Jak laureat „Baru” pomógł wybrać marszałka

17

alira.jpgDolnośląskiej Platformie Obywatelskiej w końcu udało się powołać nowego marszałka, następcę odwołanego Andrzeja Łosia. Platforma musiała szukać sojuszników nawet w Samoobronie

Rozmowa z Jackiem Protasiewiczem, szefem dolnośląskiej PO: Łoś knuł po francusku

W środę na sesji sejmiku województwa widziałem gorszące sceny. Działacze PO osaczyli radnego Erika Alirę, by zdobyć jego głos. Akceptuje Pan takie metody?

– Rozmawiałem z Erikiem. To, co mi powiedział, świadczy o tym, że szantaż moralny stosowali wobec niego Andrzej Łoś i Patryk Wild. Marszałek Łoś publicznie zapowiedział, że na sesję nie przyjedzie, ale pojawił się. Tylko po to, by przeciągnąć Erika na swoją stronę. Ostatnią rozmowę przeprowadził z nim na minutę przed głosowaniem po francusku, by radni nie mogli zrozumieć.

Ale na sesję przyjechał też pracodawca Aliry – burmistrz Chocianowa. Jakby się Pan czuł, gdyby przed tak ważnym głosowaniem szef patrzył Panu na ręce. Przecież to oczywiste wywieranie presji.

– A na czym miałaby ona polegać?

Burmistrz jest związany z PO. Jeśli Alira nie poparłby waszego kandydata, mógłby mieć kłopoty w pracy.

– To wbrew logice. Radnego nie można zwolnić z pracy bez zgody większości sejmiku. A to głos Aliry tę większość tworzy. Trudno założyć, że Erik zagłosowałby za swoim zwolnieniem. Co do burmistrza, to wiem, że był tam jako dobry znajomy Aliry. (…)

Rozmowa z Andrzejem Łosiem, byłym marszałkiem: Moi następcy są kiepscy

Szef dolnośląskiej PO Jacek Protasiewicz twierdzi, że stosował Pan wobec radnego Erica Aliry szantaż moralny. Tak było?

– Oczywiście, że nie! Rozmawialiśmy w środę na sesji wraz z Patrykiem Wildem z radnym Alirą i nie mam zamiaru temu zaprzeczać. Patryk powoływał się na ich wieloletnią przyjaźń, ale nie nazwałbym tego szantażem moralnym.

Ponoć knuliście przeciwko PO w języku francuskim?

– Proszę mnie nie rozśmieszać! Na zakończenie rozmowy, trochę dla żartu, nawiązując do tytułu piosenki Jacquesa Brela, powiedziałem do Aliry: "Eric, Ne nous quitte pas", co znaczy "Eric, nie opuszczaj nas".

Nastawialiście Alirę przeciwko kandydaturze Łapińskiego, wykorzystując jego przyjaźń z Wildem?

– Bzdura. Jego nie trzeba było do niczego przekonywać. Przecież już za pierwszym razem, gdy zarząd PO wycofał mi rekomendację, Alira głosował przeciwko tej decyzji. Później był konsekwentny. Zmienił w środę zdanie nie dlatego, że ja z nim rozmawiałem, tylko dlatego, że ogromnej presji poddali go działacze PO.

Jak to się odbywało?

– Mogę powiedzieć tylko to, co mówił mi Eric. Był przestraszony, od kilku dni nie odbierał telefonów, twierdził, że wiele osób z PO go wcześniej nagabywało.

A czego miałby się bać?

– Słyszałem, że straszono go wyrzuceniem z pracy. Ale zaznaczam, że nie mam na to dowodów. (…)

Więcej informacji w Gazecie Wyborczej

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,4997772.html

Podczas ostatniego posiedzenia obecny był również burmistrz Chocianowa, który jest jednocześnie szefem Erica Aliry. Jak zapewnia, nie miał wpływu na jego decyzję, ale każdy próbował dostać się do Erica i coś mu powiedzieć.

– To wyglądało przerażająco – wyjaśnia Franciszek Skibicki, Burmistrz Miasta i Gminy Chocianów. – Nie wiem o czym rozmawiali ale każdy szarpał go na wszystkie strony. Prawdopodobnie nawet nie miał możliwości skorzystać z toalety, bo tam też by go dorwali – dodaje burmistrz.  

Fot. Maciej Świerczyński

Kuluary środowych obrad sejmiku województwa. Zbuntowany radny PO Dariusz Stasiak szepcze do ucha Erica Aliry, z drugiej strony walczy o niego poseł Platformy Norbert Wojnarowski z Lubina

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY