Historia Miedziowych oczami Krzysztofa Kostki: Wojciech Olszewski

670

Tym razem w ramach cyklu Krzysztofa Kostki, przedstawiamy państwu historię Wojciecha Olszewskiego, polskiego artysty, który mocno zasłużył się w Miedziowym klubie.

Eugeniusz Ptak z Wojtkiem Olszewskim, który wykonał karykaturę Krzysztofa Koszarskiego.

Urodził się 9 kwietnia 1945 roku w Lublinie, a zmarł 14 stycznia 2020 roku w Lubinie. Wojciech Olszewski to polski artysta rzeźby w metalu i malarz. Absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie. W latach 1970 – 2006 związany z Lubinem, gdzie kolejno pracował w Zakładach Górniczych Lubin, Domu Kultury Pracownia Plastyczna i MKS Zagłębie Lubin (jako główny specjalista plastyk). Następnie prowadził własną działalność gospodarczą w postaci usług plastycznych. W latach 2006 – 2009 mieszkał w Hiszpanii i tam powstały obrazy z bykami, między innymi „Fernando”, „Toro Bravo”, „Matador”. Następnie przeprowadził się do Niemiec i w latach 2009 – 2018 tworzył w Monachium. Powstały tam m.in. takie obrazy jak: „Słoneczniki”, „Skrzypaczka w Lesie”, „Obraz z Bananami”. W 2018 r. wrócił do kraju i zamieszkał w Boguszowie-Gorcach. W związku z Ziutą Olszewską (z domu Kazimiera Moryc), mają córkę Katarzynę.

Jego twórczość wynikała z fascynacji, podziwu i uwielbienia dla starożytności, którym nie obcy był kult ludzkiego ciała i jego piękno. Prezentowany wywiad to wspomnienie Ziuty Olszewskiej o mężu Wojtku.

Wojciech Olszewski w swojej pracowni

Jak Pan Wojciech trafił do Lubina? Co go sprowadziło aż z Lubelszczyzny?

Ziuta Olszewska: Prozaiczne sprawy, które dotyczyły pracy i obiecanego mieszkania. Do Lubina przyjechał w 1970 roku. Najpierw pracę zaczął w grupie remontowo-budowlanej. W późniejszym czasie przeszedł do Działu Informacji i Propagandy, w którym pracował w pracowni plastycznej wspólnie z Bożeną Ciskowską Wegneris i Ewą Chlebowską. Współpracował z fotografami Januszem Budnickim, a po jego wyjeździe z Jurkiem Kosińskim, którzy należeli do tego samego działu. Przeniesiono ich następnie z ZG Lubin do Domu Kultury mieszczącego się w D-25. Dyrektorem tego Domu Kultury był Marian Skórski. Dla ZG Lubin Wojtek wykonywał różnego rodzaju wywieszki, informatory, znaki, które później trafiały pod ziemię i służyły górnikom.

A jak doszło do tego, że znalazł się w klubie i pracował dla Zagłębia Lubin?

Ziuta Olszewska: Wiadomo jak to kiedyś było. Siedzieli sobie panowie przy buteleczce i Janusz Mastalski, który był tam dyrektorem, zaproponował pracę w klubie Wojtkowi. Powiedział, że pracy dla niego jest dużo i będzie miał co robić.

Wojciech Olszewski na jednym z meczów Zagłębia Lubin

A gdzie w klubie miał swoją pracownię?

Ziuta Olszewska: Tutaj było kilka lokalizacji. Na początku pracownia plastyczna mieściła się w kasach, a dokładnie w ostatniej kasie od strony giełdy. To był czas praktycznie nowo wybudowanych budynków. Nie było tam ogrzewania, więc było zimno i trzeba było pracować w kurtce czy płaszczu. Taka była wtedy rzeczywistość. W lecie nie było problemu, bo mogliśmy pracować na zewnątrz i malować większe prace. Później mieliśmy pomieszczenie w budynku klubowym niedaleko księgowości, w którym później urzędował Pan Tokarczuk. Praktycznie na sam koniec swojej pracy w klubie przeniesiono jego pracownię do pawilonu piłkarskiego przy Stadionie Górniczym.

