LUBIN. Do tej pory nikomu nie udała się taka sztuka – ktoś wjechał w murek, który znajduje się w środku ronda między Obi i Castoramą i rozwalił go. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, której podlega droga z owym rondem, chce pokryć koszty naprawy z ubezpieczenia sprawcy. Jest jednak problem… ani lubińska policja, ani straż pożarna nie odnotowali takiego wypadku.
Zdarza się, że na środek ronda wjeżdża jakiś samochód. Raz utknęła tam karetka, zawisła nad ziemią i trzeba ją było stamtąd ściągać. Jednak do tej pory rondo nie doznało żadnego uszczerbku.
– Po raz pierwszy odkąd istnieje to rondo, a chyba jest już od około sześciu lat, ktoś naprawdę się w nie wbił – mówi Robert Guzek, zastępca kierownika rejonu głogowskiego GDDKiA. – Tysiące samochodów przejechało tamtędy i jakoś dało radę, nie wiem w jaki sposób ktoś uderzył tak, że zniszczył rondo – dodaje.
GDDKiA naprawi uszkodzenie. Wkrótce zrobi to firma, która wygrała przetarg na utrzymanie dróg podlegających tutejszemu oddziałowi Generalnej Dyrekcji. Pieniądze za naprawę uszkodzenia będą próbować ściągnąć z ubezpieczenia tego, kto wbił się w rondo. Mogą jednak mieć z tym problem.
– Nie odnotowaliśmy takiego zdarzenia – mówi starszy aspirant Jan Pociecha, rzecznik lubińskiej policji.
Również lubińska straż pożarna nie ma takiego zgłoszenia. Kto więc uszkodził rondo?