Historia Miedziowych oczami Krzysztofa Kostki: Janusz Kudyba

746

W kolejnym historycznym cyklu z przeszłości Zagłębia Lubin, Krzysztof Kostka rozmawia z Janusze Kudybą. Piłkarz urodzony 12 lipca 1961 w Jeleniej Górze. Wychowanek Karkonoszy Jelenia Góra. Zawodnik Lecha Poznań, Lechii Piechowice, Motoru Lublin, Zagłębia Lubin, Karlskrona AIF, Lyn Fotball Oslo, GKS Bełchatów i Śląska Wrocław gdzie zakończył karierę zawodniczą.

Janusz Kudyba w meczu Śląsk 1:0 Miedź w dniu 10 października 1993 roku

Karierę trenerską rozpoczął w SMS Sport Contact Wrocław, a następnie prowadził takie kluby jak: Rawia Rawicz, asystent trenera w Śląsku Wrocław, Czarni Żagań, Pogoń Świebodzin, Orzeł Ząbkowice Śląskie, GKS Kobierzyce, Gawin Królewska Wola, Zagłębie Sosnowiec, KS Polkowice i dwukrotnie Miedź Legnica. W 2007 roku wspólnie z Romualdem Kujawą prowadził Reprezentację Dolnego Śląska w UEFA Region’s Cup, która zdobyła mistrzostwo. Był również dyrektorem Akademii Piłkarskiej Miedzi Legnica.

POCZĄTKI W KARKONOSZACH JELENIA GÓRA. CZY JUŻ WTEDY BYŁO JAKIEŚ ZAINTERESOWANIE DZIAŁACZY LUBIŃSKICH?

Sparing Karkonoszy Jelenia Góra z CKS Czeladź zakończony wynikiem 4:4.

Janusz Kudyba: Byłem dzieciakiem, który uprawiał wszystkie dyscypliny sportu, jakie były możliwe. Najważniejszy był ruch. Mój brat grał już w Karkonoszach i za jego namową poszedłem na klubowe testy do drużyny. Miałem 13 lat kiedy stawiłem się na zajęciach u profesora Chmury, ale nie przeszedłem jego weryfikacji. Kazał nam biegać po sali i 15 najlepszych łapało się do drużyny. Z tego powodu dałem sobie spokój z piłką na jakiś czas. Gdyby nie ponowne namowy brata to pewnie nie grałbym w piłkę nożną. Po dwóch latach poszedłem jeszcze raz na trening i zacząłem grać. Trening był w piątek, a w sobotę zagrałem mecz, w którym strzeliłem 7 goli i zacząłem piąć się po drabince do pierwszego składu Karkonoszy. W zasadzie nie przeszedłem więc żadnego szkolenia, z podwórka trafiłem do dorosłej piłki. Niecałe dwa miesiące później grałem w seniorach w trzeciej lidze. W rundzie jesiennej sezonu 1979/1980 zagrałem w 10 meczach i strzeliłem 6 bramek, a Karkonosze były na 5 miejscu w tabeli. Na inaugurację wiosny w klasie M pojechaliśmy do Legnicy. Strzeliłem tam bramkę, ale nie udało się wygrać. Na wiosnę strzeliłem również bramkę Zagłębiu Lubin, ale ostatecznie przegraliśmy 4:1. Nie udało się nam utrzymać w lidze i spadliśmy do klasy A.

PROSZĘ PRZYBLIŻYĆ SWOJĄ GRĘ W KADRZE WOJEWÓDZTWA JELENIOGÓRSKIEGO I WALKĘ O PUCHAR MICHAŁOWICZA.

Mecz Jelenia Góra 4:3 Opole rozegrany w Piechowicach w ramach Pucharu Michałowicza.

