W ramach drugiego spotkania Ćwierćfinału Pucharu Polski Kobiet, podopieczne Bożeny Karkut uległy swoim rywalkom z Koszalina różnicą siedmiu bramek. Na własnym parkiecie lubinianki wygrały 26:20, tak więc taka zaliczka była zbyt mała, aby była mowa o awansie do następnej fazy Pucharu Polski. Miedziowe w tym pojedynku były jednak nieco osłabione. Rozmowa z Renatą Jakubowską, II trener KGHM Metraco Zagłębie Lubin.
Pomimo porażki był to na pewno mecz walki. Były plusy i minusy. Jedne dziewczęta wróciły na parkiet, a inne grać nie mogły.
Renata Jakubowska: Tak. Wróciła Kaja Załęczna, która grała bardzo dobre zawody. Nie zagrały Klaudia Pielesz, która będzie miała dłuższą przerwę w rozgrywkach i Kinga Byzdra, która ma kłopoty z kolanem. Na pewno wykluczy to Kingę przynajmniej na miesiąc z treningów.
Jak to wyglądało z przebiegu meczu? Rzeczywiście Koszalin był taki dobry?
RJ: Mecz nie układał się po naszej myśli. Choć wygrywałyśmy na początku 2:0, to później było już gorzej. Koszalinianki łatwo dochodziły do pozycji rzutowej. Czytały nasza grę. Dodatkowo ciągle dobrze były kryte Asia Obrusiewicz i Karolina Semeniuk-Olchawa.
Nasze zawodniczki kilkakrotnie były posyłane na ławkę kar.
RJ: Często grałyśmy w piątkę. Był nawet moment, że przez kilkanaście minut. To na pewno nas osłabiło.
Na pewno nie łatwo jest przełknąć taką porażkę?
RJ: W lidze może nic by się takiego nie stało, gdybyśmy ten jeden mecz przegrały, ale tutaj założyłyśmy sobie, że musimy grać w finale Pucharu Polski. Tego jednak nie zrobimy. Przykro tak przed Świętami, ale to jest sport i wszystko się może zdarzyć.