Jak mamy, to nie prosimy

23

ŚCINAWA. Dzięki dotacji z gminy Rudna mają komputer i drukarkę, dzięki sponsorowi z USA – wyremontowany dach. Ale w miejscu, gdzie schronienie otrzymują samotne matki do naprawienia jest jeszcze wiele.

Budynek ośrodka dla kobiet z dziećmi w Ścinawie to stara przedwojenna willa. Piękna, duża ale też wymagająca stałych napraw. Samotne matki z dziećmi – najczęściej ofiary przemocy w rodzinie całego Dolnego Śląska – właśnie tu przez długie miesiące dochodzą do siebie, próbują podjąć jakąś pracę, usamodzielnić się. Dziś mieszka tu 14 dorosłych kobiet i 25 dzieci w różnym wieku. Rocznie przewija się ponad 100 rodzin.

W zaadaptowanych pomieszczeniach na poddaszu, w ośrodku interwencji kryzysowej, schronienie znajdują też inni pokrzywdzeni przez los, mieszkańcy powiatu lubińskiego. Pieniądze na żywienie i noclegi przekazują gminy, z których pochodzą podopieczni. Na inne wydatki kierownictwo monarowskiej placówki pieniądze musi zdobyć samo. Na liście darczyńców gminy figurują nieczęsto.

 

– Dzięki projektowi „Zdobycze techniki” otrzymaliśmy od gminy Rudna środki na zakup drukarki i komputera, pomagała nam też szkoła rolnicza, poprzez zbiórkę rzeczy – mówi szefowa ośrodka Honorota Adamus.

 

Tegoroczny przednówek widzi jednak w czarnych barwach. Bo chociaż może się pochwalić remontem dachu i centralnego ogrzewania – nadsyłane rachunki spędzają sen z oczu: 5 tys. zł za ogrzewanie, 2,5 tys. za prąd, 1700 zł – za wodę, 1500 zł na żywność… To koszty z jednego miesiąca.

Nadwyżkami w magazynach Ośrodek jednocześnie stara się dzielić ze ścinawianami. To tu wydaje się obiady i chleb dla biednych, czasem jakieś ubrania.

 

– Teraz przyszła pora pisać o wsparcie. Jak mamy, to nie prosimy… – przyznaje Honorata Adamus i w marzeniach wydaje jeszcze nie zdobyte pieniądze: – Na nowy piec w kuchni, dzięki któremu postawilibyśmy zbiornik do ogrzewania wody, na samochód dostawczy, na powiększenie personelu i pensje dla wolontariuszy…


POWIĄZANE ARTYKUŁY