LUBIN. W siarczysty mróz chodzą po mieście nawet przez kilka godzin dziennie. Nie ważne, że wieje czy pada – pracować trzeba. Niskie temperatury doskwierają głównie budowlańcom, strażnikom miejskim, kolejarzom lub listonoszom – ci ostatni na walkę z niskimi temperaturami mają już swoje sprawdzone sposoby.
– Gruba czapka, szalik i rękawiczki, to podstawa – wylicza lubiński doręczyciel. – Żeby nie zmarznąć ubieram się na cebulę. Jednak ubrania, które mam na sobie, są ciężkie i do tego jeszcze torba przepełniona listami… – zauważa pocztowiec.
W walce z mrozami lubińskim listonoszom pomagają mieszkańcy. – Ludzie przygotowują ciepłe napoje, częstują ciastem lub innymi smakołykami – wylicza doręczyciel. – To miłe, kiedy lubinianie tak się o nas troszczą – podkreśla.
– Bywa i tak, że pukam do drzwi, a ciepła herbata już na mnie czeka. Z takimi gestami mieszkańców spotykam się niemal na każdym kroku – przyznaje listonosz.