Od zeszłego roku mieszkańcy wieżowców Spółdzielni Mieszkaniowej „Przylesie” zmagają się z zarządem. Chcąc wykupić mieszkanie lokatorskie, muszą najpierw uregulować kwestie zabudowanych korytarzy. Problem polega jednak na tym, iż za wykup mieszkania mieliby zapłacić grosze, a za korytarz dużo więcej.
Od kiedy w zeszłym roku weszła ustawa umożliwiająca wykup mieszkania za symboliczną złotówkę, spółdzielnie były wręcz zasypywane wnioskami mieszkańców chcących skorzystać z tej propozycji. Problem pojawił się z lokatorami wynajmującymi mieszkania w wieżowcach. Wejście do mieszkania poprzedzone jest zabudowanym korytarzem. Wcześniej użytkowano je na podstawie umowy o najem, teraz spółdzielnia postawiła warunek:
– Musimy wykupić lub rozebrać korytarz, bez możliwości jego najmu. Jeśli tego nie zrobimy, nie możemy wykupić mieszkania – narzeka Janina Maćkiewicz, lokatorka Spółdzielni Mieszkaniowej „Przylesie”.
Brak porozumienia
Mieszkańcy narzekają, a prezes tłumaczy. Zaistniała sytuacja jest konsekwencją zaniedbań i podjętych decyzji w spółdzielni sprzed kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat.
– W poprzednich latach pozwolenie opierało się jedynie na pisemnej zgodzie, nie było żadnych umów. Teraz jesteśmy zmuszeni do wykupu lub rozbiórki. Pytałam o możliwość najmu, jednak w odpowiedzi usłyszałam, że ten korytarz jest wejściem tylko i wyłącznie do mojego mieszkania, więc spółdzielnia nie ma możliwości zaproponować tego korytarza komuś innemu. Jestem jedyną osobą, która może korzystać z tego korytarza, więc nie może być mowy o wynajmie – skarży się Helena Krutysz, inna z lokatorek.
Prezes spółdzielni Tomasz Radziński tłumaczy, że zastał taką sytuację, którą jako zarządca nieruchomości musi uporządkować.
– Przylegający do mieszkania korytarz jest jego integralną częścią, dlatego jeżeli lokator chce mieć cały lokal to musi uregulować ten stan prawny, czyli go wykupić. W innym przypadku konieczne jest przywrócenie stanu sprzed zabudowy – tłumaczy prezes.
Istotne w tym przypadku są również wyniki opracowanej w marcu ekspertyzy technicznej.
– Część korytarzy została zabudowana niezgodnie z prawem budowlanym. Bez względu czy uzyskano na to pozwolenie ze starostwa czy też nie, korytarze zabudowano niezgodnie ze sztuką budowlaną, zwłaszcza w tzw. ciągach. Dotychczas zarządy nie poruszały tematu, ponieważ był on niewygodny społecznie, mój zarząd podjął próbę rozwiązania problemu i tam, gdzie istnieje zagrożenie bezpieczeństwa ludzi, a zabudowę warunkują względy techniczne i prawne, będzie wnosił o ich rozbiórkę– dodaje prezes Radziński.
Mają dwa wyjścia
Obecnie mieszkańcy mają dwa rozwiązania: wykupić korytarz lub go rozebrać. Oba są dla nich niekorzystne.
– Ceny wykupu korytarzy naliczane są albo według stawek obowiązujących w dniu zabudowy albo według obowiązujących obecnie stawek rynkowych, w zależności od tego, która opcja daje większe pieniądze. W związku z tym za mieszkanie mam zapłacić grosze, a za korytarz 9 tys. zł. Sąsiadowi naliczono nawet 12 tys. zł – mówi Krutysz.
– Zapłacę za korytarz, ale nie stać mnie już będzie na opłacenie czynszu za mieszkanie. Stracę dach nad głową, ale będę miała korytarz – ironizuje Maćkiewicz.
Wysokie ceny wykupu korytarzy wynikają z wycen rzeczoznawców majątkowych, którzy dokonali oględzin i na tej podstawie oszacowali ich wartość.
– Faktem jest, że kwoty są różne, od kilkuset do kilku tysięcy złotych, ale te wyższe kwoty wynikają z faktu zabudowy korytarza albo nabycia praw spółdzielczych do lokalu po 2001 roku, kiedy już obowiązywała cena rynkowa jednego metra kwadratowego. Istotne jest, kiedy lokator nabył te prawa – w zależności od tego ustalane są ceny za wykup korytarzy. Do każdego zabudowanego korytarza jest ekspertyza, czyli wycena rzeczoznawcy i zarząd nie może ingerować w metodykę liczenia – tłumaczy prezes.
