LUBIN. Podjeżdżają pod dystrybutor, tankują do pełna i uciekają. Ciężko ich złapać, bo rejestracje wykorzystywane podczas kradzieży są fałszywe. Takie sytuacje zdarzały się od zawsze. Jednak od początku jest ich więcej. Prawdopodobna przyczyna to znaczny wzrost cen paliw.
– W tym roku otrzymaliśmy informację o dziesięciu kradzieżach tablic rejestracyjnych – informuje aspirant sztabowy Jan Pociecha, rzecznik lubińskiej policji. – Napady na stacje benzynowe zdarzają się najczęściej w nocy po kradzieży tablic rejestracyjnych – wyjaśnia rzecznik.
Policjant nie wyklucza, że tablice mogą zostać wykorzystane podczas kradzieży w innych regionach kraju – Jeśli jednak taka sytuacja nastąpi, zostaniemy o tym niezwłocznie powiadomieni – zapewnia.
W tym roku zdarzały się już także kradzieże paliwa. – Wiemy o trzech takich zdarzeniach. Kierowcy bez żadnych skrupułów podjeżdżają na stację i tankują samochody, po czym znikają bez śladu – tłumaczy Pociecha. – Kwoty, za które napełniają baki, są bardzo różne – dodaje.
Cena paliwa, które zostaje w ten sposób ukradzione jest bardzo istotna, bo to właśnie od niej zależy zakwalifikowanie czynu jako wykroczenie czy też przestępstwo. – Kradzież paliwa, którego wartość nie przekracza 250 złotych będzie wykroczeniem, za co grozi grzywna w wysokości do pięciu tysięcy złotych – wyjaśnia policjant.
Jeśli zaś wartość zatankowanego paliwa przekroczy próg 250 zł, czyn zostanie zakwalifikowany jako przestępstwo. – W takiej sytuacji złodziejowi grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności – informuje rzecznik lubińskiej policji.