Kilka godzin czekali w karetkach przed SOR-em

11286

Sześć, a w szczytowym momencie siedem karetek z pacjentami na pokładzie przez kilka godzin oczekiwało na przyjęcie do szpitalnego oddziału ratunkowego. Rekordzista na swoją kolej czekał ponad osiem godzin. O sytuacji, do której wczoraj doszło przed lecznicą przy ul. Bema w Lubinie, informują już media w całym kraju. 

– Mamy do czynienia z czymś niespotykanym. Pięć karetek czeka od godz. 13 i nie może być przyjęte do szpitala, dlatego, że nie ma miejsca. Premiowani są oczywiście pacjenci covidowi, co jest naturalne, ale tak naprawdę ten system się rozjechał. Panie Niedzielski, apeluję, żeby coś pan z tym zrobił, bo jest ewidentnie zagrożenie życia – mówił około godz. 21 poseł Piotr Borys, który na prośbę ratowników medycznych pojawił się na miejscu i nagłośnił sprawę w mediach społecznościowych.

Później było jeszcze gorzej, bo do kolejki dołączyły dwie kolejne karetki. Łącznie było ich więc siedem. Ostatecznie wszyscy pacjenci trafili pod opiekę lekarzy, a ich stan zdrowia jest stabilny.

Zdaniem parlamentarzysty, winnym zaistniałej sytuacji jest przede wszystkim niewydolny system ochrony zdrowia. Stąd też w jego relacjach liczne apele do ministra Adama Niedzielskiego o zajęcie się tym problemem, zwłaszcza, że prognozy ekspertów nie są optymistyczne. Polityk uważa, że podobne przypadki będą występować coraz częściej. 

Jak tłumaczy Małgorzata Bacia, prezes Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie, czyli placówki, gdzie doszło do opisywanej sytuacji, tak długa kolejka karetek w oczekiwaniu na przyjęcie pacjentów to absolutny wyjątek, który wcześniej nie miał miejsca.

– Było to spowodowane dwoma czynnikami. Pierwszy to wstrzymanie przyjęć do oddziału internistycznego w naszym szpitalu w związku z powstaniem ogniska zakaźnego. Musieliśmy wyłączyć ten oddział z przyjmowania nowych pacjentów do czasu uzyskania prawidłowej sytuacji sanitarno-epidemiologicznej. Brak dostępności łóżek internistycznych spowodował z kolei brak możliwości przekazywania pacjentów z SOR-u do interny – wyjaśnia prezes szpitala przy ul. Bema.

Małgorzata Bacia, prezes Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie

– Wczoraj doszło również do ogniska zakaźnego w sąsiednim szpitalu, z którym współpracujemy, czyli Miedziowym Centrum Zdrowia. Ten szpital także nie przyjmował pacjentów internistycznych. To spowodowało absolutne skumulowanie tychże potrzeb pod naszym szpitalnym oddziałem ratunkowym i w pewnym sensie jego niewydolność, choć oddział pracował przez całą dobę – dodaje.

Szefowa lecznicy podkreśla też, że w ciągu ostatnich kilku dni placówka przeżywa prawdziwe oblężenie pacjentów, szczególnie niecovidowych. Na SOR-ze, gdzie dostępnych jest osiem łóżek, przebywało od 12 do 16 pacjentów, a wczoraj przez kilka godzin hospitalizowane były tam 23 osoby. Stanowczo podkreśla, że wczorajsza sytuacja wydarzyła się w Lubinie po raz pierwszy, ale jest codziennością szpitali wrocławskich. Twierdzi, że czas oczekiwania pod SOR-ami wynosi tam od 7 do 9 godzin.

Piąta fala zakażeń koronawirusa póki co nie sparaliżowała jeszcze pracy szpitala. – Na tę chwilę na oddziale covidowym są wolne miejsca. W ostatnich 5-6 dniach obserwujemy delikatny wzrost liczby hospitalizowanych pacjentów. Oddział ten jest wykorzystywany nie w stu procentach, ale miejsca są gotowe, dlatego, że spodziewamy się kolejnej fali zachorowań – obawia się Małgorzata Bacia.

Podobne słowa usłyszeliśmy również od Joanny Bronowickiej, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy, która zapewnia, że wczoraj mieliśmy do czynienia z wyjątkowym i incydentalnym zdarzeniem. Podkreśla przy tym, że wzrost zakażeń nie odbił się jeszcze na pracy ratowników medycznych. – Codziennie to obserwujemy i mamy bardzo dokładne dane. Póki co nie odnotowujemy jeszcze zwiększonej liczby wyjazdów, zarówno do pacjentów covidowych jak i niecovidowych – mówi szefowa legnickiego pogotowia.

Pogotowie Ratunkowe w Legnicy dysponuje 21 karetkami, z których cztery obsługują Lubin. Mieszkańcy, komentujący poniedziałkową sytuację, zastanawiają się, czy gdyby doszło tego dnia do poważnego wypadku w jednej z pobliskich kopalni lub też na ruchliwej drodze ekspresowej S3, poszkodowani mogliby liczyć na natychmiastową pomoc medyczną…


POWIĄZANE ARTYKUŁY