Flagi i transparenty wywołują zdziwienie lubinian, robiących zakupy na miejskich targowiskach. – To jest najłagodniejsza forma protestu – odpowiada Mariusz Wawrynowicz, prezes Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców Kupiec Lubiński (na zdjeciu). – Nie chcemy utrudniać życia mieszkańcom, ale zwrócić uwagę na nasze problemy – dodaje.
Do protestu przyłączyli się kupcy z targowiska „Skorpion”, z ulicy Topolowej oraz giełdy. Wszyscy obawiają się o swój dalszy los.
– Dla kupców handlujących na „Skorpionie” podstawowym problemem jest likwidacja LSI – wskazuje szef lubińskich kupców. – Niespełna trzy lata temu, kiedy się tu przenosiliśmy, negocjowaliśmy warunki prowadzenia działalności i otrzymaliśmy gwarancję, że będziemy mogli spokojnie handlować minimum przez dziesięć lat na niezmienionych zasadach. W przypadku likwacji LSI nie będziemy mieć partnera, z którym wszystko negocjowaliśmy. Wszystko patronował prezydent, dlatego to do niego zwróciliśmy się z pytaniem co dalej.
Problem dotyczy też drobnych przedsiębiorców handlujących na giełdzie oraz na ulicy Topolowej. Pierwsi walczą z projektem powiatowej hali, gdyż obawiają się, że zagrozi to ich działalności, drudzy – nie mogą teraz liczyć na obiecaną pomoc.
– Kiedy prezydent chciał likwidacji targowiska z Topolowej i uporządkowanie tego placu, pojawiła się grupa radnych, która deklarowała wszelką pomoc. Kiedy prezydent zmienił zdanie – okazało się, że już nie ma takiej dobrej woli ze strony rady i już nie chcą współpracować. Widać tu wyraźnie, że cele i ambicje polityczne są dla niektórych polityków ważniejsze niż mieszkańcy – narzekają drobni przedsiębiorcy.
Kupcy skierowali też pismo do władz starostwa. Ich zdaniem powiat nie liczy się ze zdaniem drobnych przedsiębiorców.
– Mamy swoje problemy ze starostwem – narzeka Wawrynowicz. – Przykładem może być kwestia bramy od strony Zespołu Szkół nr 1. W marcu 2006 roku złożyliśmy pismo do starostwa w sprawie otworzenia tej bramy i umożliwienia komunikacji pieszej dla klientów i do dziś nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi. Naszym zdaniem jest to kolejny przykład jak władze lokalne traktują drobnych i średnich przedsiębiorców – wskazuje prezes stowarzyszenia.
Żaden z kupców handlujących na miejskich targowiskach nie jest teraz spokojny o swój los. Docierają do nich nieoficjalne informacje, że prywatni przedsiębiorcy zainteresowani są przejęciem tego gruntu, co dla drobnych inwestorów oznaczałoby koniec działalności. Z tego względu zdecydowali się na protest. Jeżeli taka, na razie łagodna forma, nie przyniesie żadnego rezultatu, kupcy nie wykluczają jej zaostrzenia. Na razie czekają jednak na reakcję lokalnych władz.