Janusz Kudyba: W rozgrywkach uczestniczyli zawodnicy urodzeni w drugiej połowie 1960 i młodsi. Byliśmy podzieleni na osiem stref w całej Polsce. My jako reprezentanci Jeleniej Góry trafiliśmy do grupy z Legnicą i Opolem. Pierwszy mecz grupowy rozgrywaliśmy w Głogowie z reprezentacją juniorów województwa legnickiego. Po mojej bramce wygraliśmy ten mecz 1:0. W drugim meczu w Piechowicach zmierzyliśmy się reprezentacją Opola i wygraliśmy 4:3. Strzeliłem w tym meczu jedną bramkę. Na wiosnę w decydującym o pierwszym miejscu w grupie meczu zagraliśmy w Kluczborku z reprezentacją Opola i po mojej bramce zremisowaliśmy 1:1. Dzięki remisowi zajęliśmy pierwsze miejsce i walczyliśmy z reprezentacją Wrocławia o mistrza strefy. Rozegraliśmy z nimi dwumecz. Pierwszy odbył się w Sobótce i tam przegraliśmy 4:3. W rewanżu w Bolesławcu wygraliśmy pewnie 2:0 po bramkach Platy i mojej. Dzięki temu po raz pierwszy zespół z województwa jeleniogórskiego zakwalifikował się do finału Pucharu Michałowicza, który odbył się w dniach 16-22 lipca 1978 roku w Płocku.

Drużyna województwa jeleniogórskiego juniorów w finale Pucharu Michałowicza w dniach 16-22 lipca 1978 w Płocku

JAK TRAFIŁ PAN DO ZAGŁĘBIA LUBIN?

Janusz Kudyba: To jest ciekawa historia. Byłem dogadany ze Stalą Mielec od jakiegoś czasu i szykowałem się do przeprowadzki do Mielca. Do mojego mieszkania przyjechali panowie Jerzy Koziński i Michał Lulek, którzy przedstawili swoje argumenty. Jerzy Koziński powiedział, że mam minutę na zastanowienie się i podjęcie decyzji. Nie ukrywam, że propozycja finansowa była bardzo ciekawa, ale też bliskość rodzinnego domu i sentyment do Dolnego Śląska przechylił szalę na rzecz Zagłębia. Co ciekawe przechodziłem wtedy do Lubina z Jarkiem Górą, z którym wspólnie grałem w Motorze. Z perspektywy czasu nie żałuję decyzji, bo wszyscy wiemy jaki los spotkał Stal Mielec w późniejszym czasie.

Janusz Kudyba z drużyną Zagłębia przed jednym z meczów.

JAK WSPOMINA PAN CZAS SPĘDZONY W ZAGŁĘBIU LUBIN? ATMOSFERA W SZATNI, DZIAŁACZE, KIBICE?

Janusz Kudyba: Wiedziałem – przechodząc do Zagłębia Lubin – że jest to klub poukładany finansowo i organizacyjnie. Klub, który był na fali wznoszącej i osoba trenera Stanisława Świerka też to gwarantowała. Wspaniała atmosfera robiła kolejne wyniki.

CZY PAMIĘTA PAN CIEKAWE HISTORIE ZWIĄZANE Z DRUŻYNĄ I GRĄ W ZAGŁĘBIU LUBIN?

Janusz Kudyba w meczowym ferworze

Janusz Kudyba: Pamiętam mecz w drugiej lidze z Chemikiem Police, w którym przegrywaliśmy 0:1 do przerwy, Świerk wszedł do szatni i… w życiu nie słyszałem tylu bluzg lecących bez przerwy. Wszyscy siedzieliśmy cicho i nikt nie potrafił wydusić z siebie słowa. A potem wyszliśmy i wygraliśmy. Podczas powrotu z meczu z Odrą Wodzisław, nagle zatrzymujemy się w lesie. Śp. kierownik Ryszard Bożyczko wyciąga z bagażnika kilka zgrzewek piwa. Trener Świerk wygonił nas z autokaru do lasu i powiedział: „Macie wyprać sobie głowy, tu i teraz” i poszedł z drugim trenerem na grzyby. Wypiliśmy jedno piwko, drugie i zaczęliśmy rozmawiać ze sobą. Każdy wyrzucił z siebie co mu leży na sercu i od tamtego czasu stanowiliśmy zespół. Kolejna sytuacja dotyczyła przegranego meczu i ciężkiego karnego treningu. Kiedyś przez to graliśmy z Darkiem Marciniakiem jeden na jednego na całe boisko. Padało, było zimno i zrobiło się straszne błoto, ale trener Świerk stał z nami i krzyczał: „Będziecie zapierdalać, aż zrozumiecie, że możecie przegrać, ale nie możecie odpuszczać”. Umęczeni tym treningiem zgodziliśmy się z Darkiem, że nie przegramy już meczu.