Wojciech Olszewski podczas pracy

Ile lat przepracował dla klubu?

Ziuta Olszewska: W sumie to 12 lat. Dla klubu pracował w latach 1984-1996. Po zakończeniu pracy w klubie wynajmował tą pracownię do prywatnych zleceń czy tworzenia swoich dzieł. Rozliczał się z klubem za nią wykonując różne klubowe zlecenia.

A jak wyglądała codzienna praca? Czy wszystko Państwo musieli wykonać sami aby przygotować dany projekt czy zlecenie?

Ziuta Olszewska: Wykonywaliśmy reklamy na stadion. Były one robione z płyt wiórowych, które gruntowaliśmy na biało i później ręcznie Wojtek nanosił tekst czy rysunek. Sponsorzy klubu zamawiali u nas konkretne reklamy, które później trafiały na stadion. Wojtek te reklamy robił od podstaw, sam projektował, dobierał litery, czcionki, kolorystykę. Ja z Panem Stefanem wykonywaliśmy najprostsze rzeczy typu gruntowanie, pomalowanie płyt itd.

Wszystko wykonywał ręcznie?

Ziuta Olszewska: Tak, dopiero później jak weszły folie, to nanosił przez nie swoje prace. Naklejało się ją na dany materiał i nanosiło rysunek, później odklejało i był gotowy. Ten słynny piłkarzyk z biletów, programów czy plakatów to jego dzieło, które w ten właśnie sposób nanosił. Taka była technika wtedy. Teraz wszystko komputerowo można obrobić i przygotować.

Czy w dobie komputerów zmienił swoje metody pracy?

Ziuta Olszewska: Nie, pozostał wierny wyuczonym technikom. Dlatego też wiele jego prac przepadło bezpowrotnie i nie został po nich ślad.

Kilka takich prac przepadło wraz z wyburzeniem starego budynku klubowego prawda?

Ziuta Olszewska: Niestety tak. Wojtek był dumny zwłaszcza z jednej pracy mieszczącej się na całej ścianie w budynku klubowym. Wykonał ją za czasów prezesa Halamskiego. Dwa razy wykonywał swoje dzieła dla Papieża Jana Pawła II w darze od górników. Niestety żadne zdjęcia się nie zachowały. Lubińska Solidarność również nie posiada zdjęć. Może te prace nadal są w Watykanie? Pierwsza praca to był orzeł w koronie na miedzianym łupku i podarowano ją papieżowi zaraz po tym jak go wybrano, a drugiej pracy nie pamiętam.

Praca ta była w starym budynku klubowym, który wyburzono

Czy Pan Wojciech miał problemy ze zdobywaniem materiałów do pracy?

Ziuta Olszewska: Nie przypominam sobie takich sytuacji. Raczej zawsze miał wszystko, co potrzebował. Muszę zaznaczyć, że to były ilości przemysłowe. My nie dostawaliśmy farb w puszkach tylko w beczkach lub pojemnikach gabarytu wiadra.

Z tego co wiem, to jego prace w metaloplastyce były mocno rozpoznawalne i często wykorzystywane jako prezenty przez klubowych działaczy i KGHM.

Ziuta Olszewska: Wojtek bardzo dużo takich zleceń wykonywał dla klubu czy KGHM. Jak na kopalnie przyjeżdżał jakiś minister czy wysoko postawiona osoba to Wojtek zawsze wykonywał dla niej jakieś dzieło. Siedział i kuł blachę. Pamiętam, że na zlecenie jednego z prezesów KGHM wykonał w blasze portrety całej jego rodziny.

Jak już jesteśmy przy KGHM to zaciekawił mnie wątek związany ze statkiem „Zagłębie Miedziowe”, na którym znajdowały się prace Pana Wojtka.

Ziuta Olszewska: To ciekawa historia. Jednym z inicjatorów budowy statku i nadania mu nazwy był Stanisław Tokarczuk i Towarzystwo Miłośników Ziemi Lubińskiej. Chciano, żeby statek nazywał się początkowo Lubin, bo pływały już M/S „Głogów” i „Legnica”, ale nadano mu nazwę „Zagłębie Miedziowe”. Masowiec ten wyprodukowała Stocznia w Gdyni i zwodowano go w 1970 lub 1971 roku. Wojtek wykonał kilka prac, które były umieszczone na tym statku i w ten sposób prace te zwiedziły kawał świata. W 1998 roku statek został pocięty na żyletki i nie zachowało się nic.

