze. Mieliśmy ponadto dobrych napastników. Chałbiński i Włodarczyk pokazali wcześniej, odpowiednio w Zagłębiu i Legii, że potrafią strzelać bramki. Każdy zawodnik ma jednak kryzys w swojej karierze i akurat w ich przypadku ten słabszy moment trafił się w poprzednich rozgrywkach…

W tym momencie przechodzi obok nas rozentuzjazmowany Dyrektor Sportowy Jakub Jarosz. – Zawiesili decyzję! – rzuca. – Jesteśmy w ekstraklasie! – dodaje i z tą wieścią idzie do pokoju trenerów.

A widzisz, mówiłem Ci, że będziemy grali w ekstraklasie – uśmiecha się Mate. – Teraz musisz skasować cały wywiad. Hm… Do mnie to jeszcze nie dociera. Chociaż popatrz na moją rękę, zobacz jak mi się na niej podnoszą włosy – demonstruje Chorwat.

Wychodzi więc na to, że pierwszy mecz gramy nie z Dolcanem, a przeciwko Polonii Warszawa. Czyli niedawny Groclin.
– Co mam Tobie odpowiedzieć? W niedawnym sparingu z tą drużyną pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie ich ograć. Sparing to jednak sparing, liga to co innego.

A gdy graliście z dawnym Groclinem, a więc Twoim byłym klubem, adrenalina skoczyła?
– Teraz już nie. Gdy na wiosnę tamtego sezonu mierzyliśmy się w Grodzisku Wielkopolskim w przegranym 0:2 spotkaniu, wówczas było trochę dodatkowych emocji. Teraz jednak zapomniałem o Grodzisku i jestem maksymalnie skoncentrowany na grze w Zagłębiu.

Zagłębie Lubin zamiast Arki Gdynia w ekstraklasie. Szok?
– Nie. Ja zawsze mówiłem i przekonywałem kolegów, że będziemy w Ekstraklasie. Uważam bowiem, że miejsce takiego zespołu jak Zagłębie Lubin jest właśnie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Cieszę się, ale wolę poczekać aż wszystko będzie oficjalnie potwierdzone i będzie pewne, że nikt nas z Ekstraklasy nie wyrzuci. Powiem tylko tyle, że przy całym szacunku dla naszych pierwszoligowych rywali, nasze miejsce jest, gdzie indziej. Jesteśmy zdecydowanie lepsi i zasługujemy na grę w ekstraklasie.

Jak ocenisz siłę Zagłębia na tle drużyn obecnie grających w ekstraklasie? Na co stać obecnie nasz zespół?
– Będziemy starać się powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu, czyli zająć co najmniej piąte miejsce. Albo i wyżej. Ja zawsze chcę walczyć o najwyższe cele.

Którego z napastników Polonii cenisz najwyżej? Ivanovski, Kosmalski, Kaźmierowski, Mąka? Który z nich jest najtrudniejszy do upilnowania?
– Chyba Ivanovski. To mocny zawodnik, ma dobry wyskok. Nie jest może specjalnie szybki, ale trudny do upilnowania. Nie boję się jednak ani jego, ani Kaźmierowskiego, ani Kosmalskiego, czy innego napastnika Polonii.

Czy w tej nowej Polonii grają jeszcze jacyś piłkarze, z którymi wspólnie występowałeś w Groclinie i z którymi masz kontakt do dziś?
– Utrzymuję kontakt z Vlade Lazarevskim, wcześniej natomiast dzwoniłem często do Pance Kumbeva, dziś już gracza Legii. On jest moim bardzo dobrym kolegą.

Czyli co, zaraz zadzwonisz do Vlade i oznajmisz mu: gramy w piątek!
– Wiesz, wolę jeszcze poczekać do jutra, czy nawet piątku, żeby to wszystko oficjalnie zostało potwierdzone. Nie wiem, co to teraz będę, ciężko mi w ogóle o tym myśleć. Takie rzeczy są możliwe tylko w polskiej piłce.

 

Rozmawiali: WW Zagłębie Lubin S.S.A. , ZYG lubin.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY