Łukasz Jarowicz jest obok Pawła Orzłowskiego i Michała Stankiewicza trzecim kołowym w lubińskiej drużynie piłkarzy ręcznych Zagłębia Lubin. „Orzeł” i „Stanek” renomę mają już wyrobioną, Łukasz ma jeszcze wiele pracy przed sobą.
Przed nami druga część sezonu. Wracacie na parkiety po ponad miesięcznej przerwie. Jak spędziliście ten czas?
-Czas ten wykorzystaliśmy na podtrzymanie kondycji biegowej oraz siły przed kolejnymi meczami.
Mecze w Niemczech i Czechach były dla Ciebie pierwszą okazją do konfrontacji z zespołami zagranicznymi?
– Wcześniej również miałem okazje grać z zespołami zagranicznymi, ale nie na tak wysokim poziomie i nie tylko w tej dyscyplinie.
Więc piłka ręczna, to nie jedyna dyscyplina, z którą miałeś do czynienia?
-Wcześniej trenowałem koszykówkę ,później przypadkiem trafiłem na piłkę ręczną i tak już zostało.
Przerwa w rozgrywkach ligowych spowodowana była występami reprezentacji na Mistrzostwach Europy w Austrii. Jak ocenisz ten turniej?
– Turniej w Austrii był bardzo zaskakującym turniejem, gdzie można było się spodziewać wszystkiego. Mecze rozgrywane w Austrii z pewnością dostarczyły kibicom wielu emocji.
Która z drużyn występujących na ME zrobiła na Tobie największe wrażenie, a która zawiodła najbardziej?
-Największe wrażenie zrobiły dla mnie dwie ekipy – Słowenia i Czechy. Najbardziej mimo wszystko zawiodła Hiszpania.
Gra w reprezentacji Polski jest Twoim sportowym marzeniem?
-Jak chyba każdego zawodnika. Gra czy nawet samo powołanie do kadry jest wyróżnieniem za ciężką prace, którą wykonuje się podczas całego sezonu. Dla mnie również.
Pierwszym krokiem ku temu było chyba przejście z Zielonej Góry do Zagłębia?
Wydaje mi się, że tak…
Dlaczego zdecydowałeś się akurat na lubiński klub?
– Zdecydowałem się na Zagłębie z kilku względów. Jest to zespół ekstraklasowy, mający na swoim koncie wiele sukcesów w ostatnich latach. Nie bez znaczenia było również to, że z Lubina mam blisko do domu i do Zielonej Góry, gdzie studiuje.
O miejsce w składzie nie masz łatwo. Michał Stankiewicz i Paweł Orzłowski wyrobili już sobie markę. Ty będziesz jeszcze nad tym musiał pracować…
– Trening czyni mistrza, więc trzeba ciężko pracować, aby coś osiągnąć.
Od Stanka i Orła można się chyba wiele nauczyć?
– Tak jak najbardziej. Są to doświadczeni zawodnicy, więc mogę się od nich wiele nauczyć.
Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało już tylko sześć kolejek. Na które miejsce przed play-offami ma szanse Zagłębie według Ciebie?
– Myślę, że będziemy w pierwszej czwórce.
Które z pozostałych do rozegrania spotkań będzie dla najtrudniejsze? Trzeba przyznać, że łatwo o punkty nie będzie w żadnym meczu…
– O punkty nigdy nie jest łatwo, o czym mogliśmy się przekonać w pierwszej części sezonu. Musimy jednak zrobić wszystko, aby mieć ich jak najwięcej i zająć możliwie najwyższe miejsce przed fazą play-off. Wydaje mi się mimo wszystko, że najtrudniej będzie z Wisłą Płock i Vive Kielce.
Ostatnio na meczach żeńskiego zespołu pojawili się kibice piłkarscy i fantastycznym dopingiem dodali zawodniczkom skrzydeł. Fani Zagłębia być może pojawią się również na Waszym meczu z Wisłą Płock. Chyba zupełnie inaczej się gra przy takim dopingu?
– Tak, jak najbardziej. Doping podczas meczu może zdziałać cuda. Mam nadzieję, że kibice wspomogą również nas.