Podziękowanie i gratulacje za wicemistrzostwo Polski dla Janusza Kudyby od Zarządu.

KTÓRA BRAMKA ZDOBYTA DLA ZAGŁĘBIA MA DLA PANA NAJWIĘKSZE ZNACZENIE?

Janusz Kudyba: Myślę, że bramka strzelona na 2:1 w meczu z Hutnikiem Kraków. W tym dniu Zbyszek Szewczyk brał ślub, a my musieliśmy wygrać z trudnym przeciwnikiem. Sztuka ta nam się udała i pozwoliła na umocnienie wiary w siebie i w drużynę.

JAK TO BYŁO Z TYM KARNYM SPOWODOWANYM PRZEZ PANA W MECZU Z HUTNIKIEM KRAKÓW I SŁOWAMI TRENERA ŚWIERKA O ZWOLNIENIU GO PRZEZ PANA?

Janusz Kudyba: Byliśmy na trzecim miejscu i mieliśmy mały kryzys. Atmosfera w drużynie się trochę rozluźniła i wyniki były nieco słabsze od oczekiwanych. Gdzieś tam po kątach słyszało się, że włodarze nie są zadowoleni z tej sytuacji. Jeśli dobrze pamiętam, to w 20 minucie był rzut rożny i wróciłem w swoje pole karne, żeby kryć Kazia Węgrzyna. Wyskoczyłem do piłki, ale dośrodkowanie poszło za mnie i trafiło w wystawioną rękę. Przegraliśmy mecz 3:0 w Krakowie i po 12 kolejce zwolniono trenera Świerka. Jego słowa pamiętam do dzisiaj.

JAK WSPOMINA PAN EMOCJE ZWIĄZANE Z WALKĄ O MISTRZOSTWO I JEGO ŚWIĘTOWANIE?

Janusz Kudyba: Fety po meczu z Zawiszą Bydgoszcz nigdy nie zapomnę. Po meczu kibice wbiegli na murawę i rozebrali nas do majtek. Wszędzie gdzie się człowiek obejrzał, panowała euforia i radość. To było istne szaleństwo. Później były oficjalne bankiety i spotkania. Byliśmy na bankiecie u władz KGHM. Czuliśmy się dumni i spełnieni. Szkoda, że ta drużyna po Mistrzostwie się rozpadła.

Janusz Kudyba w barwach Zagłębia Lubin

CO POWIE PAN O WARSZTACIE TRENERA ŚWIERKA? JAKIM BYŁ CZŁOWIEKIEM DLA PANA?

Janusz Kudyba: Stanisław Świerk to był motywator i psycholog oraz człowiek z niesamowitym instynktem. Miał swoje metody i przemyślenia na wiele spraw i potrafił utrzymywać porządek w drużynie. Zawsze stał za swoimi zawodnikami. Kiedy trzeba było zganić, to robił to, ale potrafił też pogratulować i poklepać po plecach za dobrze wykonaną pracę. Budował świetną atmosferę w drużynie poprzez integrację. Pamiętam, jak po jednym z meczów wyjazdowych odwoziliśmy go do domu we Wrocławiu. Po przyjeździe pod dom trenera okazało się, że jego żona przygotowała nam zakończenie rundy. Wyniki budowały atmosferę, każdy chciał być częścią tej drużyny. Kiedy przegrywaliśmy mecz, to się na nas obrażał i dawał nam mocno w kość na treningach. Nienawidził przegrywać meczów. Jak mu coś nie pasowało, to mówił to dosadnie. Przed meczem potrafił tak nas nakręcić, że odprawy trwały kilka minut.

Janusz Kudyba przed meczem Zagłębie 2:1 Lech w dniu 5 sierpnia 1990 roku

TRENER MARIAN PUTYRA I JEGO METODY SZKOLENIOWE? JAK DRUŻYNA Z PANEM W SKŁADZIE PODESZŁA DO NOWYCH REALIÓW TRENERSKICH W KLUBIE?

