Kupili maseczki bez wartości, zostali z dziurą w budżecie

4101

KGHM został z wielką dziurą w budżecie, a rząd nie zamierza oddawać pieniędzy za bezwartościowe maseczki – donosi dzisiejsza „Wyborcza”.

Fot. KGHM

Aferę z maseczkami z Chin, które jak się okazało nie chronią przed koronawirusem, bo nie mają wymaganych certyfikatów, śmiało można już nazwać serialem. Co kilka dni wypływają kolejne informacje w tej sprawie. KGHM oficjalnie nie podaje ile kosztowały zakupy od naszych azjatyckich sąsiadów, ale nieoficjalnie mówi się o kwocie nawet 60 mln zł. Taką dziurę w budżecie ma teraz KGHM – donosi „Wyborcza”.

Kancelaria premiera odmawia zapłacenia KGHM za sprowadzenie milionów bezużytecznych maseczek z Chin. Uznano, że za towar niespełniający norm zapłata się nie należy

– twierdzą informatorzy dziennika.

Jak już ostatnio donosiła „Wyborcza”, do zakupów zobowiązał władze spółki osobiście premier Mateusz Morawiecki, który pismem z 2 kwietnia polecił KGHM „zakup produktów leczniczych i wyrobów medycznych oraz surowców, składników, materiałów i półproduktów służących do wytwarzania produktów leczniczych i wyrobów medycznych, które mogą być wykorzystane w związku z przeciwdziałaniem COVID-19”.

Szef rządu zobowiązał się również, że poniesione koszty zostaną jej zrefinansowane przez jego kancelarię ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 (…) na podstawie umowy zawartej przez szefa kancelarii Prezesa Rady Ministrów z KGHM Polska Miedź SA”.

– podaje „Wyborcza”.

Dziś okazuje się jednak, że zwrot kosztów nie jest już taki pewny.

Po tym jak zlecone przez Ministerstwo Zdrowia badanie w Centralnym Instytucie Ochrony Pracy wykazało, że maski nie spełniają norm, uznano je za towar wybrakowany i odmówiono zrefinansowania poniesionych na nie wydatków

– twierdzą źródła „Wyborczej”.

We wtorek „Wyborcza” ujawniła inną odsłonę afery – pokazała dokument, podpisany przez Chludzińskiego przed wylotem, w którym poświadcza on, że sprzęt spełnia wszystkie normy polskie i europejskie.

Choć nikt z kombinatu sprowadzanych towarów wcześniej nie badał ani nawet nie widział ich na oczy, podpisany przez Chludzińskiego dokument został przesłany m.in. do polskiej ambasady w Pekinie. – Stawia to prezesa w bardzo złej sytuacji. Nie tylko wobec rządu, na którego zlecenie działał, ale również akcjonariuszy KGHM, którym w przypadku odmowy refinansowania wytłumaczyć się będzie musiał z ponad 60-milionowej dziury w budżecie spółki

– podają informatorzy „Wyborczej”.

KGHM nie komentuje sprawy.


POWIĄZANE ARTYKUŁY