– Franciszek Wróbel powiedział, że stał się narzędziem w ręku innych osób, obawiał się, że podam go do sądu o pomówienie, dlatego zaproponowałem mu pomoc. W obecności trzeciej osoby nie związanej ze sprawą napisaliśmy oświadczenie, o tym jak rzeczywiście wyglądał remont oraz że nie będę wyciągał wobec Franciszka Wróbla żadnych konsekwencji – bronił się Marek K., jeden z kierowników MPWiK, przeciwko któremu prokuratura postawiła zarzuty o charakterze korupcyjnym. Dziś ( 3 lutego) on i Teresa W. zasiedli na ławie oskarżonych, gdzie składali wyjaśnienia. Oboje nie przyznają się do winy.
Doniesienie na kierowników MPWiK złożył Franciszek Wróbel, jeden z pracowników firmy. Mężczyzna utrzymuje, że zarówno on, jak i jego koledzy, w godzinach pracy byli zmuszani do bezpłatnego wykonywania remontów prywatnych mieszkań Marka K., szefa działu eksploatacji sieci, Teresy W., specjalistki ds. BHP oraz mieszkania jej córki.
Według aktu oskarżenia, który prokurator odczytał na dzisiejszej rozprawie, Marek K. przyjął korzyść majątkową o wartości nie mniejszej niż 2 tys. zł od bezpośrednio podległych mu pracowników Franciszka W. i Kazimierza C. poprzez zlecenie im wykonania nieodpłatnego remontu łazienki w jego prywatnym mieszkaniu w Lubinie, w zamian za udzielenie Franciszkowi W. podwyżki wynagrodzenia, przy czym zgodnie z poczynionymi ustaleniami remont przeprowadzony został w godzinach obowiązku świadczenia pracy wymienionych pracowników na rzecz MPWiK.
– Z Franciszkiem Wróblem znamy się już od 10 lat, wielokrotnie wykonywał u mnie różne prace remontowe, a ja pomagałem mu m.in. w wyjściu z choroby alkoholowej. Teraz też umówiliśmy się na remont łazienki, który jednak był wykonywany po godzinach pracy, czyli zawsze po 15. Ostatecznie u pana Franciszka powrócił problem z nadmiernym piciem alkoholu, dlatego wydłużył się też okres remontu mojej łazienki. Z tego względu na ostatnie dni remontu, pan Wróbel wziął dwa dni urlopu – tak w skrócie można przedstawić ponad godzinne zeznania Marka K., które ten złożył przed lubińskim sądem.
Jak podkreśla kierownika K. w momencie, kiedy Wróbel rozpoczął u niego remont, ten nie pracował jeszcze na kierowniczym stanowisku, dlatego nie mógł wydawać mu żadnych poleceń.
– Kiedy sprawa trafiła do mediów, Franciszek Wróbel przyznał, że trafił do ludzi, którzy podsunęli mu pomysł jak wyjść z tej sprawy, żeby podjechał w pewne miejsca, a w zamian ma dostać dwie inne prace i większe pieniądze. W następnych rozmowach przyznał, że wpadł w duże kłopoty za stworzenie tej historii, że stał się narzędziem w ręku osób, które teraz zostawiły go na pastwę losu. Zaproponowałem, że pomogę mu wyjść z tej sytuacji, wspólnie sporządziliśmy oświadczenie, jak naprawdę wyglądał remont i że nie będę wyciągał wobec niego konsekwencji za pomówienie, jednak teraz pan Franciszek utrzymuje, że oświadczenie podpisał pod przymusem – tłumaczył kierownik Marek K.
Marek K. oskarżony został też o to, że pomógł Teresie W. w przyjęciu korzyści majątkowej w ten sposób, że będąc bezpośrednim przełożonym Franciszka W. i Łukasza wyraził zgodę na nieodpłatne wykonywanie remontów u Teresy W. i jej córki, w czasie, kiedy pracownicy powinni świadczyć pracę na rzecz MPWiK.
– Nigdy nie rozmawiałem ani z panią Teresą ani z panem Franciszkiem o remoncie w jej mieszkaniu lub w mieszkaniu jej córki. Nie wiedziałem też, że kiedy wziął kilka dni urlopu, remontował mieszkanie u pani Teresy – argumentował kierownik K.
Wobec Teresy W., pełniącej funkcję specjalisty ds. BHP wystosowano zarzut, że przyjęła korzyść majątkową o wartości nie mniejszej niż 600 zł i wykorzystując nadzór funkcyjny, jaki pełniła zarówno nad Markiem K. jak i pozostałymi pracownikami, zleciła za zgodą Marka K. wykonanie tych remontów w godzinach pracy.
– Pan Franciszek wykonywał u mnie prace remontowe po godzinach pracy. Zawierając z nim umowę pomijałam też MPWiK, a uwzględniony był wyłącznie pan Franciszek, który świadczy usługi remontowe już od 25 lat. Nigdy wcześniej z nich nie korzystałam, teraz jednak potrzebowałam pomocy przy pomalowaniu jednej ściany i zamontowaniu słomianki na balkonie. Były to drobne prace naprawcze, a nie jak oskarża mnie prokuratura, remont mieszkania – mówi Teresa W., dodając przy tym, że jeśli chodzi o remont mieszkania jej córki to prace wykonywane były na podobnych zasadach, tylko nie w 2007 roku, jak podkreśla pan Franciszek, ale rok wcześniej.
Szef MPWiK Jarosław Wantuła odbył wiele rozmów zarówno z oskarżonymi kierownikami, jak i z Marianem Wróblem, co ostatecznie utwierdziło go w przekonaniu, że pracownicy nie są winni. Dodatkowo przekonywującym argumentem okazał się fakt, że Marian Wróbel sporządził pisemne oświadczenie, na którym wycofuje wcześniejsze oskarżenia.
– Według mojej oceny kierownicy nie popełnili przestępstwa, tym bardziej, że pracownik, który wcześniej wystosował przeciwko nim oskarżenia, ostatecznie je wycofał, co mam na piśmie. Czekam teraz na wyrok sądu, który wyjaśni tę sprawę. Do czasu prawomocnego wyroku sądu nie będę wyciągał wobec pracowników żadnych konsekwencji – komentuje Jarosław Wantuła, prezes MPWiK.
Następny termin rozprawy wyznaczono na 24 lutego.
MS