Janusz Kudyba: Zmiana trenera dała pożądany efekt. Wywarto na nas presję i trener Marian Putyra miał poparcie działaczy w swojej pracy. Pojechaliśmy na obóz do Czech, gdzie była duża dyscyplina, więc atmosfera w drużynie i klubie wróciła do równowagi. Trener Putyra wprowadził do pierwszego zespołu paru młodych chłopaków ze swojej juniorskiej drużyny. Nie było przypadku w jego działaniach i wszystko opierał na dyscyplinie. Przygotowaniem psychologicznym do rundy rewanżowej zajął się wtedy dr. Wlazło z AWF. Mieliśmy mocny zespół, więc wachlarz możliwości w połączeniu z młodymi zawodnikami był duży.

KTÓRYM TRENEROM ZAWDZIĘCZA PAN NAJWIĘCEJ W SWOJEJ KARIERZE?

Janusz Kudyba: O Trenerze Świerku wiele już powiedziałem i jemu zawdzięczam bardzo wiele. Chciałbym tutaj wspomnieć trenera Pawła Kowalskiego, który wprowadził mi indywidualne treningi strzeleckie.

Janusz Kudyba w Lyn Fottball Oslo

ZDOBYCIE MISTRZOSTWA POLSKI  I WYJAZD DO NORWEGII. CZY SAM PAN DECYDOWAŁ O WYBORZE KLUBU? BYŁY INNE OFERTY?

Janusz Kudyba: Wcześniej jeszcze spróbowałem wyjazdu do ligi szwedzkiej. Było to jesienią 1990 roku i pomagał mi przy tym wypożyczeniu Jerzy Koziński. Co do Norwegii to była tam trochę dziwna sytuacja, ponieważ ustawiano mnie na skrzydle. Nie odpowiadało mi to za bardzo, więc rozwiązałem kontrakt i wróciłem do Lubina. Jeśli chodzi o inne oferty to były zapytania ze Szwajcarii i drugiej ligi francuskiej po sezonie wicemistrzowskim, ale klub chciał za mój transfer ok. 1 miliona dolarów, co było kwotą zaporową.

GRA W GKS-IE BEŁCHATÓW. DLACZEGO AKURAT TEN KLUB I TYLKO PRZEZ ROK?

Janusz Kudyba: Po przygodzie w Norwegii miałem wrócić do Zagłębia Lubin. Z Ryszardem Panfilem omawiałem dwuletni kontrakt, ale nasze rozmowy zakończyły się fiaskiem. Dwa dni przed zamknięciem okienka transferowego pojawiła się oferta z Bełchatowa i zdecydowałem się ją przyjąć. W GKS-ie Bełchatów rozegrałem 30 meczów i z 19 trafieniami zostałem królem strzelców starej II ligi, grupy wschodniej. Kończył mi się kontrakt w Bełchatowie i miałem sporo ofert w tym czasie.

Janusz Kudyba w barwach Śląska Wrocław

CZY OSOBA TRENERA ŚWIERKA BYŁA GŁÓWNYM POWODEM WYBORU ŚLĄSKA WROCŁAW?

Janusz Kudyba: Jak już wspomniałem, kończył mi się kontrakt w Bełchatowie. Byłem na rozmowach w Widzewie, gdzie prezesem był Ludwik Sobolewski, ale prowadziłem również rozmowy z ŁKS-em.Byłem prawie pewny, że wyląduję w jednym z klubów z Łodzi. Ponieważ ważny był dla mnie powrót na Dolny Śląsk, ucieszyłem się z telefonu od Stanisława Świerka. Tęsknota za rodzinnymi stronami i postać trenera Świerka na pewno miały kluczowy wpływ na moją decyzję. Z perspektywy czasu był to dobry wybór. W latach 1993-1996 wystąpiłem w 67 meczach, zdobywając aż 41 bramek. W sezonie 1993/94 zostałem królem strzelców II ligi. Rozgrywki ukończyłem z niesamowitym dorobkiem 28 bramek. W kolejnych sezonie świętowaliśmy z drużyną powrót do ekstraklasy. W sezonie 1994/95 dołączył do nas Romek Kujawa, który wrócił z Francji. Z powodu kontuzji w ekstraklasie w barwach Śląska rozegrałem tylko 12 spotkań i strzeliłem 2 gole. Musiałem przejść operację stawu kolanowego i zakończyłem karierę.

