Karę upomnienia, ale przede wszystkim nauczkę, dostał ostatnio jeden z kierowców lubińskiego PKS. Mężczyźnie nie spodobało się zachowanie jednej z nastolatek, która podczas jazdy założyła nogi na poręcz autobusu, znajdującej się na wysokości kostek. Gdy dziewczyna nie reagowała na słowne upomnienia, szofer zatrzymał pojazd i wyrzucił ją z autobusu. – Złapał córkę za szyję i poszarpał – relacjonuje matka. – Myślał, że to chłopak – odpowiada prezes PKS.
Sytuacja miała miejsce w autobusie linii nr 7. O sprawie powiadomiła nas matka nastolatki. – Córka weszła do autobusu i usiadła z tyłu, jechała z zakupami do babci w kierunku ul. Sportowej. Na wysokości przystanku przy ul. Komisji Edukacji Narodowej kierowca podał przez głośnik komunikat, że ma zdjąć nogi z poręczy. Córka zdjęła nogi, po czym odruchowo z powrotem je założyła. Wówczas kierowca wpadł w szał. Zatrzymał autobus, wyszedł ze swojej kabiny, podszedł do córki, złapał ją za ubranie, a następnie za szyję i wyrzucił z autobusu – relacjonuje matka nastolatki.
– Powiedział też, że gdyby nie był w pracy, to by „mu” pokazał. Córka ma krótkie włosy, więc kierowca mógł wziąć ją za chłopca, ale czy to upoważnia go do przemocy? To przecież dziecko, niezależnie od płci – podkreśla lubinianka.
Sprawę zbadał lubiński PKS. – Zabezpieczyliśmy monitoring, na którym widać, że kierowca faktycznie wyprasza z autobusu młodą osobę. Nasz pracownik do końca myślał, że ma do czynienia z chłopcem. Stwierdził ponadto, że do takiego zachowania został sprowokowany słownie, jednak nie możemy tego zweryfikować, ponieważ kamery nie rejestrują dźwięku – wyjaśnia Kazimierz Ziółkowski, prezes lubińskiego PKS.
Nagrania z monitoringu jednak nie otrzymamy, ponieważ jest tajne. Skorzystać z niego mogą, i to tylko na specjalny wniosek, policja lub prokuratura. – Niemniej ukaraliśmy kierowcę za nieodpowiednie zachowanie. Zgodnie z kodeksem pracy otrzymał on karę upomnienia. To poważa kara – zapewnia Kazimierz Ziółkowski.