Dariusz Wisłocki, prezes Sparty Rudna, występującej w klasie okręgowej, a także członek zarządu Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej opowiada o tym, jak wygląda funkcjonowanie małego klubu, będącego w tle potęg Zagłębia Miedziowego.

Rudna Miasto – było napisane na stacji kolejowej, na której wysiedliśmy. Ale Rudna to jednak wieś.
Takie rozgraniczenia nie mają moim zdaniem już sensu w XXI wieku. Czytam co roku, które wsie uzyskały prawa miejskie – ostatnio np. dolnośląska Miękinia. A przez długi czas, w tym “mieście” nadal wisiała tablica z ogłoszeniami sołeckimi. Takie rozgraniczenie nie ma sensu – choć oczywiście historycznie Rudna była miastem i ma mocną “tkankę miejską” wokół pięknego rynku. Czy Rudna jest wsią, czy miastem, to jedno warto podkreślić: cała gmina to wspaniały kawałek Dolnego Śląska do wygodnego życia.
Gdy dotarliśmy na mecz, widać, że spora część społeczności lokalnej żyje wynikami Sparty Rudna, która wróciła do Klasy Okręgowej.
W naszym klubie dorasta całe pokolenie młodych piłkarzy. Dzieciaki, które dziś uczą się pierwszych podań i dryblingów, za kilka lat zakładają koszulkę seniorów — grają w Klasie Okręgowej czy B-Klasie. I właśnie to jest dla mnie największym sukcesem: gdy chłopak z naszej gminy, wychowany w Sparcie, po raz pierwszy wychodzi na murawę w dorosłej drużynie. Marzę, by Sparta była klubem, z którego dumni są wszyscy mieszkańcy — by na trybunach zasiadały całe rodziny, kibicując swoim dzieciom, wnukom i sąsiadom.
W Klasie Okręgowej, a wcześniej w A-Klasie, mecze rozgrywacie na całkiem nowym stadionie, często przy sztucznym oświetleniu.
Stadion ma już sześć lat i faktycznie: choć na Dolnym Śląsku rośnie sporo pięknych obiektów, to obiekt przy ul. Polkowickiej jest bardzo funkcjonalny. Szczególnie w kontekście drugiej płyty boiska, położonej tuż obok – tam mogą trenować dziesiątki dzieciaków i młodzieży, która uczy się grać w piłkę w Rudnej. Jedyne, co trzeba będzie zrobić w najbliższym czasie, to odseparowana trybuna dla gości – bo taki będzie wymóg, by tu grać w Kolejach Dolnośląskich IV Lidze. A z czasem będziemy o tym myśleć.
Między klasami okręgowymi a KD IV Ligą jest ogromny przeskok organizacyjny. Jesteście na to gotowi?
Sporo klubów chce iść wyżej. Radek, Ty też, prawda? [rozmawiamy w trakcie meczu z Jaworzanką 1946 Jawor – obok stoi Radosław Zysnarski, prezes jaworskiego klubu]. No, widzisz: dwóch beniaminków, ale już marzymy o kolejnych sukcesach. Jednak tak na poważnie: trzeba się ustabilizować w Klasie Okręgowej, a dopiero później można iść w górę. Do tego potrzebne jest jednak większe wsparcie z samorządu…
Gmina Rudna ma renomę bardzo bogatej. Na sport nie starcza tyle, ile trzeba?
Powiem szczerze: jak słyszę “ale ja już ci dałem” od władz samorządu, to mnie krew zalewa. Jakie “mi”? Siedzę godzinami na stadionie i dokładam wszelkich starań do tego, by dziesiątki dzieciaków miały zajęcie popołudniami i by trenerzy dostali wypłatę za prowadzenie zajęć. Cały świat już się zorientował, że inwestycja w sport daje ogromny zysk w postaci tańszej służby zdrowia i generalnie zdrowszego środowiska. Taka Islandia wymyśliła program na to, by młodzież nie szła w używki, a w tym czasie trenowała piłkę nożną. I później ten malutki kraj, w którym żyje gdzieś połowa populacji Wrocławia leje w 1/8 Euro dumnych Anglików, co wymyślili tę dyscyplinę. Pamiętam ten mecz jakby był wczoraj i myślę wtedy: czemu gmina Rudna nie może mieć takich sukcesów i słynąć z dobrego szkolenia młodzieży? Oczywiście zachowując proporcje – ale jednak stać nas na dużo więcej..
