Uważają, że parytety na listach wyborczych to jedyna możliwość na wyrównanie szans wszystkich kobiet. Ich upór jak dotąd przynosi efekty. W najbliższy czwartek w sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu obywatelskiego w tej sprawie.
Przedstawicielki Partii Kobiet domagają się gwarancji pięćdziesięciu procent miejsc na listach wyborczych.
– Tu nie chodzi o jedną partię, ale o wszystkie kobiety ponad podziałami – zapewnia Inna Rogalska, szefowa lubińskich struktur Partii Kobiet. – Chcemy mieć równy dostęp do wszystkiego. Nie ma co ukrywać: stereotypy są takie, że karierę robi mąż, a żona zajmuje się wyłącznie domem. My chcemy pomóc kobietom w połączeniu obowiązków żony i matki z możliwością rozwoju – dodaje.
Partia Kobiet nie ma wątpliwości, że ustawa zostanie zaakceptowana. Panie wróciły właśnie z Warszawy ze specjalnej konferencji, która miała pokazać, jak wiele osób popiera parytety.
– Zarzucano nam też, że parytety łamią prawa człowieka. Otóż nie. Na konferencji byli przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, którzy jasno wskazali, że nie ma tu mowy o sprzeczności z konstytucją – twierdzi Inna Rogalska.
Zwolenników parytetów jest równie wiele jak i przeciwników. Pierwsi uważają, że poszerzą one prawa kobiet, drudzy są zdania, że tego typu projekty kategoryzują ludzi. Czy ustawa wejdzie w życie zależy już tylko od sejmu.