KTO BYŁ PANA WZOREM PIŁKARSKIM I DLACZEGO?

Janusz Kudyba: Moim wzorem piłkarskim był Włodzimierz Lubański z polskich piłkarzy oraz Marco van Basten. Holenderski zawodnik miał bajeczną technikę, elegancko poruszał się po boisku i był skuteczny.

JAK UDAŁO SIĘ PANU ZDOBYĆ SZACUNEK KIBICÓW W LUBINIE, WE WROCŁAWIU I LEGNICY?

Janusz Kudyba: Wszystko zdobywałem ciężką pracą i sumiennością. Zawsze starałem się dać każdemu klubowi, w którym grałem to co najlepsze we mnie. Z Zagłębiem Lubin zdobyłem wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski. Ze Śląskiem Wrocław zdobywałem króla strzelców w drugiej lidze i zrobiliśmy awans do ekstraklasy. W Miedzi Legnica pracuję już 10 lat w różnych rolach. Nigdy nie popadłem w konflikt z kibicami tych klubów. Ja szanuję ich, a oni mnie. Nawet teraz pracując w roli komentatora, staram się być obiektywny w stosunku do tych drużyn. Szanuję każdy klub i ludzi z nimi związanych.

PRACA TRENERA TO CIĘŻKI KAWAŁ CHLEBA. CZY PO ZAKOŃCZENIU KARIERY PIŁKARSKIEJ OD RAZU MYŚLAŁ PAN O TRENERCE?

Janusz Kudyba: Kończąc karierę, w wieku 32 lat, bardziej myślałem o jakimś biznesie. Grając we Wrocławiu, zapisałem się jednak na AWF razem z Piszem, Kujawą i Słowakiewiczem. Trener Świerk też mnie dowartościował, robiąc kapitanem drużyny Śląska Wrocław. To utwierdziło mnie, że mam jakiś szacunek i posłuch więc może warto spróbować się w nowej roli.

PROSZĘ PRZYBLIŻYĆ JAKIE KLUBY PAN PROWADZIŁ W ROLI TRENERA.

Janusz Kudyba na pomeczowej konferencji w roli trenera Miedzi Legnica

Janusz Kudyba: Zaczynałem w Szkole Mistrzostwa Sportowego „Sport Contact” we Wrocławiu i pracowałem tam w latach 1996-1999. Po zamknięciu SMS trafiłem na moment do Ravii Rawicz. Następnie związałem się ze Śląskiem Wrocław i pracowałem jako drugi trener u boku Wojciecha Łazarka, Jana Calińskiego, Władysława Łacha i Janusza Wójcika. Zrobiliśmy ze Śląskiem awans do I ligi w 2000 r. Prowadziłem również Czarnych Żagań, Pogoń Świebodzin, Orła Ząbkowice, Gawin Królewską Wolę, Zagłębie Sosnowiec, Górnika Polkowice i Miedź Legnica. Byłem również dyrektorem Akademii Piłkarskiej Miedzi. W 2007 roku trenowałem wraz z Romkiem Kujawą reprezentację Dolnego Śląska, która wygrała Puchar UEFA Region’s Cup w składzie z Arkiem Piechem i Januszem Golem.

CZYM ZAJMUJE SIĘ PAN OBECNIE?

Janusz Kudyba w roli komentatora sportowego

Janusz Kudyba: Pracuję od lipca 2018 jako ekspert i komentator w stacji Polsat Sport. Udzielam się lub udzielałem również w Canal Plus, Orange Sport i TVP Sport. Ponadto Pan Andrzej Dadełło (właściciel Miedzi Legnica) zaproponował mi rolę ambasadora Klubu Biznesu Miedzi Legnica. Grywam w lidze oldbojów we Wrocławiu.

POST SCRIPTUM: Od wielu lat przeżywam przygodę z futbolem, który jest moją pasją. Spotkałem wielu ludzi na tej drodze, nie zawsze było pięknie i kolorowo, ale zawsze staram się pamiętać tylko te lepsze momenty, które uszlachetniają człowieka!

Cały wywiad z Januszem Kudybą można przeczytać na stronie Krzysztofa Kostki: KrzysztofKostka


POWIĄZANE ARTYKUŁY