Sobotni koncert wrocławskiej grupy Madlove w Klubie pod Muzami można uznać za absolutny hit minionego weekendu. A wszystko za sprawą sprawnie działających muzyków i od niedawna uskrzydlonej macierzyńsko wokalistki.
I choć sam zespół istnieje od niedawna, to jego członkowie od dłuższego już czasu sukcesywnie ugruntowują swą pozycję na wrocławskiej scenie funkowo-jazzowej. Wśród nich jest, np. Łukasz Sobolak, który wyobraźnię i znakomity warsztat przetapia na potężne momentami brzmienie perkusji. W sobotę niejedną solówką popisał się też Robert Kamalski na saksofonie. I choć niezły wycisk instrumentom dali: stojący przy klawiszach Łukasz Damrych i basista, Piotr Nosal – to niekwestionowaną gwiazdą wieczoru okazała się wokalistka Agnieszka Damrych.
Pochodząca z Lubina piosenkarka od niedawna spełnia się też w roli matki. Pomimo że kilkumiesięczne dziecko absorbuje ją niekiedy całymi dniami, to dzielna mama nie zwalnia tempa i wciąż dogrywa znakomite sekcje wokalne do kolejnych kompozycji Madlove. Jednym z tzw. powerplay’ów grupy jest utwór „Everybody” (można go posłuchać na stronie www.myspace.com/madlovewroclaw). Prócz numerów autorskich, formacja sięga po covery zasłużonych dla funku i soulu postaci, takich jak: Jill Scott, Erykah Badu, Angie Stone czy Beate Lech z norweskiego projektu Beady Belle.
Jedynym mankamentem organizacji sobotniego koncertu były krzesła i stoliki rozstawione w promieniu kilkunastu metrów od sceny. Dla tych, którzy chcieli potańczyć zorganizowano miejsce… pod ścianą. Nie zmieniło to na szczęście rangi wydarzenia, choć na tak znakomitych występach, wciąż przeraża tak niska frekwencja.
Mariusz Najwer
Fot. Janusz Mróz