Kują żelazo póki gorące

21

Nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej – najwyraźniej z takiego założenia wychodzą miedziowi związkowcy, którzy domagają się podwyżek dla wszystkich zatrudnionych w KGHM. Spółka w tym roku ma osiągnąć rekordowy w całej swej historii zysk. Zarząd szacuje, że koncern zarobi netto niemal cztery miliardy złotych. Analitycy są jeszcze większymi optymistami i spekulują, że kwota ta może być nawet nieco wyższa.

 

Pomimo zapewnień władz holdingu, że pracownicy zarobią rekordowo dużo, bo za rok pracy otrzymają pensje jak za półtora roku, związkowcy nie dają za wygraną. Od kilku lat bezskutecznie walczą bowiem o 300-złotową podwyżkę tak zwanych stawek osobistego zaszeregowania. Uważają, że nagrody z zysku – nawet te bardzo wysokie – nie są w stanie zrekompensować pracownikom skutków inflacji i wzrostu kosztów utrzymania.

Obie strony twardo obstają przy swoich stanowiskach. Zarząd nie chce ustąpić, bo uważa, że realny wzrost zarobków w spółce i tak jest bardzo wysoki. Z kolei związkowcy twierdzą, że kiedy, jeśli nie teraz, powinni walczyć o podwyżki. Ich zdaniem nagrody z zysku są tylko przyjemnym dodatkiem do niewygórowanych pensji górników. Bo te, zgodnie z decyzją zarządu kierowanego przez Mirosława Krutina, zostały zamrożone. Zamiast podwyżek dla całej załogi, władze wolą premiować tylko tych najciężej pracujących.

Związkowcy kują żelazo póki gorące i korzystają z koniunktury. Za chwilę czekają nas wybory samorządowe, a przed głosowaniem politycy są zwykle bardziej hojni wobec elektoratu. Załoga KGHM będzie miała znaczący wpływ na wybór przyszłych władz. A to może być kolejną przesłanką do realizacji postulatów związkowców.


POWIĄZANE ARTYKUŁY