– Uważam, że powinien zostać zniesiony. To jest rzeczywiście ewenement – wprowadzenie tego podatku w taki sposób przez poprzedni rząd. Prace trwają i jest przygotowany projekt ustawy. Musimy w tej chwili spotkać się przede wszystkim z przedstawicielami strony społecznej i ja deklaruję takie spotkanie – tak o planach rządu odnośnie podatku miedziowego mówiła tuż przed świętami premier Beata Szydło na antenie Programu 1 Polskiego Radia.
Ten wyjątkowo ważny dla regionu temat stale powraca od czasu, gdy rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów oznajmiła, że podatek od wydobycia niektórych kopalin jest ujęty w projekcie budżetu na rok 2016 r. Na nic zdały się natychmiastowe wyjaśnienia przedstawicieli rządu i polityków Prawa i Sprawiedliwości, że budżet jest „dziedzictwem” po poprzedniej władzy i planowana jest jego korekta. Oprócz głosów zarzucających łamanie obietnic wyborczych zaczęły się pojawiać także opinie, że dalsze wpływy z podatku miedziowego są niezbędne, by można uruchomić m.in. sztandarowy program rządu: „Rodzina 500+”. Ma on ruszyć już w drugim kwartale przyszłego roku.
Portal bankier.pl wyliczył ostatnio, że likwidacja podatku spowodowałaby szybki wzrost wartości akcji do poziomu około 112 złotych. Zarówno politycy, nie tylko PiS, jak i ekonomiści zgodnym chórem mówią, że danina nadmiernie obciąża KGHM, utrudniając dalszy rozwój spółki, jednak w połowie grudnia Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów stwierdził, że podatek miedziowy może zostać w przyszłym roku zawieszony, o ile wskazywać na to będzie sytuacja sektora i jeśli pozwoli na to budżet.
W radiowym wywiadzie Beata Szydło w dalszym ciągu podkreślała, że kwota rzędu 2 mld zł z podatku obciąża przede wszystkim jedną firmę – KGHM: – Te dwa miliardy można znaleźć gdzie indziej; a KGHM, jeżeli będzie mógł funkcjonować bez dodatkowej daniny, zainwestuje te pieniądze. Będą tworzone nowe miejsca pracy i firma będzie się rozwijała – mówiła premier. Dodała także, że obecny projekt budżetu jest w jej ocenie optymalny i możliwy do zrealizowania, a jego założenia pozwalają utrzymać w ryzach wskaźniki makroekonomiczne, w tym wysokość deficytu.
Rozwiązania, które mogłyby w tym budżecie zastąpić podatek miedziowy to m.in. podatek bankowy i podatek od sklepów wielkopowierzchniowych. Rząd zakłada, że z nich wpłynie do kasy państwa od 6 do 8 mld zł. Według premier Szydło pierwszy jest już przygotowany do wdrożenia, drugi zostanie poddany jeszcze konsultacjom społecznym.