W lubińskim oddziale Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa dziś prawdziwe oblężenie. Wydawać by się mogło, że ma to bezpośredni związek z akcją „Choinka dla życia” zorganizowaną we współpracy z Lasami Państwowymi. Jednak, jak się okazuje, większość zapytanych przez nas dawców, nic o akcji nie wiedziała.

Celem akcji „Choinka dla życia” jest zachęcenie jak największej liczby osób do oddawania krwi – najcenniejszego daru, który może uratować życie, szczególnie w czasie świątecznym, gdy zapotrzebowanie na krew wzrasta.
– We Wrocławiu już od kilku lat organizuje się takie działania, a w oddziałach terenowych, w tym i u nas, jest to po raz pierwszy. Z tego co wiem, to same nadleśnictwa wyszły z taką inicjatywą – mówi Joanna Jarmolińska, kierownik terenowego oddziału w Lubinie Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiodawstwa we Wrocławiu.

Wystarczy oddać krew w jednym z punktów RCKiK, aby otrzymać pachnące świąteczne drzewko prosto z plantacji. Pracownicy Nadleśnictwa Lubin pomyśleli też o osobach, które nie są dzisiaj w stanie zabrać ze sobą okazałych rozmiarów świerka, wręczając chętnym vouchery na odbiór choinki w najbliższych dniach. Dodatkowo częstowali pyszną herbatą z miodem i cytryną, a także rozdawali gałązki jemioły.
– Fajna akcja, która promuje krwiodawstwo. Wprawdzie wielu ma już ubrane choinki, ale do świąt pozostał jeszcze prawie tydzień, więc na pewno będzie sporo osób chętnych – dodaje.
Większość dawców, z którymi udało nam się porozmawiać, było mile zaskoczonych.
– W Legnicy nie było dziś miejsc, dlatego przyjechałem do Lubina. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałem, że jest jakaś akcja. Dobrze wyszło, bo akurat miałem dzisiaj kupić choinkę – przyznaje pan Damian ze Złotoryi, który swoim najcenniejszym darem dzieli się od ponad ośmiu lat.

– Po raz pierwszy poszedłem oddać krew, kiedy faktycznie była potrzebna bliskiej mi osobie. I tak to się zaczęło. Spokojnie 20 litrów już oddałem. A oddaję i osocze i krew, więc trochę się już tego nazbierało – podkreśla.
Z kolei pan Krzysztof z Lubina życiodajnym płynem dzieli się już od 20 lat. A o dzisiejszej akcji dowiedział się przypadkowo, siedząc już w poczekalni przed donacją.
– Akurat miałem w sobotę kupować choinkę, więc ten voucher mi z nieba spadł – mówi krwiodawca.
Jak zaznacza, najważniejszą dla niego motywacją do oddawania krwi jest pomoc człowiekowi.
– Kiedyś mnie kolega namówił, żeby mieć wolne od pracy i tak już zostałem z tym do dzisiaj. Jest to coś przyjemnego i pożytecznego, bo pomaga się, a przy okazji ma się z tego drobną korzyść – zauważa pan Krzysztof.
Fot. SzK