Kobiety za kierownicą: To przyjemność i frajda

4633

Są policjantkami, żołnierzami, górnikami, programistami – kobiety doskonale odnajdują się w każdym zawodzie, również tych, które jeszcze kilkanaście lat temu uchodziły za typowo męskie. Panie zasiadły również za kierownicami dużych pojazdów, stając się zawodowymi kierowcami. W lubińskim PKS-ie, który obsługuje autobusy jeżdżące po drogach miasta i powiatu, stanowią aż 25 procent załogi.

Świetnie sobie radzą prowadząc ciężkie, 12-metrowe autobusy, przyznając, że kierowanie nimi sprawia im przyjemność i daje poczucie wolności.

– Za kierownicą czuję się pewną kobietą – mówi z uśmiechem Renata Akus, która w lubińskim PKS-ie pracuje od 8 lat i wozi lubinian żółtymi autobusami.

Renata Akus, w lubińskim PKS-ie pracuje od 8 lat

Jeszcze kilkanaście lat temu kobieta za kierownicą takiego wielkiego pojazdu była czymś niezwykłym, dziś taki widok nikogo nie dziwi. W Lubinie pierwsze panie na liniach miejskich zaczęły jeździć dekadę temu.

Agnieszka Partyka, prowadzi lubińskie autobusy od sześciu lat

– Jak przyszłam tu do pracy sześć lat temu, to już nie było to takie niezwykłe. Dziewczyny, które zaczynały 10 lat temu lub więcej, opowiadały jednak, że na początku niektórzy panowie nie chcieli wsiadać do autobusu, gdy widzieli kobietę za kierownicą. Teraz już tak nie jest – mówi Agnieszka Partyka, która również wozi lubinian żółtymi autobusami Lubińskich Przewozów Pasażerskich.

Dziś na 80 osób, które prowadzą autobusy powiatowej komunikacji, aż jedną czwartą stanowią kobiety.

– To bardzo dużo – mówi Krzysztof Ziółkowski, dyrektor ds. eksploatacji PKS Lubin. – Ludzie powoli oswajali się z widokiem kobiet za kierownicą i coraz więcej pań trafiało do nas do pracy. Teraz stanowią solidny filar firmy, bez nich inaczej by wyglądała – dodaje, zachwalając panie jako solidnych pracowników, stabilnych i pracowitych.

Krzysztof Ziółkowski, dyrektor ds. eksploatacji PKS Lubin

Panie za kierownicą częstokroć też łagodzą obyczaje – zdenerwowany pasażer widząc płeć piękną traci rezon i się uspokaja.

– Zdarza się, że ktoś z pasażerów krzyknie: „Panie, jak jedziesz!”. Podchodzi i widzi, że kobieta siedzi za kierownicą i łagodnieje: „Ja, tylko tak chciałem…” – uśmiecha się Aneta Babowicz, która w lubińskim PKS-ie jeździ od trzech lat.

Aneta Babowicz, w lubińskim PKS-ie jeździ od trzech lat

Wszystkie trzy panie, z którymi rozmawiamy, przyznają, że w zawodzie kierowcy autobusu miejskiego odnalazły swoje miejsce. Nie uważają, żeby był to zawód tylko dla mężczyzn. Jednocześnie nie wyobrażają sobie, że miałyby spędzić osiem godzin za biurkiem. Pani Agnieszka decyzję o zatrudnieniu się w PKS-ie podjęła spontanicznie, gdy stwierdziła, że czas na zmiany. Pani Renata marzyła o prowadzeniu dużego pojazdu od dziecka, a pani Aneta uważa, że ma to w genach – jej ojciec był zawodowym kierowcą.

– To była naprawdę jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Myślę, że jeżeli w firmie nadal będzie mi się pracować, tak jak mi się pracuje, będzie się rozwijać wszystko w dobrym kierunku, jak się teraz rozwija, to dopracuję tutaj do emerytury – mówi pani Agnieszka. – To jest stabilna praca, wynagrodzenie na czas. Tutaj dla kobiet jest dobre miejsce, bo my potrzebujemy stabilizacji i w wynagrodzeniu i pracy, zwłaszcza w dzisiejszych czasach – dodaje.

– To bardzo ciekawa praca. Codziennie mamy inne kursy, innych ludzi wozimy, inna jest pogoda. Spełniam się w tym zawodzie, dodaje mi skrzydeł – przyznaje pani Renata.

– Na początku miałam problem, żeby się przestawić z małego auta na autobus. Teraz już go nie mam. Kocham jeździć dużymi autami. Jest frajda – dodaje pani Aneta.

Gdy kochasz swoją pracę, nawet poranne wstawanie to nie problem. Niektóre z pań są na nogach już o 2 w nocy, by przed godz. 4 wyruszyć w trasę. Codziennie robią średnio od 150 km do nawet 300, jeśli jeżdżą na trasach podmiejskich.

– Kiedyś policzyłam, że miesięcznie robiłam 4,5 tys. km jeżdżąc po samym mieście, ale to przyjemność – dodaje pani Agnieszka.


POWIĄZANE ARTYKUŁY