KGHM: kto obejmie dobrze płatną posadę prezesa?

5280

Wczorajsza dymisja prezesa i wiceprezesa KGHM odbiła się szerokim echem. Media opisują kulisy tej zmiany, pada również już nazwisko przyszłego szefa zarządu spółki. Na jednoznacznie polityczną decyzję giełda zareagowała jednak spokojnie.

Przypomnijmy, stanowisko stracił prezes Marcin Chludziński i wiceprezes Jerzy Paluchniak. Pierwszy kojarzony jest z premierem Mateuszem Morawieckim, a w Zagłębiu Miedziowym jego nazwisko łączone jest przede wszystkim ze sprowadzeniem przez KGHM transportu masek ochronnych w czasie pandemii. Ich przylot na pokładzie największego samolotu świata był PR-ową akcją z udziałem Morawieckiego, która kilka tygodni temu zamieniła się w propagandową katastrofę za sprawą e-maili ze skrzynki również byłego już szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka, opublikowanych przez portal Poufna Rozmowa. Szerzej pisał o tym m.in. Onet.pl.

Ten sam portal przypomina też, że Chludziński należał do grona najlepiej wynagradzanych menedżerów państwowych spółek, do zeszłego roku inkasując ponad 6,7 mln zł. Tylko w zeszłym roku jako prezes KGHM zarobił 2,22 mln zł. Wczoraj pożegnał się z lubińską spółką, nadal pozostając członkiem rady nadzorczej PZU Życie.

Marcin Chludziński (fot. BM)

Tymczasowo zarządzanie sprawami Polskiej Miedzi powierzono od dziś Tomaszowi Zdzikotowi. Nieoficjalnie mówi się, że wkrótce zostanie on nowym prezesem spółki.

Do zarządu KGHM Zdzikot dołączył 1 września. Wcześniej był szefem Poczty Polskiej i jego nazwisko mocno kojarzone jest dziś z osobą wicepremiera Jacka Sasina. Tomasz Zdzikot został szefem pocztowego operatora tuż przed nieudanymi wyborami kopertowymi w 2020 r. Jego przejście do Polskiej Miedzi komentowane było jako wzmocnienie wpływów Sasina i marszałek Sejmu Elżbiety Witek – obojga stojących w silnej opozycji wobec premiera Morawieckiego.

Tomasz Zdzikot (fot. materiały prasowe)

Wczorajsze posiedzenie rady nadzorczej, na którym pozbawiono stanowisk Chludzińskiego i Paluchniaka poprzedziło nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, którzy wymienili dwie osoby w składzie samej rady. „Gazeta Wyborcza” wskazuje, że odwołani Piotr Dytko i Robert Kaleta ponieśli w ten sposób konsekwencje tego, że oprócz Zdzikota w zarządzie spółki nie znalazł się szef kopalni Sierra Gorda Mirosław Kidoń, również popierany przez Elżbietę Witek. Zamiast Kidonia do władz miedziowego holdingu wszedł Jerzy Paluchniak, który również wczoraj stracił stanowisko. Gdyby ktoś chciał zakwestionować ostatnie dymisje prezesów KGHM, może mieć do tego pewną sposobność.

– Nie zostałem skutecznie powiadomiony o tym posiedzeniu rady nadzorczej spółki, dlatego uważam je za nieprawidłowo zwołane. Informację na ten temat dołączyłem do dokumentów rady. Może ona być dowodem dla osób, które miałyby jakieś potencjalne roszczenia związane z podjętymi na tym posiedzeniu decyzjami. Ja sam jako członek rady nadzorczej nie mam interesu prawnego – informuje Józef Czyczerski, jeden z reprezentantów załogi KGHM w nadzorze firmy.

Notowania KGHM oscylują obecnie na poziomie z połowy 2018 r. Za jedną akcję spółki trzeba dziś zapłacić 89,50 zł, co w dużej mierze jest wynikiem globalnych zawirowań ekonomicznych, w tym mocno taniejącej miedzi, która w ciągu pół roku potaniała o ponad 26 proc. Na wczorajsze dymisje giełda również nie zareagowała gwałtownie – gracze rynkowi zdają się być już przyzwyczajeni do tego, że zarząd jest jedynie instrumentem w rękach wiodącego akcjonariusza. Emocje rozgorzały za to w samym KGHM, gdzie w tej chwili przewidywane są daleko idące zmiany personalne, będące pokłosiem politycznego przewrotu.


POWIĄZANE ARTYKUŁY