Jak równy z równym, czyli mecz Cuprum z Treflem Gdańsk

187

– Wideoweryfikacja już chyba po raz setny – mówił przez mikrofon spiker. Rzeczywiście, można było odnieść takie wrażenie, ale nie mogło być inaczej, kiedy na parkiecie oglądaliśmy konfrontację niezwykle wyrównaną, z wieloma zwrotami akcji. W takim właśnie klimacie upłynęło pięć setów, gdzie Miedziowe Lisy Marcelo Fronckowiaka wydzierały punkty podopiecznym Michała Winiarskiego.

Ronald Jimenez nie raz zaskoczył blok Trefla Gdańsk

Trefl Gdańsk przyjechał do Lubina z kilkoma z rzędu zwycięstwami. Cuprum Lubin właśnie wróciło z długiej podróży wyjazdowej i w końcu mogło zasmakować walki o ligowe punkty we własnej hali. Zapowiadał nam się mecz walki, taki był!

Spotkanie rozpoczęli gospodarze. Zagrywkę w siatkę wykonał rozgrywający Miguel Tavares. Po chwili goście prowadzili 0:2, ale wtedy pierwszy punkt ze środka siatki zdobył pewnie Przemysław Smoliński i dał przełamanie gospodarzom. Zaczęła się prawdziwa batalia punkt za punkt. Ataki aplikowane były praktycznie z każdej pozycji. Raz Cuprum prezentowało znakomity blok autorstwa Nikołaja Penczewa i Dawida Guni, a po chwili atak Lisów zatrzymywany był przez duet Trefla w osobach Bartłomieja Mordyla i Marcina Janusza. Po czym długa wymiana i punkt!

Pierwszego seta wygrali minimalnie przyjezdni, 23:25. W drugiej części meczu sportowa złość Cuprum Lubin dała się we znaki gościom. Na parkiecie mocno „dokuczał” ze skrzydeł przyjmujący Wojciech Ferens. Tutaj dodać należy jeszcze ataki z tej pozycji Ronalda Jimeneza, który wyrastał nagle spod ziemi i znajdował lukę w bloku Trefla. Kąśliwe zagrywki Nikołaja Penczewa wielokrotnie sprawiały problemy ekipie z Gdańska, ale i podopieczni Michała Winiarskiego napsuli krwi gospodarzom. Mocnym punktem drużyny był na pewno Bartłomiej Lipiński (były Miedziowy Lis), który dało się przynajmniej tak odczuć, za punkt honoru stawiał sobie pokazanie Cuprum na co go stać. W ostrej wymianie zdarzały się oczywiście efektowne asy serwisowe, jak ten Mateusza Janikowskiego, a także futbolowe zagrywki, jak wysokie odpicia piłki nogą przez Mariusza Wlazłego czy Miguela Tavaresa.

Atmosferę podgrzewali (choć nie zawsze pozytywnie) sędziowie spotkania, którzy mieli wiele wątpliwości co do swoich decyzji i orzekali często bardzo kontrowersyjnie, spotykając się oczywiście z dezaprobatą zawodników, którzy nie omieszkali komentować ich poczynań.

Ostatecznie pełen emocji mecz, został doprowadzony do fazy tie-breaka. Tutaj, już więcej szczęścia, a na pewno zimnej krwi zachowali goście, którzy wygrali 16:18 i cały mecz 2:3. Pamiętajmy jednak, że Miedziowym Lisom zabrakło naprawdę niewiele do uzyskania korzystnego rezultatu. Jest to na pewno dobry prognostyk przed kolejnym „domowym” spotkaniem z Resovią Rzeszów (9 grudnia 2020, godz. 17.30, Hala RCS).

– Tak naprawdę wiedzieliśmy, że jest to dzień, w którym możemy wygrać mecz za trzy punkty i wszystko jest w naszych rękach. Potoczyło się nieco inaczej. Była walka i są elementy, które wyglądały naprawdę dobrze, ale można było więcej – podkreśla Dawid Gunia, środkowy Cuprum Lubin.

16 kolejka PlusLigi, Hala RCS Lubin
Cuprum Lubin – Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 25:20, 27:25, 18:25, 16:18)
MVP meczu: Mariusz Wlazły

Cuprum Lubin: Marusczyk, Gunia, Ferens, Zawalski, Lorenc, Oliveira, Jakubiszak, Smoliński, Jimenez, Magnuszewski, Tavares Rodrigues, Penchev, Libero Makoś, Szymura.

Trefl Gdańsk: Lipiński, Wlazły, Ciok, Kozub, Janusz, Inerowicz, Sasak, Reichert, Janikowski, Urbanowicz, Mika, Mordyl, Crer, Lipiński, Zaleszczyk, Libero Machejski, Olenderek, Pruszkowski.

Fot. Mariusz Babicz


POWIĄZANE ARTYKUŁY