Jechał za szybko, stracił panowanie nad autobusem i doprowadził do wypadku, w którym zginęła jedna osoba, a 25 innych zostało rannych – stwierdziła lubińska prokuratura i skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko kierowcy autobusu Jerzemu Sz.
Mowa o wypadku, do którego doszło 6 grudnia ubiegłego roku na drodze krajowej nr 3 za Polkowicami. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Grupa podopiecznych ze Środowiskowych Domów Pomocy Społecznej w Międzyrzeczu oraz Pszczewie, wraz z opiekunami wracała z Jarmarku Bożonarodzeniowego z Wrocławia. Autobusem jechało 48 osób oraz dwóch kierowców, w tym Jerzy Sz.
Około godziny 20.36 kierujący autobusem Jerzy Sz., zjeżdżając za Polkowicami z dwupasmowej jezdni na krajową trójkę, na łuku drogi przed rondem zjechał na prawe pobocze i stracił panowanie nad pojazdem. Autobus przewrócił się na bok. Zginęła jedna z pasażerek, a 25 innych osób zostało rannych.
– Jak ustalono w toku tego śledztwa, na odcinku drogi, na którym doszło do tego zdarzenia, obowiązywało ograniczenie prędkości najpierw do 70 km/h, a następnie do 50 km/h, a oskarżony jechał autobusem w tym miejscu z prędkością 104,57 km/h. Odczyt tej prędkości był możliwy dzięki zapisom tarczy tachografu – informuje Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
– Prokurator zarzucił w akcie oskarżenia Jerzemu Sz., że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, przekraczając dopuszczalną prędkość, nie obserwując dostatecznie drogi oraz stosując niewłaściwą technikę i taktykę jazdy, czym spowodował nieumyślnie katastrofę w ruchu lądowym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób, ze skutkiem w postaci śmierci jednej osoby i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu u trzech pokrzywdzonych pasażerów oraz innych obrażeń ciała u 22 osób pokrzywdzonych, wśród których znajdował się także drugi kierowca autobusu – wylicza prokurator.
Jerzy Sz. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia, w których kwestionuje przyczynę wypadku oraz odczyt tachografu.
– Tymczasem powyższy stan faktyczny oraz sposób kierowania autobusem przez oskarżonego sprzeczny z zasadami bezpieczeństwa w ruchu lądowym, którym sprowadził stan zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego i doprowadził do zaistnienia katastrofy, wynika z wielu dowodów, w tym opinii powołanego w śledztwie biegłego z zakresu techniki samochodowej i kryminalistycznej rekonstrukcji wypadków – przyznaje prokurator Tkaczyszyn.
Jerzemu Sz. grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.