Mocne…
Możliwe, ale wiesz: pracuję w hucie, jestem radnym w gminie i prezesem klubu. Na szczęście mam najcudowniejszą na świecie kobietę w domu, która podziela moje pasje, bo czasem wpadam tylko na 2-3 godziny pospać. Więc chciałbym, by wszystko w aspekcie tego klubu, który przecież służy dziesiątkom dzieciaków i daje rozrywkę nierzadko ponad setce mieszkańców Rudnej działało jak należy. Woli do działania nam nie zabraknie i będziemy budować to wszystko z materiałów, które mamy. Ale stać nas na jeszcze lepsze wyniki – czy to w grupach młodzieżowych czy seniorach.
Powrót do IV Ligi to najbliższy cel?
Celem jest to, by wszystkie dzieciaki grające u nas poczuły bakcyla do piłki i zostały z nią na lata. Ja sam, gdyby zdrowie pozwoliło, pobiegałbym czasem w rezerwach. To jest realny cel każdego klubu sportowego: zarażanie wysiłkiem sportowym i sportową rywalizacją jak najszersze grono młodzieży. Każda porażka buduje charakter, a zwycięstwo w młodym wieku, czy też strzelenie gola w młodym wieku wspomina się latami. Nic tak nie hartuje ducha, jak drużynowa rywalizacja sportowa. A to, że młodzież czuje się u nas dobrze pokazuje przede wszystkim to, z jak wielu miejscowości wokół Rudnej rodzice dowożą tutaj swoje pociechy na treningi.
No dobrze: ale wróćmy do tej IV ligi seniorów…
Tak, to cel, ale w trochę innej formie, niż pewnie ci się wydaje. Chcemy wprowadzić tę młodzież na boiska seniorskie i w sposób naturalny wywalczyć z nimi awans. IV Liga przez lata była w Rudnej – teraz te rozgrywki to w ogóle inna bajka: rywalizują tutaj byli zawodnicy z Ekstraklasy, są takie marki, jak Barycz Sułów, która moim zdaniem spokojnie poradziłaby sobie nawet w II Lidze z tym składem. DZPN z Kolejami Dolnośląskimi zrobił z tych rozgrywek markę, na którą spoglądają tysiące kibiców w całym województwie. A do Rudnej przybywaliby na mecze pociągami partnera tytularnego rozgrywek – więc w ogóle dla gminy byłaby to ogromna korzyść wizerunkowa. Więc tak: z naszą młodzieżą w ciągu kilku najbliższych lat chcemy się skutecznie pobić o Koleje Dolnośląskie IV Ligę.
Patrząc na obiekt i rudnowską młodzież, jest na czym to budować [Sparta właśnie odrobiła dwubramkową stratę w meczu z Jaworzanką].
Więcej młodej krwi pojawia się w pierwszym zespole – teraz też przecierają szlaki w seniorskiej piłce grając w rezerwach w B-Klasie. Mieliśmy tylu chętnych do gry w seniorach, że powołaliśmy rezerwy – prowadzą nawet w swojej grupie w Serie B [popularna nazwa B-Klasy; i już nie prowadzą, przegrali w tamten weekend z drugim w tabeli Kłosem Moskorzyn 1:3 – przyp. autora]. Młodzież garnie się do piłki, a przecież w gminie jest więcej klubów: w piłkę grają też w Chobieni i w Orsku. Za nich też trzymamy kciuki i mamy nadzieję, że cały sport w gminie będzie szedł w górę. Patrząc na to wszystko, widać jedno – Gminę Rudna naprawdę stać na więcej. Mamy ludzi z pasją, zdolną młodzież i kluby, które potrafią gospodarować środkami. Potrzeba tylko jednego – wiary i większego wsparcia. Bo jeśli w coś warto inwestować, to właśnie w sport. Nic tak nie jednoczy mieszkańców i nie promuje samorządu, jak sukcesy na boisku, duma z własnych wychowanków i mieszkańcy trybuny w weekendowe popołudnia.