Czy prace Pana Wojtka był gdzieś wystawiane? Czy miał szanse się prezentować w Lubinie np. na Wzgórzu Zamkowym?

Ziuta Olszewska: Jeśli chodzi o miasto, to nigdy, z tego co pamiętam. Wiem, że swego czasu ze względu na brak studiów plastycznych nie chciano wystawiać jego prac, twierdząc, że „nie ma nazwiska”. Na kopalni czy w KGHM miał kilka wystaw. W Legnicy w Muzeum Miedzi miał kilkukrotnie wystawy. Już jak mieszkaliśmy w Monachium, to kontaktowało się z nami Muzeum Miedzi w Legnicy i proponowało indywidualną wystawę Wojtkowi, ale sytuacje życiowe nie pozwoliły na zorganizowanie tej wystawy i zaprezentowanie jego prac. Jego wystawy były również w Niemczech, Francji, Kanadzie i nawet w Australii. W 1972 roku w Hradec Kralove został okrzyknięty „odkryciem roku” po zaprezentowaniu swoich prac. Jeździł na różnego rodzaju przeglądy artystyczne we Wrocławiu, Jeleniej Górze i Krakowie.

Wycieczka szkolna zwiedzająca wystawę Wojciecha Olszewskiego

Z którego swojego dzieła był najbardziej dumny?

Ziuta Olszewska: Był bardzo dumny z „Ciśnienia górotworu”, czyli stylizowanej głowy górnika. Ta praca do dzisiaj wisi na cechowni ZG Lubin.

Ciśnienie górotworu

A twórczość poza pracą dla klubu? Mógł malować szyldy czy reklamy na mieście czy w całym regionie.

Ziuta Olszewska: Artystów plastyków było bardzo mało w tamtym czasie i wszyscy z branży się znali, to było wąskie grono. Niestety, żeby posiadać swój zakład i prowadzić taką działalność, Wojtek musiał mieć papiery ukończenia studiów plastycznych, a takich niestety nie miał. W późniejszym czasie weszła era komputerów i ręczne malowanie odeszło do lamusa. Zajmował się później różnego rodzaju sztukaterią czy wykonaniem prac dla prywatnych inwestorów. Dla Zakładu Transportu wykonał „Skrzydła” – plakietkę, zaproszenia, statuetkę i medale. Statuetka była robiona z brązu. Wykonywał też wiele indywidualnych zleceń np. dla Domu Polskiego w Kanadzie czy Australii. Śp. Edward Rippel często zamawiał prace u Wojtka. Jeśli dobrze pamiętam, to on założył Muzeum Ziemi Lubińskiej i był prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi Lubińskiej. Ponadto współpracował z wieloma lokalnymi artystami. Był też współzałożycielem Stowarzyszenia Transplantacji Serca i Fundacji „Zdrowe serce”.

Medal wykonany przez Wojciecha Olszewskiego na 10 rocznicę pierwszego przeszczepu serca

Z tym Stowarzyszeniem i profesorem Religą chyba wiąże się jeszcze jedna anegdota. Prawda?

Ziuta Olszewska: Chodzi Panu zapewne o te dwie wykute w srebrze patery, które podarowano profesorowi Relidze na 10 rocznicę pierwszego przeszczepu serca. Mąż dostał wtedy dedykację od Profesora: „Pan, podobnie jak ja, jesteśmy artystami w swoim fachu. Nasze tworzenie nie znosi pomyłek. Mój błąd może oznaczać utratę życia – a pana niewprawny ruch zostawi na blasze ślad nie do wywabienia”.

W jego dziełach widać kult ludzkiego ciała i fascynację starożytnością, które przelewał na swoje dzieła.