Mieszkańcy mają w tej sprawie inne zdanie.
– W ubiegłym roku otrzymaliśmy wypowiedzenia najmu. Konieczne było wykupienie korytarza w cenach rynkowych lub jego rozebranie. W cenach rynkowych tzn. około kilka do kilkunastu tys. zł, przy czym część z sąsiadów płaciło za wykup kilkaset złotych. Gdzie tu jest sprawiedliwość – pytają lokatorzy.
Płacą też za ogrzewanie
Nieścisłością zdaniem mieszkańców jest też płacenie za ogrzewanie korytarza. Anna Kowlaczuk, mieszkanka „Przylesia”, nie rozumie dlaczego ma płacić za ogrzewanie korytarza, skoro nie ma tam nawet grzejnika.
– Spółdzielnia twierdzi, że korytarze ogrzewane są ciepłem z mieszkania. To jest paranoja – oburza się lokatorka.
W tej sprawie prezes przyjmuje jasne stanowisko – jeżeli lokatorzy nie zapłacą za ogrzewanie zabudowanego przez nich korytarza, zmuszą w ten sposób do płacenia przez pozostałych mieszkańców budynku, którzy swoich korytarzy nie zabudowali.
– Korytarze są włączone do lokalu, są jego częścią ogrzewaną ciepłem z tego lokalu i tak jak za lokal mieszkalny musi być wniesiona opłata. Lokatorzy muszą wnosić opłatę za ogrzewanie tej części, ponieważ nie jest to już część wspólna pozostałych mieszkańców, a samodzielny lokal mieszkalny danego lokatora – mówi prezes Radziński.
Sąd rozstrzygnie
Sprawa trafiła już na drogę sądową.
– Zapadł wyrok sądu rejonowego. Sąd uznał, ze wypowiedzenie nam możliwości najmu korytarzy jest bezprawne i spółdzielnia przekroczyła swoje uprawnienia. Zarząd spółdzielni złożył jednak apelację. Pozew pana Zajdowicza, jednego z lokatorów, który złożył wniosek, został oddalony – wyjaśnia Maćkiewicz.
Prezes tłumaczy, że wyrok sądu jest ostateczny i nie pozostaje mu nic innego, jak tylko go respektować .Z wyrokiem sądu się nie dyskutuje.
– Sąd orzekł, że proces przygotowania wyodrębnień uzasadnia podjęte przez zarząd działania mające uporządkować te zagadnienia. Poprzednie zarządy nie chciały się przymierzyć do tej procedury, jednak obecny jest do tego zmuszony, ponieważ pora uporządkować wszelkie nieprawidłowości w tej materii. Sędzia wyraźnie podkreślił, że nie może być dwóch tytułów prawnych do jednego samodzielnego lokalu mieszkalnego – podkreśla.
Będą walczyć
Mieszkańcy nie zamierzają jednak rezygnować ze swoich roszczeń. Wspólnie przygotowali skargę do prokuratury, w której zaznaczyli, że wyrok sądu nie był obiektywny. Wszystko wskazuje zatem, że sprawa w najbliższym czasie nie zostanie rozwiązana.
Na razie nie wiadomo też, jakie konsekwencje czekają lokatorów, którzy nie uregulują kwestii prawnej zabudowanych korytarzy. Prezes zapewnia jednak, że żadnemu z lokatorów nie grozi przymusowa rozbiórka.
– Nie będziemy na siłę zmuszać do rozbiórki zabudów korytarzy. Nie opracowaliśmy jeszcze rozwiązania, będziemy nad tym pracować i rozmawiać z wszystkimi lokatorami. Na dzień dzisiejszy tylko nieliczna grupa neguje zasady ustalone przez zarząd – mówi prezes.
Radziński dodaje też, że lokatorzy, którzy wybiorą alternatywę rozbiórki korytarzy, a nie posiadają ku temu wystarczających środków bądź umiejętności, mogą liczyć na pomoc spółdzielni.
– W wielu przypadkach pomagamy rozebrać korytarze. Na ponad 700 zabudowanych korytarzy, nieuregulowanych jest tylko 52. Czy zarząd ma dla tych kilkudziesięciu osób działać na szkodę ponad 5 tys. członków spółdzielni? Przyjęliśmy zasadę jednakową dla wszystkich i w połowie drogi nie możemy już od niej odstąpić, co potwierdził wyrok sądu – mówi prezes Radziński.
Fot. Janina Maćkiewicz jest jedną z lokatorek, która nie zgadza się na zapłacenie tak dużej kwoty za wykup korytarza
MS