LUBIN. To z pozoru skomplikowane urządzenie może uratować ludzkie życie. I choć waży zaledwie 2 kg, to zaprogramowaną wiedzą udzielania pierwszej pomocy mógłby zawstydzić niejednego dorosłego.
Defibrylator AED, czyli przenośne urządzenie przywracające akcję serca, coraz częściej można spotkać w miejscach publicznych, takich jak galerie handlowe. Z naszych ustaleń wynika, że w Lubinie o pomocny sprzęt zadbał tylko Medicus.
Aparat gotowy jest do użycia natychmiast po włączeniu. – Trzeba tylko wykonywać wszystkie polecenia, które usłyszymy. Dzięki zaawansowanej analizie rytmu serca, urządzenie automatycznie podejmuje decyzję o tym czy konieczne jest wykonywanie dwufazowej defibrylacji elektrycznej – wyjaśnia koordynator zespołów ratownictwa medycznego, dr Jacek Durys. – Jednocześnie zapewniając szybką, bezpieczną i skuteczną pomoc – zapewnia.
Urządzenie jest już w galerii Piastów w Legnicy. Mieszkańcy naszego miasta zastanawiają się, dlaczego nie ma go jeszcze w Cuprum Arenie. – Przecież w krajach cywilizowanych, takich jak Niemcy AED znajdują się na wszystkich większych skrzyżowaniach, a u nas żeby nie było w galerii? – pyta oburzony Grzegorz w mailu do naszej redakcji.
Sprawę komentuje asystent dyrektora handlowej rotundy, Anna Bożek – Wiemy, że defibrylatory pojawiają się w największych skupiskach ludzi, dlatego rozważamy możliwość zakupu – zdradza.
Tymczasem dyrektor pogotowia ratunkowego w Legnicy, dr Andrzej Hap podchodzi do tematu nieco inaczej: – Ważniejsze od zakupu defibrylatora AED jest przeszkolenie ludzi, którzy nie będą się bali go używać. Oczywiście, urządzenia powinny być w galeriach, na lotniskach i innych większych miejscach. W Polsce wszystko się robi od końca, czyli najpierw się kupuje, a potem dopiero edukuje, a tak być nie powinno!