Ziuta Olszewska: Podziwiał i uwielbiał starożytność, fascynował się Michałem Aniołem oraz kultem ciała i piękna. Jego czekanki, czyli starogruzińska technika kucia w metalu, były wyjątkowe i chyba jedyne w tamtym czasie w Polsce. Kucie w blasze miedziowej, aluminium czy cynkowej nie jest łatwe. Pracując dłutem, nie można się pomylić.

Jako że mieszkam w Polkowicach, zainteresowało mnie jedno szczególne dzieło Pana Wojtka. Na próżno szukać informacji na miejskim portalu czy innych źródłach, że to on jest autorem. Zapewne domyśla się Pani, że chodzi mi o pomnik „Bohaterom Honorowym Dawcom Krwi w XXX rocznicę klubu HDK PCK im. „Miedzianej Kropli Krwi”.

Ziuta Olszewska: Cóż mogę powiedzieć. W 2006 roku wyjechaliśmy z Polski i nie dopilnowaliśmy tego, żeby podano autora pomnika. Było też kilka nieprzyjemnych sytuacji z tym pomnikiem, ale to nie czas i miejsce na rozdrapywanie ran. Wojtek poświęcił wiele czasu na ten projekt, który jest teraz bezimienny. Mam nadzieję, że uda się pośmiertnie oddać hołd Wojtkowi i przy pomniku władze miasta Polkowic lub klub HDK postawi tablicę pamiątkową informującą, że to mój mąż wykonał ten pomnik.

Wyjazd do Hiszpanii. Skąd wzięło się zamiłowanie do byków i ich portretowanie?

Ziuta Olszewska: Związane jest to z czasem naszego pobytu i pracy w Hiszpanii. To nie miało nic wspólnego z korridą czy cała otoczką z nią związaną. Kiedyś mieliśmy taką sytuację, że jeden z ogromnych byków wszedł do ogrodu i był cały otoczony kwiatami. Wojtek się śmiał, że wyglądał jak bajkowy byczek Fernando i go uwiecznił. Nasz szef miał swoją prywatną korridę i hodował byki Brava. Co ciekawe dopiero po przeprowadzce do Monachium te obrazy miały wzięcie. Wojtek miał swoją witrynę na Marienplatz gdzie je wystawiał i jego byczki miały wzięcie.

„Fernando”

A w Monachium, jaki ciekawy obraz powstał?

Ziuta Olszewska: Jak już wspomniałam Wojtek miał swoją witrynę na Marienplatz i tam wystawiał swoje prace. W twórczości w Niemczech skupił się na martwej naturze.

Wojciech Olszewski przy swojej witrynie, w której wystawił „Słoneczniki” i „Matadora”

Ważniejsze dzieła:
-Pomnik „Bohaterom Honorowym Dawcom Krwi w XXX rocznicę klubu HDK PCK im. „Miedzianej Kropli Krwi” w Polkowicach.
-Ciśnienie Górotworu Miedź, cechownia ZG Lubin.
-Chrystus na Krzyżu, ZG Lubin
-Projekt medali Towarzystwa Miłośników Ziemi Lubińskiej
-Medal Stowarzyszenie Transplantacji Serca
-Statuetka z Okazji 10 Rocznicy Pierwszego Przeszczepu Serca w Zabrzu
-Tablica Pamiątkowa Muzeum Ziemi Lubińskiej im. Wyżykowskiego – głowa górnika, która wisi w KGHM Polska Miedź SA. Oddział ZG Lubin

Wystawy:
1974 – Muzeum Miedzi w Legnicy;
1975 – WOSWZ we Wrocławiu;
1976 – Muzeum w Chojnowie i Dom Kultury ZG „LUBIN”;
1977 – Klub SITG Lubin;
1978 – Muzeum Miedzi w Legnicy – wystawa zbiorowa pn. „Kobieta w sztuce”;
1979 – Cechownia ZG „LUBIN”
1996 – Metaloplastyka „Czekanka” w Legnicy
indywidualne ekspozycje we Francji, Niemczech, Kanadzie i Australii.
Jego prace kilkakrotnie opłynęły ziemski glob, a to za sprawą statku M/S Zagłębie Miedziowe, którego pokład był zdobiony jego pracami.

Fot. Archiwum prywatne Ziuty Olszewskiej


POWIĄZANE ARTYKUŁY