Zarząd KGHM Zagłębie Lubin komentuje zarzuty Manuela Arboledy, które zawodnik stawia zarządowi i pracownikom klubu. Kolumbijczyk zostanie ukarany kara finansową.
"Manuel mówi otwarcie, że czuje się w Zagłębiu źle i chce jak najszybciej opuścić klub. Zgodnie z paragrafem 7 podpisanego przez Arboledę kontraktu z klubem SSA Zagłębie Lubin zawodnik nie może podejmować działań mogących narazić dobre imię klubu, jego właścicieli, sponsorów oraz osób bezpośrednio z nim związanym. Ten zapis został również zawarty w uchwale nr 2/12 z dnia 9 maja 2002 roku Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej, który to zapis stanowi integralną część kontraktu zawodnika. Poprzez podpisanie kontraktu z klubem zawodnik potwierdza znajomość tychże przepisów, jak również zobowiązuje się do ich przestrzegania. A zatem swoim zachowaniem i wypowiedzianymi słowami Kolumbijczyk łamie punkty umowy między nim a jego pracodawcą. Tym samym zasadna jest kara finansowa, jaką Zagłębie Lubin SSA wymierzył zawodnikowi za złamanie zasad kontraktu.
W wywiadzie dla „Super Expressu” Arboleda stwierdza, że kontrakt został spisany po polsku, a w dodatku klub nie przestrzega zawartych w nim ustaleń. Pragniemy zatem poinformować, że umowa została spisana w obecności menadżera zawodnika Pana Hectora Peralty, jak również Pana Eugeniusza Kamińskiego, menadżera działającego na polskim rynku. Manuel, twierdząc, że nie wiedział, co podpisuje mówi nieprawdę, a jeśli już powinien mieć do kogoś pretensje, to do swoich doradców. Poza tym w lutym 2007 roku zawodnik otrzymał od klubu pięćdziesięcioprocentową podwyżkę obowiązującej pensji. Ponadto do kontraktu została wpisana kwota odstępnego, po zapłaceniu której Manuel Arboleda może odejść do innego klubu. A z Panem Peraltą obecny Dyrektor Sportowy, Jakub Jarosz, spotkał się dwukrotnie. Także wówczas, gdy Arboleda, chcąc wymusić transfer do innego klubu, nie zgodził się na wyjazd na obóz przygotowawczy do Pogorzelicy w styczniu 2007 roku. Poza tym niejako obowiązkiem – choć nie zapisanym w kontrakcie – profesjonalnego piłkarza jest, by systematycznie uczyć się języka, jakim posługują się mieszkańcy kraju, w którym aktualnie przebywa. Arboleda jest w Polsce od początku 2006 roku, jednak nie przejawia najmniejszej chęci, by przyswajać obowiązujący język W sposób lekceważący traktuje lekcje języka polskiego wykupione mu przez klub.
Manuel żali się, że musi za własne pieniądze opłacać przelot do swojej ojczyzny, a z niej z powrotem do Polski. Otóż informujemy, iż w kontrakcie Arboleda ma zapisane cztery bilety lotnicze, które przysługują mu na jeden sezon ligowy. Całą pulę Kolumbijczyk wykorzystał jednorazowo, toteż, gdy po raz kolejny chciał polecieć do swojego kraju, za bilety musiał zapłacić z własnej kieszeni. Zawodnik, nie chciał płacić tysiąca złotych za każdy biletów z Wrocławia do Warszawy, dlatego klub z własnej inicjatywy użyczył mu klubowego kierowcę, który zawiózł Arboledę wraz z jego rodziną do stolicy. Manuel musiał jedynie zapłacić za koszt paliwa oraz godziny nadliczbowe dla kierowcy.
Chcemy także ustosunkować się do sytuacji, w której małżonka piłkarza musiała przez kilka godzin czekać na warszawskim lotnisku. Termin jej powrotu do kraju Arboleda wyznaczył na dzień, w którym jego zespół rozgrywał mecz ligowy. Mimo to klub wynajął osobę, która od godziny 14 bezskutecznie przez kilka kolejnych godzin czekała na lotnisku w celu odebrania małżonki gracza. Tymczasem ona z niewiadomych nam przyczyn nie pojawiła się w terminalu, a przecież podróżowała z przyjacielem zawodnika, który porozumiewa się w naszym języku.
Manuel powiedział także, że w naszym mieście nie czuje się bezpiecznie, a jest to wynik nieprzyjemnej sytuacji, jaka miała miejsce pod jego domem. Nie możemy odpowiadać za zachowanie innych ludzi, natomiast na prośbę zawodnika rozpoczęliśmy poszukiwanie nowego lokum. Przy czym Arboleda zaznaczył, że chce mieszkać blisko miejsca, w którym wydarzył się incydent. W jaki więc sposób chciał chronić swoją rodzinę? Nie nam w to wnikać. Klub przedstawił zawodnikowi kilka mieszkań do wynajęcia, a także domek jednorodzinny. Zawodnik ich jednak nie przyjął, gdyż były one usytuowane na dzielnicy „Przylesie”, co dla niego było zbyt znaczną odległością. Było to o tyle dziwne, że Manuel, mimo iż nie jest to zawarte w kontrakcie, otrzymał od klubu samochód służbowy dla wygody piłkarza oraz jego rodziny, a pracodawca pokrywa wszelkie koszta związane z jego eksploatacją. Natomiast w jednym przypadku na wynajęcie mieszkania na dzielnicy „Polne” nie zgodził się najemca, a powodem był pies, jaki posiada zawodnik. Każdy ma prawo do tego, by odmówić wynajmu mieszkania z powodu czworonoga i klub nie ma na taką decyzję wpływu.
Drodzy kibice Mistrza Polski! Zdajemy sobie sprawę, że powstał pewien nieprzyjemny galimatias. Bolą nas jednak głosy, w myśl których nie traktujemy swojego zawodnika w sposób profesjonalny. Oświadczenie, które czytacie, zostało napisane w celu uczciwego przedstawienia obrazu sytuacji, w której bohaterem jest Manuel Arboleda. Chcemy, byście znali także drugą stronę medalu, a nie budowali swoją opinię na podstawie wyłącznie słów gracza. Od czasu przyjścia nowego Prezesa, a także Dyrektora Sportowego Manuel Arboleda jest traktowany przez wszystkich pracowników z należytym szacunkiem. Nie zawsze jednak to docenia i potrafi odpłacić się tym samym. Szkoda, że zawodnik nie pomyślał o tym, by niejasne dla niego sytuację rozwiązywać poprzez rozmowę z przedstawicielami władz klubu. Osoba, która pała miłością do klubu i kibiców niewątpliwie postąpiłby w ten sposób, tymczasem działania Pana Arboledy są wyraźnie ukierunkowane na rozwiązanie obowiązującego kontraktu, co byłoby dla niego, kuszonego przez inne drużyny piłkarskie, sytuacją wielce korzystną. Sami Państwo oceńcie, czy jest to zachowanie etyczne. "