Niedawno zakończył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy w oddziałach górniczych Polskiej Miedzi. Nasz fotoreporter Marcin Myszka był przy szybie głównym ZG Lubin tuż przed zjazdem górników pod ziemię. Z jego relacji wynika, że załoga ze spokojem podeszła do protestu.
Nieoficjalnie wiadomo, że najwięcej osób zdecydowało się na udział w proteście właśnie w tej kopalni. Z naszych informacji wynika jednak, że tylko połowa pracowników KGHM przerwała pracę.
– Strajk był przeprowadzony w sposób spokojny, od godziny 6 do 8. Na poszczególnych szybach załoga zgromadziła się na cechowniach, gdzie przekazano jej informacje o obecnej sytuacji spółki, planach rządu i ich konsekwencjach dla całego regionu – relacjonuje Ryszard Kurek, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego.
– Strajk miał pokazać nasz sprzeciw wobec planów rządu, co do prywatyzacji Polskiej Miedzi oraz brak dialogu z nami – wyjaśnia Józef Czyczerski, szef miedziowej Solidarności. – Do strajku przystąpiła większość górników. Z tego co się orientuję, pod ziemię nie zjechała cała Rudna, podobnie było też w Lubinie i Polkowicach, na razie nie wiem jeszcze jak wyglądała sytuacja w hutach – dodaje.
Związkowcy są zadowoleni z postawy górników. Jak przyznają, pracownicy nie tylko rozumieją całą sytuację wraz ze wszystkimi zagrożeniami, ale też chcieli za pośrednictwem mediów przekazać rządowi swój sprzeciw wobec sprzedaży akcji KGHM. Czekające przed szybami górniczymi media nie zostały jednak wpuszczone na teren kopalni.
– Cieszyliśmy się z obecności mediów i chcieliśmy żeby nasz sprzeciw zobaczył rząd. Ten chyba jednak przestraszył się, bo ludzie racjonalnie mówili o zagrożeniach, dlatego ekipom telewizyjnym zablokowano wejście – mówi poirytowany Czyczerski.
Związkowcy raz jeszcze apelują do mającej się dziś zebrać rady ministrów, aby pozostawiła kopalnię w spokoju i nie niszczyła tego przemysłu. Jak przyznaje Ryszard Kurek, strajk pokazał, że nie tylko związkowcy, ale też pracownicy i samorządowcy z całego regionu są przeciw planom rządu.
– My jesteśmy przemysłem dochodowym, dzięki któremu funkcjonuje całe państwo, i chcielibyśmy żeby tak pozostało – dodaje Józef Czyczerski. – Pokazaliśmy, że jesteśmy przeciw, co dalej z Polską Miedzią zależy od decyzji Donalda Tuska i jego wojska – dodaje.
Rada ministrów zbierze się dziś o godzinie 11. W zależności od tego kiedy zapadnie decyzja w sprawie Polskiej Miedzi, jeszcze dziś lub jutro związkowcy zbiorą się na ponownych obradach. Nie wykluczają, że jeśli rada ministrów dalej będzie się upierać przy prywatyzacji, zorganizują wśród górników referendum o przeprowadzenie strajku generalnego.
– W 1992 roku też chciano nas sprzedać, ale po 32-dnoiwym strajku udało nam się obronić Polską Miedź. Tym razem też liczymy, że nam się uda – uzupełnia Ryszard Kurek.