Weekendowa impreza w Cuprum Arenie przyciągnęła tłumy. Okazało się, że idea gwiezdnej sagi jest ciągle żywa. Całe rodziny pozowały do zdjęć w szatach Jedi, a widok prawdziwego Artudito, wykonanego na bazie oryginalnych filmowych planów technicznych, niejednego wzruszył do łez.
– Cieszy nas to, że fanów przybywa, a starsi, którzy pamiętają sagę z dzieciństwa i się na niej wychowali, teraz zaszczepiają młodszym miłość do Gwiezdnych Wojen. Sami tak zaczynaliśmy, mając po 8-9 lat – mówi Izabela Kieliś, księżniczka Leia.
Na czym polega magia gwiezdnej sagi?
– To był pierwszy tego typu film, który obejrzeliśmy w dzieciństwie, który łączył elementy przygody, romansu, baśniowości i science fiction. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ta miłość, która narodziła się we wczesnej młodości, trwa do dzisiaj. Cieszymy się, że postęp czasu pozwala dać młodym ludziom, coś czego my nie mieliśmy. My wycinaliśmy wycinki z gazety, zbieraliśmy tazosy z czipsów i dziesiątki razy oglądaliśmy filmy na kasetach VHS – mówią nie bez sentymentu organizatorzy zrzeszeni w Imperium mocy i Wrocławskim Fanklubie Gwiezdnych Wojen.
Główną atrakcją weekendowej imprezy w Cuprum Arena była wystawa gwiezdnej floty, unikalnej na skalę światową, wykonanej z niezwykłą starannością o detale przez światowej klasy modelarzy: Marka i Adama Kuleszów oraz Bernarda Szukiela. Bernard Szukiel swoje imponujące modele buduje wyłącznie z kartonu. Tak powstał np. Sokół, czyli największa kupa złomu w galaktyce. Kuleszowie stawiają na recykling. Wnikliwy obserwator zobaczy więc znajome kształty – filtry do kawy, elementy toaletowej spłuczki, części od drukarek, które składają się na kosmiczne statki.
Najmłodsi wzięli udział w Akademi Jedi, gdzie m.in. uczyli się walki na miecze świetlne, a księżniczka Leia, Luke Skywalker, mistrzowie Jedi, szturmowcy, Mistrz Yoda i Lord Vader wędrowali wokół wystawy i cierpliwie pozowali do zdjęć.
Wystawa wędruje po Polsce, można ją oglądać m.in. na konwentach fanów i w galeriach handlowych. Niedługo zawita do Wrocławia.
